70 lat temu rozpoczęto budowę Nowej Huty

70 lat temu, 23 czerwca 1949 r., na polach jednej z podkrakowskich wsi rozpoczęła się budowa Nowej Huty – kombinatu metalurgicznego i "idealnego miasta socjalistycznego". Był to jeden z największych projektów inżynierii społecznej w dziejach komunistycznej Polski.

Wszystkie XX-wieczne systemy totalitarne dążyły do wypracowania własnego stylu architektonicznego. Łączyła je monumentalność mająca manifestować potęgę państwa. Szerokie aleje i ciągnące się wzdłuż nich reprezentacyjne gmachy miały być m.in. widownią defilad wojskowych, plany urbanistyczne zaś wyrazem postulatu budowy "nowego człowieka". Zadaniem sztuki totalitarnej było też manifestowanie świata takiego, jakim powinien się stać w wyniku rewolucyjnych przeobrażeń. Dla komunizmu i narodowego socjalizmu "marzeniem" były miasta zasiedlone przez niemal całkowicie zuniformizowane społeczności podporządkowane rządzącym.

Reklama

"Plan sześcioletni to program nie tylko gospodarczy, lecz równocześnie ideologiczny, polityczny, społeczno-ustrojowy. Plan, który stworzy mocne i niewzruszone podstawy nowego ustroju społecznego w Polsce - podstawy socjalizmu" - podkreślał w jednym z przemówień z 1949 r. prezydent komunistycznej Polski Bolesław Bierut.

Ogólne założenia planu sześcioletniego, nazywanego w propagandzie planem budowy socjalizmu, sformułowano już podczas zjazdu zjednoczeniowego PZPR w grudniu 1948 r. Celem wzorowanego na sowieckich "pięciolatkach" projektu była intensywna industrializacja i urbanizacja. Szczególny nacisk położono na rozwój przemysłu ciężkiego. Według założeń grona komunistycznych ekonomistów skupionych wokół Hilarego Minca oczekiwano niemal podwojenia produkcji przemysłowej. Jedną z najważniejszych inwestycji miała być budowa potężnego kombinatu metalurgicznego. Jego geneza sięga 1947 r. i powołania Komisji ds. Budowy Nowej Huty przy Centralnym Zarządzie Przemysłu Hutniczego.

Początkowo zakładano budowę kombinatu na odzyskanych obszarach Górnego Śląska, w okolicach Gliwic. Ostatecznie 24 lutego 1949 r. władze komunistyczne podjęły decyzję o lokalizacji kombinatu metalurgicznego na terenie wsi Mogiła pod Krakowem. Budowa huty w tym miejscu była motywowana m.in. względami ekonomicznymi. Niewielka odległość od śląskich kopalń węgla kamiennego sprzyjała tanim dostawom paliwa. Istniejące połączenia kolejowe pozwalały również na dostawy rudy żelaza z położonego we wschodniej części sowieckiej Ukrainy zagłębia w okolicach Krzywego Rogu. Bliskość Wisły pozwalała też na wykorzystanie transportu wodnego. Teren pod budowę kombinatu był płaski i stosunkowo rzadko zamieszkany, co pozwalało na szybkie rozpoczęcie prac.

Jednak o zlokalizowaniu wielkiego kombinatu przemysłowego obok Krakowa przesądziły względy ideologiczne. W ciągu pierwszych czterech lat istnienia Polski "Ludowej" miasto to dwukrotnie wyraziło swoją niechęć wobec reżimu komunistycznego. 3 maja 1946 r. zorganizowane przez studentów krakowskich uczelni obchody rocznicy uchwalenia pierwszej polskiej konstytucji zostały krwawo rozpędzone przez milicję i Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Niecałe dwa miesiące później ponad 85 proc. mieszkańców Krakowa opowiedziało się w referendum przeciwko zniesieniu Senatu. Był to prawdopodobnie jeden z najwyższych wyników w całej Polsce. Nowa Huta miała więc być nowym, robotniczym miastem, lojalnym wobec nowej władzy, a przez to miała stanowić przeciwwagę dla tradycyjnego, mieszczańskiego Krakowa.

"Rośnie budowa, a wraz z nią rosną ludzi"

Budowa Nowej Huty była także ciosem wobec podkrakowskich wsi, które dzięki bardzo żyznym glebom i mimo niewielkiej powierzchni gospodarstw były stosunkowo zasobne. Nowe miasto oznaczało zagładę tych wspólnot oraz ogromną krzywdę mieszkańców wysiedlanych obszarów. W zamian za utracone gospodarstwa otrzymywali rekompensaty w wysokości maksymalnie 10 proc. ich rzeczywistej wartości. Mieszkańcy otrzymywali również nowe mieszkania oraz prace przy budowie huty i osiedli. Wbrew faktom w propagandzie głoszono, że Nowa Huta powstaje "na martwych do niedawna terenach".

W czwartek 23 czerwca 1949 r. na polach Mogiły pojawiły się pierwsze maszyny. Do pracy przystąpiła młodzieżowa 60. Brygada Służby Polsce. Podobnie jak inne wielkie przedsięwzięcia gospodarcze komunistycznej Polski Nowa Huta miała być w dużej mierze dziełem niewykwalifikowanej, lecz entuzjastycznie nastawionej "siły robotniczej". Jej zapał stał się od początku jednym z głównych elementów przekazu propagandowego.

"Rośnie budowa, a wraz z nią rosną ludzie - przodownicy pracy, innowatorzy i racjonalizatorzy. W tej gigantycznej pracy udział biorą Brygady Ochotnicze ZMP oraz Służba Polsce" - stwierdzał lektor kroniki filmowej z 1950 r. Nową Hutę nazywano także "miastem młodzieży".

Podkreślano również, że projekt ten jest wspierany przez "sojuszników". "Codziennie ze Związku Radzieckiego przybywają nowe maszyny do robót ziemnych i budowlanych" - opowiadał lektor Polskiej Kroniki Filmowej. Wielką rolę mieli odgrywać też "radzieccy doradcy". W propagandzie urastali do rangi głównych architektów nowego miasta.

"Tam, w kierunku Krakowa, można by zbudować osiedle robotnicze, które z czasem połączy się zapewne ze starym Krakowem. Jest coś twardego, mocnego w zdecydowanych ruchach i glosie rozprawiającego tak stanowczo. To mówi inżynier Pleszkow. Młody, z fajeczką w ustach, specjalista radziecki od lokalizacji i planu generalnego hut. Wyobraźnia przestrzenna i stanowcza postawa inżyniera mają zapewne związek z jego służbą frontową w czasie wojny przeciwko hitlerowcom. Ale teraz miody inżynier z równą energią i wolą zwycięstwa mówi o sprawach pokojowych: o wielkim budownictwie przemysłowym i przydatności terenu do budowy kombinatu metalurgicznego" - pisano w wydanej w 1955 r. "Kronice Nowej Huty. Od utworzenia działu projektowania Nowej Huty do pierwszego spustu surówki wielkopiecowej".

Tysiące zatrudnionych przy wznoszeniu nowego miasta mieszkały początkowo w drewnianych barakach pozbawionych wygód i w hotelach robotniczych w innych częściach Krakowa. Jednak już w czerwcu 1949 r. rozpoczęto wznoszenie pierwszego stałego domu mieszkalnego. Pierwszym oddanym do użytku blokiem w Nowej Hucie był dwupiętrowy budynek na osiedlu A-1 (dziś os. Wandy 14). Mieszkańcy wprowadzili się do niego w grudniu 1949 r. Pierwsze bloki wyróżnia spośród innych spadzisty dach, wzorowany na kamieniczkach na warszawskim Mariensztacie. W kolejnych latach ze względu na konieczność oszczędzania drewna stawiano bloki z płaskimi dachami.

"Rekordowa ściana" odchylona od pionu o 10 cm

Następne gmachy zbudowano na dzisiejszych osiedlach: Willowym i Na Skarpie. Wbrew ideologicznym założeniom "miasta socjalistycznego" zdecydowana większość domów przypominała te wznoszone na najnowocześniejszych przedwojennych osiedlach modernistycznych. Prostota ich konstrukcji sprzyjała jednak komunistycznej propagandzie. Na budowie tych osiedli bił swoje rekordy Piotr Ożański - murarz, przodownik. Swoją pracę "w służbie socjalizmu" rozpoczynał w Korpusie Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Później wstąpił do Związku Młodzieży Polskiej. Na teren Nowej Huty przybył ze swojej rodzinnej wsi na Podkarpaciu. W lipcu 1950 r. wraz z dowodzonym przez siebie trzyosobowym zespołem pobił pierwszy rekord wydajności. W ciągu ośmiu godzin pracy ułożyli ok. 35 tys. cegieł.

"Trójki idą równomiernie na przód, nikt nie pozostaje w tyle, nikt nie usiłuje uchylić się od pracy. Po ośmiu godzinach pracy dokonano obliczeń. Dotychczasowy młodzieżowy rekord murarski został poważnie przekroczony. Zetempowska brygada Muranowa ułożyła w ciągu 8 godzin 14 tys. cegieł, podczas gdy brygada Ożańskiego wymurowała 34 728, wykonując tym samym normę dzienną w 525,5 proc. Jest to pierwsze poważniejsze osiągnięcie ZMP-owców w Nowej Hucie" - podkreślano w jednej z propagandowych relacji. Ich wyczyn wykorzystano w obchodach szóstej rocznicy ogłoszenia tzw. manifestu PKWN. W kolejnych miesiącach wraz ze swoim zespołem Ożański bił kolejne rekordy. On i jego koledzy potrafili ułożyć ponad 60 tys. cegieł w trakcie ośmiu godzin. Pokaz ich umiejętności urządzono nawet w "bratnim" Berlinie Wschodnim.

"Ożański był obwożony i pokazywany jak małpka w klatce. Wszędzie wzywał do bicia rekordów, do walki o wykorzystywanie każdej minuty, do wzmożenia tempa budownictwa Nowej Huty" - pisał w "Dziejach Krakowa" prof. Andrzej Chwalba. W czasie jednej z prób rekordu poparzył się leżącą zbyt blisko ogniska cegłą. Według propagandy komunistycznej podrzucenie cegły miało być działaniem mającym na celu sparaliżowanie wysiłków przodowników. Być może w przesłaniu propagandystów tkwiło ziarno prawdy. Otoczenie Ożańskiego podkreślało, że za podrzuceniem cegły mogli stać jego koledzy, którzy nie wytrzymywali tempa pracy.

"Pamięć imiona wasze codzień / notuje słowem zdobnym w podziw, / notuje normy waszej poryw / i włącza w piękny plan obliczeń. / Bo to jest pamięć robotnicza / służąca klasie robotniczej" - pisała w wierszu "Młodzieży budującej Nową Hutę" Wisława Szymborska, poetka wiernego stalinowskim ideom pokolenia ZMP. Wspomniana przez przyszłą noblistkę "pamięć robotnicza" okazała się bardzo krótkotrwała.

Postać Ożańskiego stała się pierwowzorem Mateusza Birkuta - głównego bohatera filmu Andrzeja Wajdy "Człowiek z marmuru". Słynna scena zrzucania portretów przodowników ma swoje odbicie w życiorysie rekordzisty z Nowej Huty. W 1951 r. przeniesiono go na stanowisko inspektora budowlanego. Zarabiał znacznie mniej niż jako przodownik. Został delegatem na propagandowy Kongres Obrońców Pokoju. W jego trakcie odznaczono go Srebrnym Krzyżem Zasługi. Polska Kronika Filmowa uwieczniła jego "braterski uścisk" z Bolesławem Bierutem. Po powrocie do Nowej Huty popadał w coraz częstsze konflikty ze zwierzchnikami. Coraz więcej pił. Stawał się obciążeniem dla komunistycznej propagandy. Wyjechał do rodziny w województwie olsztyńskim. Do Nowej Huty przybył znów w 1955 r., gdy współzawodnictwo odchodziło już w niepamięć. Do końca życia pracował w Hucie im. Lenina oraz innych przedsiębiorstwach Nowej Huty. Zmarł w roku 1988. Zdaniem badaczy mitu Ożańskiego jego wyczyny przypominały raczej rekordy sportowe, a nie budowlane. Odpowiednie warunki pracy i idealne cegły przez tygodnie były przygotowywane przez innych robotników i inżynierów nadzorujących projekt. Mimo tak wielkich wysiłków jedna ze zbudowanych przez niego "rekordowych ścian" jest o 10 cm odchylona od pionu.

Filmowy Birkut i jego pierwowzór wprowadzili się do wybudowanych przez siebie mieszkań. Dla młodych ludzi doświadczonych wojną lub wywodzących się z najbiedniejszych rolniczych regionów Polski wydawały się one luksusem. Przeważnie miały dwa pokoje z jasną kuchnią, parkiet, prąd, ciepłą wodę, gaz, łazienkę. Pomijając przekaz komunistycznej propagandy - bez wątpienia były uznawane za symbol awansu społecznego. Do nowego miasta przyjeżdżały nawet nastolatki wabione myślą, że po mieszkaniu w hotelu robotniczym otrzymają pracę i luksusowe lokum. Dla wielu nowo przybyłych warunki życia w mieście były wręcz szokujące. Często przenosili do mieszkań w blokach wiejskie zwyczaje, takie jak hodowla drobnych zwierząt gospodarskich.

"Socjalistyczna w treści, narodowa w formie"

Projektant Nowej Huty Tadeusz Ptaszycki w jednym z wywiadów z 1950 r. mówił: "W pracy nad tworzeniem projektu miasta Nowa Huta kierowaliśmy się zasadą: dać człowiekowi pracy pełnię form wypoczynku po zajęciach, by umożliwić mu podniesienie sprawności fizycznej, zapewnić jak najlepsze warunki zdrowotne, umożliwić jego rozwój umysłowy... Nowe miasto to pierwsze miasto bez ciasnych podwórek i ciemnych oficyn. Każde z mieszkań zaopatrzone będzie w centralne ogrzewanie, instalację elektryczną, gazową i wodę. Wszystkie domy będą zradiofonizowane. Na każdej klatce schodowej będzie telefon".

Pod tego rodzaju zapowiedziami kryły się cele ideologiczne. Miasta totalitarne miały wpływać na sposób życia mieszkańców. Dążono do kolektywizacji zwyczajów, niemal całkowitego zanegowania tradycyjnych norm życia rodzinnego. Codzienność idealnego miasta socjalistycznego koncentrowała się poza domem. Większość posiłków spożywano w stołówkach przy zakładach pracy. Czas wolny spędzano w osiedlowych klubach i świetlicach. Dzieci i młodzież ideologicznie wychowywano w prężnie działających masowych organizacjach formowanych na wzór sowiecki.

Scenerią tego eksperymentu inżynierii społecznej była doskonale ukształtowana przestrzeń publiczna. Wzorem warszawskiej Marszałkowskiej Dzielnicy Mieszkaniowej i Mariensztatu najważniejszą częścią Nowej Huty miał być plac miejski. Do dziś pozostaje nim plac Centralny, od którego promieniście odchodzi pięć głównych arterii, m.in. al. Solidarności (dawniej Przodowników Pracy, później Lenina) oraz al. Róż. Dalsze ulice przecinały się pod kątem prostym, tworząc kwartały pod zabudowę.

W latach 1949-1956 część architektury Nowej Huty powstawała w stylu realizmu socjalistycznego. Zgodnie z obowiązującym wówczas hasłem architektura była "socjalistyczna w treści, narodowa w formie". Dlatego w monumentalnych budynkach otaczających plac Centralny pojawiły się nawiązania do architektury Krakowa z okresu renesansu i baroku: arkady, podcienia, duże okna, attyki, wystające gzymsy.

Socrealistyczni architekci nie przewidzieli jednak, że zwyczaje społeczności nowego miasta wpłyną na kształtowaną przez nich przestrzeń. Dlatego dzisiejsze Osiedle Teatralne nowohucianie nazwali "Tajwanem", Centrum Administracyjne przemianowano na "Pałac Dożów", Park Ratuszowy na "Piccadilly", a okolice wejścia do kombinatu zyskały paryski przydomek "Lasku Bulońskiego".

"Sprawy niepokojące i złe"

Po śmierci Stalina w 1953 r. stopniowo zaczęto odchodzić od doktryny socrealistycznej. Budynki wznoszone w Nowej Hucie od roku 1956 nie były już tak monumentalne. Pojawiły się też architektoniczne nowinki, takie jak blok "szwedzki" na osiedlu Szklane Domy, zaprojektowany przez Martę i Janusza Ingardenów, w którym zastosowano tzw. poprzeczny układ konstrukcyjny, umożliwiający wybudowanie większej liczby mieszkań, oraz blok "francuski" autorstwa Krzysztofa Chodorowskiego nazywany eksperymentalnym.

Najpotężniejsze ciosy wymierzone w mit "idealnego miasta socjalizmu" nadeszły jednak z niespodziewanej strony. Jedną z pierwszych zapowiedzi poststalinowskiej "odwilży" było opublikowanie 21 sierpnia 1955 r. na łamach "Nowej Kultury" "Poematu dla dorosłych" Adama Ważyka. Autor w socjalistycznym, ale krytycznym duchu przypominał, że "są ludzie spracowani, są ludzie z Nowej Huty, którzy nigdy nie byli w teatrze" [swoją drogą Teatr Ludowy, wcześniej przewidziany jako Kameralny, otwarto tam 3 grudnia 1955; głoszono, że miał być "pionierem socjalistycznej kultury w nowym mieście" - przyp. red.].

W ciągu kolejnych miesięcy na łamach oficjalnej prasy ukazało się wiele artykułów i reportaży opisujących rzeczywistość Nowej Huty. Młody wywodzący się z ZMP Ryszard Kapuściński pisał na łamach "Sztandaru Młodych" z 30 września 1955 r.:

"W obrazie Huty, w jej wnętrzu, są sprawy niepokojące i złe. Dużo jest tych spraw. Zbyt dużo. Przyglądasz się im, zgłębiasz, dociekasz, i oto gromadzą się pytania bez odpowiedzi, rośnie oburzenie, budzi się sprzeciw. Wołasz: przypatrzcie się uważniej Nowej Hucie, uważniej! To będzie pouczająca lekcja. Krzywd, draństwa, bezduszności, zakłamania. Ludzi pozostawionych samym sobie, ran przez nikogo nieleczonych. Taką Hutę także ujrzysz" - pisał przyszły reporter wojenny. W tym i innych tekstach "odwilży" podnoszono bezduszność biurokracji, fatalne warunki życia, problem alkoholizmu i wiele innych, o których mówienie było zakazane w okresie stalinizmu.

O swoje prawa pragnęli się upomnieć również ci, dla których w Nowej Hucie miało nie być miejsca. Opracowując projekt pierwszego w Polsce wzorcowego miasta socjalistycznego, nie przewidziano przestrzeni na kościół. Nienawiść do katolicyzmu przesłoniła architektom fakt, że mieszkańcy Nowej Huty pochodzili głównie z terenów wiejskich, tradycyjnie religijnych. W pierwszych latach jej mieszkańcy modlili się przy wiejskich kapliczkach - śladach istnienia dawnych wspólnot - oraz w starych kościołach położonych w okolicznych wsiach. Dopiero "odwilż" umożliwiła wzniesienie świątyni. W roku 1957 powstał akceptowany przez władze Komitet Budowy Kościoła. 17 marca 1957 r. na przeznaczonym pod budowę placu postawiono drewniany krzyż. Już dwa lata później Prezydium Rady Narodowej w Krakowie zawiesiło zgodę na świątynię. Rozwiązano Komitet Budowy, a jego pochodzący ze składek majątek - ówczesne 2 mln zł - przekazano na szkoły tysiąclecia.

9 kwietnia 1960 r. proboszcz parafii w Bieńczycach otrzymał pismo z żądaniem usunięcia krzyża. 27 kwietnia, gdy robotnicy przystąpili do jego wykopywania, mieszkańcy stanęli w jego obronie. Wieczorem na ulicach Nowej Huty doszło do starć z milicją i ZOMO. Z zachowanych dokumentów wynika, że milicja zużyła w czasie zajść 1700 ładunków gazu i wystrzeliła 140 sztuk ostrej amunicji. Rannych zostało co najmniej kilkanaście osób. Po zajściach zatrzymano 493 osoby, 87 sądy skazały na kary od sześciu miesięcy do pięciu lat więzienia. Kilkadziesiąt osób zwolniono z pracy.

Walka o budowę kościoła trwała w kolejnych latach. Dzięki zaangażowaniu kard. Karola Wojtyły udało się ją doprowadzić do szczęśliwego finału. Kościół nazywany Arką Pana powstał kilkaset metrów od miejsca starć z 1960 r. Jego wznoszenie rozpoczęto w 1967, a w maju 1977 r. kard. Wojtyła dokonał konsekracji. Dzisiaj miejsce walki o krzyż upamiętnia Pomnik Krzyża Nowohuckiego.

"Reprezentatywny przykład socrealizmu w Polsce"

Nocą 18 kwietnia 1979 r. Nową Hutą wstrząsnęła eksplozja. Pod stopami stojącego od 1979 w Alei Róż pomnika Lenina wybuchły dwie bomby. Monument stracił część dolnej konstrukcji. Władzom nie udało się znaleźć sprawców "zamachu".

W czasie stanu wojennego Nowa Huta stała się ważnym ośrodkiem podziemnej "Solidarności" oraz areną niemal stałych walk między demonstrującymi robotnikami a milicją. Do największego natężenia protestów dochodziło w każdą miesięcznicę wprowadzenia stanu wojennego. W latach 1982-1983 w wyniku działań milicji zginęło trzech nowohuckich robotników.

Symbolicznym zamknięciem historii Nowej Huty czasów PRL było zburzenie 10 grudnia 1989 r. pomnika Lenina. Kilka miesięcy później Huta im. Lenina otrzymała imię najwybitniejszego polskiego metalurga i wynalazcy Tadeusza Sendzimira.

W 2004 r. układ urbanistyczny Nowej Huty został uznany za "dobro kultury" i wpisany do rejestru zabytków jako "reprezentatywny przykład socrealizmu w Polsce". Od kilkunastu lat Nowa Huta jest coraz popularniejszym celem wycieczek, głównie zagranicznych turystów nieznających historii i atmosfery "wzorcowych miast socjalizmu".

Michał Szukała (PAP)

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy