85 lat temu urodził się Jacek Kuroń

85 lat temu, 3 marca 1934 r., urodził się Jacek Kuroń, jeden z najważniejszych działaczy opozycji antykomunistycznej, wcześniej aktywista "czerwonego harcerstwa" i PZPR, autor "Listu do Partii"; współtwórca KOR i NSZZ "Solidarność", więzień polityczny, uczestnik rozmów okrągłego stołu, minister w rządach III RP.

Pochodził z rodziny o tradycjach socjalistycznych i niepodległościowych. Jego dziadek był członkiem Organizacji Bojowej PPS. Ojciec brał udział w wojnie polsko-sowieckiej w 1920 r., walczył w Powstaniu Śląskim, działał w PPS, a w czasie II wojny światowej był członkiem AK. Jacek Kuroń później pisał, że jego najwcześniejsze wspomnienia obejmują rodzinne opowieści o strajkach robotniczych oraz udział wraz z ojcem i dziadkiem we lwowskich obchodach 1 maja.

We Lwowie rodzina Kuroniów przeżyła okupację sowiecką, następnie niemiecką. W jej mieszkaniu konspirowano i ukrywano Żydów. Po ponownym zajęciu miasta przez Armię Czerwoną Kuroniowie wyjechali ze Lwowa i wiosną 1945 r. zamieszkali w Krakowie. Po roku przenieśli się na warszawski, stosunkowo niezniszczony Żoliborz. Zamieszkali w jednej z kamienic przy ul. Mickiewicza 27. Młody Jacek Kuroń w tym czasie głębiej zainteresował się ideologią komunistyczną.

Reklama

"Mnie marksizm dał pewność, że moja wiara się spełni. Nawet nie próbowałem się chyba w tym celu mistyfikować. Był to pierwszy system teoretyczny, z jakim się spotkałem, a już z góry miałem do niego zaufanie. Po prostu przeczytałem przekonywający wywód, że to, w co wierzę, jest naukowo dowiedzione i historycznie konieczne" - pisał. Po latach wspominał, że do marksizmu przyciągała go przede wszystkim wizja absolutnej równości wszystkich członków społeczeństwa.

Po przyjeździe do Warszawy interesował się działalnością Związku Walki Młodej - młodzieżówki Polskiej Partii Robotniczej. W 1949 r. wstąpił do Związku Młodzieży Polskiej. W maju 1952 r., po zdaniu matury, rozpoczął pracę jako instruktor w wydziale harcerskim stołecznego ZMP. W tym czasie wstąpił do PZPR. Krytykował zbiurokratyzowanie struktur młodzieżowych i obecność w nich rzeszy "karierowiczów".

W 1952 r. został etatowym pracownikiem wydziału harcerskiego ZMP, który zastąpił zniszczony pod koniec lat czterdziestych Związek Harcerstwa Polskiego. Rok później został wybrany na przewodniczącego Zarządu Uczelnianego ZMP Politechniki Warszawskiej. Został również stołecznym szefem propagandy ZMP. W tym samym roku rozpoczął studia w Państwowej Wyższej Szkole Pedagogicznej, która była wówczas uważana za wzorcową szkołę przygotowującą przyszłe kadry reżimowej oświaty.

W listopadzie 1953 r. usunięto go z ZMP za krytykę działalności kół zetempowskich w Warszawie. W połowie 1954 r. został wykluczony również z PZPR. W 1955 r. w związku z rozwiązaniem warszawskiej PWSP przeniósł się do Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego. Tam został uczniem jednej z propagandzistek historii ruchu robotniczego, Żanny Kormanowej. Pod jej kierunkiem przygotował pracę magisterską.

W 1955 r. współtworzył wewnątrz zetempowskiego harcerstwa drużyny tzw. walterowców, które wywodziły swą nazwę od patrona hufca sowieckiego, generała LWP Karola Świerczewskiego, pseud. Walter. Z powodu przekazywanych tam idei było nazywane też "czerwonym harcerstwem".

"Odwoływał się do tradycji komunistycznych i przeciwstawiał tradycji skautowskiej" - podkreślał historyk prof. Andrzej Friszke. Inny historyk dziejów najnowszych, prof. Andrzej Garlicki, brał udział w jednym z obozów harcerskich organizowanych przez Kuronia. "Jak z Orwella, którego wtedy nie znaliśmy. Dziesięciolatki pod presją składały samokrytykę" - wspominał. Seweryn Blumsztajn, który w latach siedemdziesiątych poświęcił "walterowcom" pracę magisterską, uważał tę formację za "ideologiczną sektę". Bez wątpienia jednak znajomości zawarte w tamtym okresie decydowały o przyszłych związkach politycznych Jacka Kuronia. Podczas jednego z pierwszych obozów na Wolinie poznał swą przyszłą żonę - Grażynę Borucką, nazywaną "Gają".

"To nas poraziło"

W 1956 r. ponownie przyjęto go do PZPR. Był jednym z organizatorów i działaczy powstałego jesienią 1956 r. Rewolucyjnego Związku Młodzieży, który tworzono na fali "odwilży" niezależnie od partii. Wraz z jego wygaśnięciem został wchłonięty przez Związek Młodzieży Socjalistycznej. W tym samym czasie angażował walterowskich harcerzy w poparcie dla pomysłów tworzenia samorządów robotniczych oraz "poziomych" struktur wewnątrz PZPR i innych organizacji reżimu. Uczestniczył w wiecach organizowanych na Uniwersytecie Warszawskim i Politechnice Warszawskiej.

"W październiku 1956 r., a w szczególności po VIII Plenum, ludzie przestali się bać. Na różnych wiecach, zebraniach, dyskusjach zaczęli mówić coraz swobodniej i w związku z tym coraz mocniej brzmiał głos przeciwników lewicy, którą obciążano odpowiedzialnością za stalinizm, którą odrzucano. To nas poraziło" - wspominał Kuroń w czasie jednego z wykładów dla członków NSZZ "Solidarność" w 1981 r. Podkreślał również, że w październiku 1956 r. "bardziej bał się narodu niż Gomułki". Obawy jego i innych działaczy z kręgu walterowskiego budziły "narodowe aspiracje Polaków, których nie mogliśmy zrozumieć". Jednocześnie Kuroń krytycznie patrzył również na działania Gomułki.

W grudniu 1956 r. brał udział w zjeździe, podczas którego zdecydowano o odbudowie Związku Harcerstwa Polskiego. W 1962 r. został członkiem Politycznego Klubu Dyskusyjnego przy uczelnianym ZMS, zorganizowanego na Uniwersytecie Warszawskim przez Karola Modzelewskiego, ówczesnego doktoranta na Wydziale Historycznym. Początkowo ZMS i organizacja partyjna na UW spoglądały na Klub przychylnie. Jednak już w 1963 r. bezpieka rozpoczęła inwigilację środowiska. W maju tamtego roku Komitet Wojewódzki PZPR nakazał zawieszenie spotkań. Ostatecznie Klub rozwiązano.

Najaktywniejsi jego członkowie spotykali się jednak nadal. Kuroń razem z Karolem Modzelewskim przygotował broszurę programową, która w oparciu o założenia ideologii marksistowskiej i trockizmu krytycznie analizowała ustrój PRL oraz sposób sprawowania władzy przez PZPR. Już jesienią 1964 r. SB na podstawie podsłuchów zrozumiała, jaki charakter będzie miała broszura. W listopadzie 1964 r. bezpieka skonfiskowała prawie gotowe opracowanie i aresztowała Kuronia i Modzelewskiego. Władze PRL nie zdecydowały się jednak na wytoczenie im procesu karnego. Kuronia po raz drugi usunięto z PZPR oraz odebrano mu stypendium doktoranckie na Wydziale Pedagogicznym UW.

Kilka miesięcy później Kuroń i Modzelewski zrekonstruowali przygotowywaną broszurę i postanowili opublikować ją w formie "Listu otwartego do członków PZPR". Wspólnie sporządzili 14 kopii manifestu. 19 marca 1965 r. dwa egzemplarze listu przekazali do Komitetów Uczelnianych PZPR i ZMS UW. Wskazywali w nim na konflikt między klasą robotniczą a centralną biurokracją partyjną, którą określali jako "klasę panującą" i "wyzyskującą" pracę robotników.

Dzień po rozkolportowaniu listu Kuroń i Modzelewski zostali aresztowani. W lipcu 1965 r. Sąd Wojewódzki skazał Kuronia na karę trzech lat więzienia. Modzelewski otrzymał wyrok trzech lat i sześciu miesięcy pozbawienia wolności. W więzieniu oferowano im zwolnienie w zamian za przedstawianie listy osób, które otrzymały kopie listu. Dzięki ich postawie liczba kopii manifestu zwiększyła się i przedostała na Zachód, gdzie wzbudziła zainteresowanie wśród środowisk skrajnej lewicy.

"Wyszedłem w maju 1967 wprost w objęcia komandosów. W więzieniu nie marzyłem, że jest jakakolwiek zorganizowana działalność" - wspominał Kuroń. Liderem tego środowiska był student historii Adam Michnik. Tworzyli je głównie urodzeni tuż po wojnie studenci warszawskich uczelni. Wielu przeszło wcześniej przez drużyny walterowskie tworzone przez Kuronia. Mimo to przedstawiciele tego środowiska po latach podkreślali różnice poglądów, które dzieliły ich z Kuroniem. "Myśmy przestawali być marksistami, rzeczywistość przeczyła już manifestowi Kuronia i Modzelewskiego, a on ciągle w tym był, ciągle wierzył w demokrację robotniczą" - wspominał Jan Lityński.

Wraz z przedstawicielami komandosów Kuroń był m.in. współautorem petycji wyrażającej protest wobec decyzji władz zakazującej wystawiania w Teatrze Narodowym inscenizacji "Dziadów" Kazimierza Dejmka. Należał też do inicjatorów wiecu studenckiego na Uniwersytecie Warszawskim w obronie bezprawnie relegowanych z uczelni Adama Michnika i Henryka Szlajfera.

"Chrześcijaństwo bez Boga"

8 marca 1968 r., w dniu wiecu na UW, został aresztowany. W styczniu 1969 r. stanął przed sądem oskarżony o inspirowanie tzw. wydarzeń marcowych. Otrzymał wyrok 3,5 roku pozbawienia wolności. Z więzienia wyszedł przed terminem, we wrześniu 1971 r. O zwolnieniu zadecydowała prośba skierowana do nowego I sekretarza KC PZPR przez prof. Edwarda Lipińskiego, przyszłego współtwórcę KOR.

W więzieniu Kuroń odszedł od marksizmu. Zmienił również swój stosunek do religii. Po wyjściu z więzienia nawiązał kontakty z członkami Klubów Inteligencji Katolickiej, jednego z niewielu w miarę niezależnych od władz środowisk intelektualnych. W połowie lat siedemdziesiątych Kuroń zaczął określać swoją postawę jako "chrześcijaństwo bez Boga".

W 1975 r. był jednym z inicjatorów i sygnatariuszy "Listu 59" skierowanego do marszałka Sejmu, Rady Państwa, prymasa i niektórych redakcji, w którym - w związku z projektem poprawek w konstytucji - zawarty był m.in. postulat wprowadzenia swobód obywatelskich i protest przeciwko zapisowi w ustawie zasadniczej o kierowniczej roli PZPR. W czerwcu 1976 r. podpisał "Apel do społeczeństwa i władz PRL" - oświadczenie 14 intelektualistów deklarujących solidarność z protestującymi robotnikami. Wraz z grupą przyjaciół, m.in. z harcerskiej drużyny Czarnej Jedynki, organizował pomoc dla represjonowanych robotników z Radomia i Ursusa.

Włączył się w działania powstającego Komitetu Obrony Robotników (KOR). Jeszcze pod koniec roku w mieszkaniu Kuroniów na warszawskim Żoliborzu powstało półoficjalne centrum informacyjne, z którego wysyłano w świat wiadomości na temat działań opozycji i represji stosowanych wobec niej przez komunistyczne władze oraz koordynowano pomoc aresztowanym.

W maju 1977 r. jadąc do Krakowa na uroczystości żałobne po śmierci Stanisława Pyjasa - studenta współpracującego z KOR - Kuroń został po raz kolejny aresztowany. Zwolniono go w lipcu tego roku na mocy amnestii. Jesienią tego samego roku KOR przekształcił się w Komitet Samoobrony Społecznej "KOR". Kuroń był również zwolennikiem kolejnych organizacji i środowisk związanych z KOR.

Wraz z innymi członkami KSS "KOR" poparł też pomysł Antoniego Macierewicza i Piotra Naimskiego dotyczący drukowania biuletynów środowiska na powielaczach i prostych maszynach drukarskich, a nie maszynach do pisania. W połowie 1978 r. środowisko KOR nawiązało kontakty z czechosłowackimi dysydentami. Kuroń uczestniczył w spotkaniu z przedstawicielami działającej w Czechosłowacji opozycyjnej Karty 77.

W styczniu 1978 r. podpisał deklarację założycielską Towarzystwa Kursów Naukowych. Prowadził na nich wykłady z pedagogiki społecznej. Działalność TKN spotkała się z ostrą reakcją władz komunistycznych. Do walki z nim zorganizowały bojówki, złożone m.in. ze studentów AWF trenujących sporty walki z Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej. W marcu 1979 r. tego typu grupa przeprowadziła brutalny atak na mieszkanie Kuroniów. Wśród ofiar pobicia znaleźli się jego najbliżsi: żona Gaja, syn Maciej, który doznał wstrząsu mózgu, oraz ojciec, Henryk Kuroń.

Zdaniem Jacka Kuronia kluczowa dla dalszych losów polskiej opozycji okazała się pielgrzymka Jana Pawła II w czerwcu 1979 r. "Od połowy 1979 r. nie wystarczało już rozwijanie koncepcji samoorganizacji społeczeństwa. Byłem przekonany, że nasz ruch potrzebuje nowego wielkiego zadania [...]" - pisał. Po pierwszych strajkach lipca 1980 r. stwierdził, że nie wierzy "aby władze PRL wystąpiły z zadowalającym społeczeństwo programem reform".

"Tezy o wyjściu z sytuacji bez wyjścia"

W 1980 r. w czasie letnich strajków w jego mieszkaniu działał ośrodek informacyjny, z którego przekazywano na Zachód wiadomości o protestach społecznych w Polsce. 18 sierpnia 1980 r. został zatrzymany, a dziesięć dni później formalnie aresztowany. 1 września - na skutek żądań Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego - wyszedł na wolność razem z kilkunastoma innymi działaczami opozycji. Niemal natychmiast po uwolnieniu wyjechał do Gdańska i został doradcą Międzyzakładowego Komitetu Założycielskiego. W kolejnych miesiącach pracował nad budową struktur "Solidarności".

Jesienią 1981 r. był zwolennikiem porozumienia "Solidarności", Kościoła oraz PZPR i utworzenia rządu narodowego, który ustabilizowałby sytuację w kraju. Przeciwstawiał się nierealistycznej jego zdaniem koncepcji dążenia do wolnych wyborów parlamentarnych. W nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. został zatrzymany w gdańskim hotelu Novotel i przewieziony do Warszawy. Następnie internowano go w Strzebielinku, później w Białołęce. Po 13 grudnia na krótko została internowana również jego żona. Zwolniono ją po apelu ciężko chorego ojca Jacka Kuronia.

W marcu 1982 r. w artykule "Tezy o wyjściu z sytuacji bez wyjścia", który został przemycony z więzienia, Kuroń wzywał do strajku generalnego, który zmusiłby władze do zawarcia kompromisu ze społeczeństwem. We wrześniu 1982 r. oskarżono go o próbę obalenia ustroju i podjęto decyzję o zamianie internowania na areszt. W konsekwencji przeniesiono go do więzienia mokotowskiego. Pod koniec tego samego roku otrzymał przepustkę, dzięki której mógł odwiedzić chorą na nowotwór żonę. Grażyna "Gaja" Kuroń zmarła 23 listopada 1982 r. Także w czasie pobytu Kuronia w więzieniu zmarł jego ojciec.

W lipcu 1984 r. stanął przed Sądem Warszawskiego Okręgu Wojskowego. Na ławie oskarżonych obok niego zasiedli Adam Michnik, Zbigniew Romaszewski i Henryk Wujec. Toczący się proces został przerwany ogłoszeniem przez władze amnestii z okazji 40-lecia PRL. Po wyjściu z więzienia nie odnajdywał sił do ponownego zajęcia się działalnością opozycyjną. Przełomem okazało się porwanie i zamordowanie ks. Jerzego Popiełuszki. Podczas spotkania działaczy "Solidarności" pozostających na wolności lub nieukrywających się przed bezpieką zaproponował tworzenie "komitetów przeciw przemocy". Pomysł został odrzucony.

W kolejnych miesiącach Kuroń był doradcą podziemnej Regionalnej Komisji Wykonawczej Mazowsze i Tymczasowej Komisji Koordynacyjnej NSZZ "Solidarność". Publikował również w podziemnej prasie. Po pierwszomajowej manifestacji w 1985 r. został ponownie aresztowany i skazany na trzy miesiące więzienia. Został zwolniony 25 maja. Premier Włoch Bettino Craxi uzależnił swoją wizytę w PRL, w drodze powrotnej z podróży do ZSRS, od zwolnienia Kuronia.

W późniejszym czasie zaczął upatrywać nadziei na zmiany w dojściu do władzy Michaiła Gorbaczowa oraz amnestii więźniów politycznych z lipca 1986 r. "Ratować kraj przed ruiną można tylko przez głęboką reformę gospodarczą, która jest niemożliwa bez równie głębokiej reformy politycznej" - podkreślał z kolei w lutym 1988 r.

W grudniu 1988 r. wszedł w skład Komitetu Obywatelskiego przy Przewodniczącym NSZZ "S" Lechu Wałęsie. Ze względu na sprzeciw władz komunistycznych, które w propagandzie nazywały Kuronia "ekstremistą", nie uczestniczył w rozmowach przygotowujących okrągły stół. Wziął jednak udział w jego obradach dzięki zdecydowanemu stanowisku strony solidarnościowej. Pracował w zespole ds. reform politycznych. Brał też udział w poufnych spotkaniach w Magdalence w trakcie rozmów okrągłostołowych.

Był jednym z głównych pomysłodawców stworzenia wspólnej listy kandydatów odwołującej się do dziedzictwa "Solidarności". 4 czerwca 1989 r. został wybrany do Sejmu z listy Komitetu Obywatelskiego (posłem był nieprzerwanie do 2001 r.). 1 lipca 1989 r. wygłosił przemówienie, w którym zaproponował formułę "wasz prezydent, nasz rząd". Kilkanaście dni później oświadczył, że "ze względu na strach przed oskarżeniami, że lewica laicka kuma się z komunistami", głosował przeciwko kandydaturze Wojciecha Jaruzelskiego. Miesiąc później był wymieniany jako kandydat na urząd premiera.

Ostatecznie w rządzie Tadeusza Mazowieckiego zajął stanowisko ministra pracy i polityki społecznej. Pod jego kierownictwem opracowano pierwszą w powojennej Polsce ustawę o bezrobociu i utworzono Fundusz Pracy.


W maju 1991 r. został wiceprzewodniczącym Unii Demokratycznej. Poprowadził tę partię do zwycięstwa w wyborach jesienią 1991 r. W 1990 r. ożenił się z działaczką opozycji Danutą Winiarską.

W czerwcu 1992 r. w ostry sposób przeciwstawił się projektowi przeprowadzenia lustracji przez rząd Jana Olszewskiego. Wraz ze swoim środowiskiem politycznym określał "swoich byłych przyjaciół" z opozycji "ludźmi chorymi z nienawiści". Po obaleniu gabinetu Olszewskiego i nieudanej misji stworzenia rządu przez Waldemara Pawlaka ponownie został ministrem pracy i polityki społecznej w rządzie Hanny Suchockiej.

"Kuroniówka"

Wielką popularność przyniosły Jackowi Kuroniowi organizowane przez niego akcje społeczne, mające łagodzić skutki transformacji gospodarczej. Słynnym przedsięwzięciem były "zupy Kuronia". Wiele sympatii i wdzięczności przyniosła mu akcja "Podarujmy dzieciom lato, podarujmy zdrowie". Do języka polskiego na stałe wszedł termin "kuroniówka" na określenie zasiłku dla bezrobotnych. W sondażach społecznych zaufanie wobec Kuronia deklarowało ponad 80 proc. ankietowanych.

W listopadzie 1995 r. był kandydatem Unii Wolności w wyborach prezydenckich. W pierwszej turze zajął trzecie miejsce, uzyskując 9 proc. poparcia. Wynik ten uznał za porażkę. Po zakończeniu kampanii wyborczej zrezygnował z przywództwa w UW. W tym czasie krytyczniej patrzył na swoje środowisko polityczne, które zjednoczyło się z Kongresem Liberalno-Demokratycznym. Kuroń coraz częściej krytykował neoliberalny program transformacji ustrojowej. Z bieżącego życia politycznego ostatecznie wycofał się po klęsce UW w wyborach w 2001 r.

Pod koniec życia udzielił wielu wywiadów podsumowujących swoją aktywność polityczną i społeczną.

"Czy ja żałuję? O nie, ja nie żałuję żadnego kawałka mojego życia: ani tego, kiedy byłem bojowym zetempowcem, ani kiedy byłem bojowym przeciwnikiem systemu, nie kiedy byłem ministrem. I z każdym z tych okresów życia gorzko się rozliczam. Jednak uważam, że ten ostatni okres zasługuje na najsurowszą ocenę - karę wręcz. Przedtem byłem po prostu gówniarzem, zaś po roku 1989 powinienem być odpowiedzialnym ministrem, a zachowywałem się jak zakompleksiony, który małpuje liberalny kapitalizm. To jest oczywiście moja wina i mój rachunek. Władzy nie wolno nie umieć, a ja nie umiałem. I jak dziś władza mówi, że ludzie są winni, to doskonale wiadomo, że winna jest właśnie władza" - stwierdził w wywiadzie z 2002 r.

Pod koniec kwietnia 2004 r. zabrał głos przed Europejskim Forum Gospodarczym w Warszawie. Skierował wtedy list otwarty "Do przyjaciół alterglobalistów". Napisał w nim m.in., że w ich rękach jest przyszłość świata, i zachęcał do tworzenia nowych koncepcji współpracy społecznej oraz znoszenia przeszkód w dostępie każdego do kultury i edukacji.

Jedną z jego ostatnich inicjatyw społecznych było założenie Uniwersytetu Ludowego im. Jana Józefa Lipskiego w Teremiskach na Podlasiu, który miał łączyć młodzież z Polski, Ukrainy, Białorusi i Litwy. Angażował się w obronę praw człowieka w Tybecie i wielu innych zakątkach świata. Krytykował udział Polski w wojnie w Iraku.

Został odznaczony francuską Legią Honorową, niemieckim Wielkim Krzyżem Zasługi, Medalem za zasługi dla Republiki Czeskiej, ukraińskim Orderem Jarosława Mądrego. Był też kawalerem Orderu Orła Białego (1998), Orderu Ecce Homo i Orderu Uśmiechu. Napisał wiele książek politycznych.

W ostatnich latach życia ciężko chorował. Zmarł 17 czerwca 2004 r. w Warszawie. Został pochowany na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. Wcześniej w żoliborskim Parku Żeromskiego odbyła się msza święta. W homilii ks. Roman Indrzejczyk, późniejszy kapelan prezydenta Lecha Kaczyńskiego, powiedział: "My, ludzie rozmaitych poglądów, mamy sobie dużo do przekazania. Każdy człowiek niezależnie od wyznawanych poglądów i obyczajów jest ubogaceniem drugiego człowieka".

Michał Szukała (PAP)

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy