Co dalej z poszukiwaniem ofiar komunizmu? IPN odpiera zarzuty
Poszukiwania ofiar reżimu komunistycznego mają priorytetowe znaczenie - zapewnia IPN. Podkreśla jednak, że zakończenie poszukiwań ofiar UB na tzw. Łączce w Warszawie wraz z przeniesieniem współczesnych pochówków nie jest możliwe bez zmiany obowiązującego prawa.
- Poszukiwania ofiar reżimu komunistycznego mają dla IPN priorytetowe znaczenie. Nikt nie ma zamiaru zaprzestać tych prac, ani nie ma zamiaru w nich przeszkadzać. Niepoważnym wydaje się stwierdzenie, że kierownictwo instytutu, które zainicjowało te poszukiwania, w tej chwili stara się je zablokować - powiedziała wiceprezes IPN Agnieszka Rudzińska. W ten sposób skomentowała spekulacje niektórych mediów, że IPN wzbrania się przed konsekwentnym wydobywaniem szczątków ofiar komunizmu, w wielu przypadkach żołnierzy podziemia antykomunistycznego, którzy po wojnie z bronią w ręku stawiali opór sowietyzacji Polski.
W ubiegłym tygodniu zespół IPN pod kierownictwem prof. Krzysztofa Szwagrzyka zakończył zgodnie z planem wstępne prace archeologiczno-sondażowe na stołecznym cmentarzu przy ul. Wałbrzyskiej, których celem było określenie lokalizacji i rozmiarów obszaru, gdzie w latach 1945-1948 dokonywano potajemnych pochówków ofiar terroru komunistycznego. Poszukiwania od 30 czerwca do 10 lipca prowadzono w alejkach cmentarza między grobami.
- W ramach tych prac udało się odnaleźć szczątki ponad 20 osób. Części z nich nie można było wydobyć, dlatego, że pod ścieżką znajdował się tylko fragment szkieletu. Udało się to w przypadku czterech ofiar, których szczątki zostały zabezpieczone przez zespół badawczy, w tym przez medyka sądowego - tłumaczyła Rudzińska.
Wiceprezes IPN przypomniała, że wydobyte szczątki, zgodnie z prawem, przejęła Prokuratura Rejonowa Warszawa-Mokotów i zabezpieczyła w Zakładzie Medycyny Sądowej. Odbyło się to na wniosek pionu śledczego IPN, który uznał, że nie ma możliwości niezwłocznego określenia czasu i okoliczności zgonu ofiar, tym samym zabrakło wystarczających przesłanek do wszczęcia śledztwa ws. zbrodni komunistycznej. Władze IPN - jak przypomniała Rudzińska - nie mają wpływu na decyzje procesowe pionu śledczego.
Wiceprezes IPN zaznaczyła, że "z zaskoczeniem" przyjęła ostatnie informacje medialne, zgodnie z którymi wejście prokuratury powszechnej było precedensowe. - To nie był żaden precedens. Podobnie wyglądała sprawa, jeżeli chodzi o badania prowadzone w lipcu zeszłego roku przez ekipę badaczy IPN pod kierownictwem prof. Szwagrzyka na terenie Aresztu Śledczego w Białymstoku. Po wstępnych ustaleniach prokuratura powszechna przekazała postępowanie prokuratorom IPN, którzy wszczęli śledztwo i kontynuują prace na terenie aresztu - przypomniała Rudzińska. Zapewniła też, że w sprawie zlokalizowanych tajnych pochówków na Służewie IPN będzie nadal prowadził prace.
Poszukiwanie przez IPN ofiar komunizmu - żołnierzy podziemia z lat powojennych - prowadzone są w całej Polsce; istotne znaczenie mają prace prowadzone na tzw. Łączce Cmentarza Wojskowego na Powązkach w Warszawie, gdzie funkcjonariusze UB mogli ukryć zwłoki gen. Augusta Emila Fieldorfa czy rotmistrza Witolda Pileckiego. IPN planował zakończenie ekshumacji wiosną w tym roku, jednak przeszkodą w przeprowadzeniu ostatniego etapu ekshumacji jest obecność prawie 200 współczesnych grobów wybudowanych na terenie potajemnych pochówków z lat 40. i 50.
Przeprowadzenie ekshumacji i budowa w tym miejscu Panteonu Narodowego wymaga przeniesienia części znajdujących się tam grobów wybudowanych w latach 70. i 80. Wiąże się to jednak ze zmianą prawa. Chodzi o dwie ustawy: z marca 1933 r. o grobach i cmentarzach wojennych oraz ze stycznia 1959 r. o cmentarzach i chowaniu zmarłych. - W tej chwili trwają prace nad tym, w jaki sposób należałoby to zmienić - mówiła Rudzińska.
Cmentarz Wojskowy na Powązkach oraz cmentarz parafii św. Katarzyny przy ul. Wałbrzyskiej, a także Cmentarz Bródnowski - to największe miejsca, gdzie komunistyczne władze grzebały ofiary komunizmu w Polsce. W ocenie prof. Szwagrzyka, na terenie nekropolii przy ul. Wałbrzyskiej komuniści mogli pogrzebać kilkaset, a nawet ok. tysiąca osób. Badacz zwraca uwagę, że na cmentarzu na Służewie spoczywają nie tylko byli więźniowie aresztu na Mokotowie, ale również innych warszawskich więzień, aresztów oraz obozów.
Ofiary chowane na Służewie - jak podkreślił prof. Szwagrzyk - nie były wyłącznie tracone na podstawie wyroków sądowych, tak jak w przypadku działaczy podziemia grzebanych na tzw. Łączce, ale umierały także w wyniku brutalnych śledztw lub w związku z nieludzkimi warunkami panującymi w więzieniach.
Prace na Służewie były prowadzone w ramach projektu naukowo-badawczego "Poszukiwania nieznanych miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego z lat 1944-1956" prowadzonego przez IPN we współpracy z Radą Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, Ministerstwem Sprawiedliwości i Pomorskim Uniwersytetem Medycznym. W ramach projektu, w wyniku ekshumacji prowadzonych w latach 2012-2014 na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach odnaleziono szczątki prawie 200 ofiar terroru komunistycznego. Wśród zidentyfikowanych do tej pory ofiar byli m.in. mjr Zygmunt Szendzielarz "Łupaszka" oraz mjr Hieronim Dekutowski "Zapora".