Historycy: Zajęcie Krakowa przez Sowietów nie było "ratunkiem miasta"
Wkroczenie Armii Czerwonej do Krakowa w styczniu 1945 r. nie było "ratunkiem dla miasta", jak przez lata głosiła komunistyczna propaganda; było to przejęcie od jednego okupanta na rzecz innego - ocenili historycy na piątkowej konferencji w Krakowie.
Z okazji 70. rocznicy zajęcia Krakowa przez Armię Czerwoną, przypadającej 18 stycznia, kilkugodzinną konferencję w Krakowie zorganizowały Instytut Pamięci Narodowej, Polska Akademia Umiejętności i kuratorium oświaty.
W spotkaniu, oprócz historyków, wzięło udział ok. 200 gimnazjalistów ze szkół m.in. w Krakowie, Nowym Sączu, Rabce-Zdroju, Limanowej, Tymbarku. W programie konferencji, oprócz wykładów, znalazł się konkurs wiedzy historycznej dla młodzieży oraz prezentacja filmu "The Soviet Story", zrealizowanego przez łotewską grupę dokumentalistów.
Zdaniem historyka Macieja Korkucia, młodzi ludzie niewiele wiedzą o akcji sprzed 70 lat, ale nie powinno to dziwić, skoro "młodzież słabo nauczana jest historii, która buduje naszą tożsamość, jest podstawowym elementem naszego poczucia obywatelskości, pozwala zrozumieć miejsce Polski w świecie".
Jak mówił jeden z prelegentów, historyk Piotr Sadowski, atak Armii Czerwonej na Kraków rozpoczął się nalotem na lotnisko Rakowice 16 stycznia 1945 r., a 18 stycznia wojska sowieckie wyparły Niemców i opanowały lewobrzeżną część miasta. Walki w obecnych południowych dzielnicach Krakowa trwały jeszcze przez pięć dni. Manewr marszałka Koniewa nie był jednak pomyślany jako "ratunek" dla Krakowa, ale wynikał z rozwoju sytuacji na froncie - zajmując miasto ubezpieczano skrzydło wojsk atakujących Górny Śląsk.
- Kraków był kolejnym dużym miastem zajętym przez Armię Czerwoną - powiedział Sadowski i podkreślił, że miejsce to niewątpliwie było dla Sowietów prestiżową zdobyczą. - Była to stolica kultury i nauki polskiej, niezniszczona przez wojnę. Sowieci zajęli miasto, dawną stolicę kraju i ostoję niepodległości, które wywierało olbrzymi wpływ na Polskę jeszcze przed wojną - mówił historyk.
Jak zauważył, przez całe lata PRL-u propaganda utrzymywała, że Armia Czerwona wyzwoliła Kraków, a po wyparciu Niemców spod Wawelu krakowianie wyszli na ulice i witali wojska sowieckie. W kolejnych latach jednak społeczeństwo zorientowało się, że działania sowieckie nie były "wyzwoleniem", ale początkiem zupełnie nowej rzeczywistości.
Po wypędzeniu Niemców z Krakowa - mówił Sadowski - propaganda komunistyczna rozpowszechniała informację, że wojska Koniewa "wyzwoliły" Kraków, ponieważ dowiedziały się o planowanym przez Niemców wysadzeniu miasta. - Była to oczywiście nieprawda - podkreślił Sadowski i dodał, że w Krakowie - tak jak w każdym ośrodku przygotowywanym do walki - Niemcy zaminowali niektóre ważne obiekty, np. instalacje kolejowe i mosty, aby w razie zdobycia miasta nie mógł z nich korzystać przeciwnik. Nie było jednak specjalnych przygotowań do niszczenia.
18 stycznia 1945 r. wojska 1 Frontu Ukraińskiego zajęły centralne części Krakowa. Niemcy - jak podaje krakowski oddział IPN - mimo wcześniejszych przygotowań obronnych, ostatecznie prowadzili w mieście tylko ograniczone działania osłonowe, uznając priorytetowy charakter obrony Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego. Sowieci do zdobycia Krakowa użyli także artylerii i lotnictwa. Zajęcie miasta było częścią działań wojsk uderzających w kierunku na Wrocław.
W PRL-u propaganda wylansowała opowieści o specjalnych operacjach sowieckich, których celem było ratowanie dziedzictwa kultury i zabytków Krakowa. Wykreowano też mit o sowieckiej rezygnacji z użycia artylerii i lotnictwa w trosce o zabytki, a także o niemieckich planach zamiany miasta w ruinę.
Propagandowe tezy są podtrzymywane także przez obecne władze Rosji. Również w Polsce - jak podaje IPN - wciąż wielu ludzi wierzy w starą wersję wydarzeń z lat 1944-1945.