IPN o książce "Dalej jest noc": Uchybienia i manipulacje

O losie Żydów podczas okupacji decydowali nie Polacy, lecz Niemcy - podkreśla dr Tomasz Domański, autor recenzji IPN dotyczącej głośnej książki "Dalej jest noc", opisującej przemoc Polaków wobec Żydów. Historyk zarzucił publikacji "uchybienia" i "manipulacje źródłami".

Recenzja "Korekta obrazu? Refleksje źródłoznawcze wokół książki 'Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski'" dr. Tomasza Domańskiego jest dostępna od poniedziałku w nowym "Biuletynie IPN".

To pierwsza z serii recenzji - jak zapowiada IPN - na temat publikacji, której współautorami są prof. Barbara Engelking i prof. Jan Grabowski. W książce, której głównym tematem są strategie przetrwania Żydów w okupowanej Polsce, postawiono m.in. tezę, że "dwóch spośród każdych trzech Żydów poszukujących ratunku zginęło - najczęściej za sprawą swoich sąsiadów, chrześcijan".

Reklama

Dr Tomasz Domański, który na co dzień zajmuje się badaniami historycznymi w Delegaturze IPN w Kielcach, odnosząc się do sformułowanej we wstępie książki tezy badaczy Holokaustu, że to "nastawienie polskiego otoczenia w ogromnym stopniu warunkowało szanse przeżycia Żydów" przypomniał - jak sam podkreślił - rzecz zasadniczą: "O życiu i śmierci Żydów na podbitych obszarach decydowali nie Polacy, lecz Niemcy".

Przedstawiając na konkretnych przykładach uchybienia twórców "Dalej jest noc" m.in. w sposobie korzystania ze źródeł historycznych, a nawet - jego zdaniem - ich manipulacje polegające na wybiórczym przywoływaniu faktów dotyczących relacji polsko-żydowskich z okresu okupacji, badacz z IPN zarzucił głównie pomijanie kontekstu historycznego. Tym kontekstem jest wyjęcie przez Niemców - jak przypomniał - "Żydów spod prawa do życia (bezwzględne ściganie do śmierci każdego Żyda znajdującego się poza miejscem wydzielonym) oraz zastosowanie również wobec ludności polskiej totalnego terroru, w tym systemu kar, z karą śmierci włącznie, nie tylko za jakąkolwiek pomoc Żydom, ale nawet za nieujawnienie informacji o przebywaniu Żydów na danym terenie".

"Ten kontekst jest z reguły pomijany, choć wiedza na ten temat to elementarz badacza dziejów okupacji niemieckiej. Zamiast tego autorzy zdają się kreślić obraz, w którym żydowskie istnienie uzależnione było przede wszystkim od woli Polaków, tak jakby władza Niemców ograniczała się do obszaru gett, a poza nimi były obszary zamieszkane przez swobodnie żyjących chłopów. Tego typu koncepcja narracyjna może robić 'wrażenie', natomiast stoi w sprzeczności z historycznymi doświadczeniami ziem polskich podczas okupacji" - ocenił dr Domański.

"Czy może jest to dziełem przypadku?"

Bardzo rozbudowana, bo licząca ponad 70 stron, recenzja historyka z IPN, składa się z uwag dotyczących m.in. konstrukcji "Dalej jest noc", poruszanych w książce problemów i doboru wykorzystanych źródeł, a także - jak podkreślił - "kwestii zasadniczej, a więc sposobu wykorzystania źródeł przez autorów i redaktorów publikacji". Badacz zwrócił uwagę, że choć "programowe skupienie się autorów tylko i wyłącznie na losie ofiar żydowskich stworzyło szansę na ukazanie dużej ilości indywidualnych doświadczeń ofiar Holokaustu", to jednak "nie zawsze sprzyja to nakreśleniu pełnego tła wydarzeń i wszystkich losów, o których wspominają źródła, do jakich dotarli".

"Opracowania historyczne powinny bowiem służyć wyświetleniu możliwie pełnego obrazu zdarzeń. Szczególnie ważnym elementem warsztatu każdego historyka jest zderzenie źródeł różnej proweniencji, ukierunkowane na maksymalnie obiektywne przedstawienie wydarzeń" - zaznaczył dr Domański.

Wśród pierwszych opisywanych przez niego problemów jest - jak to określił - "zamieszanie strukturalne" dotyczące już wybranych obszarów badań (dr Domański zarzucił tutaj dowolność w wyborze obszaru określonego pojęciem "powiat", co nie odpowiada rzeczywistości okupacyjnej), zaś następnym problemem jest np. sam wybór takich, a nie innych powiatów. "Wybrane 'powiaty' nie stanowią przemyślanej egzemplifikacji całości ziem polskich. Jest to raczej pod względem zakresu terytorialnego próbka badawcza. Sądzę, że zbyt mała, żeby ekstrapolować wnioski na całość ziem polskich" - napisał historyk.

"Dlaczego pojawiły się te, a nie inne powiaty - autorzy nie wyjaśniają. Czy może jest to dziełem przypadku? Trudno bowiem mówić tutaj także o przemyślanym zróżnicowaniu geograficznym i o doborze reprezentatywnym dla całej Polski" - dodał.

"W ten sposób dojdziemy do absurdu"

Przywołując używane przez prof. Engelking i prof. Grabowskiego pojęcie "administracji niemiecko-polskiej" w odniesieniu do rzeczywistości okupacyjnej, badacz uznał je nie tylko za błąd rzeczowy, ale wręcz za termin szokujący.

"O jakim polskim państwie obok państwa niemieckiego można mówić w kontekście administracji okupacyjnej pod rządami III Rzeszy? Czyżby autorzy uznawali, że pod tą administracją funkcjonowało państwo polskie w jakiejkolwiek jawnej formie? Czyżby nie rozumieli najbardziej elementarnych różnic między przywoływaną przez nich okupacją np. we Francji po 1940 r. (gdzie istniały jawnie, obok siebie, struktury administracyjne niemiecka i francuska) a okupacją Polski, gdzie żadna z form jawnej działalności polskich służb państwowych nie była możliwa? Czyżby nie mieli wiedzy o tym, że przedwojenny samorząd został faktycznie zlikwidowany, przede wszystkim poprzez pełne podporządkowanie (nawet pozostawionych na dotychczasowych stanowiskach wójtów i burmistrzów) narzuconej administracji państwowej Rzeszy Niemieckiej" - pyta w recenzji badacz.

"To, że Niemcy ze względów praktycznych sięgnęli po część polskich obywateli (podobnie jak po materialne aktywa polskich urzędów), wykorzystując ich w ramach narzuconych porządków i własnej administracji w GG, nie powodowało wyjęcia żadnego elementu tejże administracji spod władzy państwowej Rzeszy Niemieckiej. Generalne Gubernatorstwo w całości było bowiem przejawem funkcjonowania tylko i wyłącznie niemieckiej administracji państwowej" - dodał.

Recenzent opisuje w tym kontekście rolę tzw. granatowej policji, która realizowała politykę - jak zaznaczył - okupanta niemieckiego wobec całego społeczeństwa w GG, i to nie tylko wobec Żydów, ale i Polaków. "Jeśli niemieckie zarządzenia przewidywały dokonywanie zabójstw - to granatowi policjanci takich zabójstw dokonywali, uczestnicząc z upoważnienia Niemców lub na ich rozkaz zarówno w zbrodniach na Żydach, jak i na Polakach. Jednak o tych ostatnich, polskich ofiarach, czytelnik się nie dowie z kart 'Dalej jest noc', bo sprawy te leżą poza zainteresowaniem autorów" - zauważył.

Dodaje też, że nie można zgodzić się z kreowaniem "granatowych" funkcjonariuszy Ordnungspolizei na autorytatywnych przedstawicieli polskiego społeczeństwa.

"To społeczeństwo miało swoją reprezentację państwową w obozie aliantów. Natomiast granatowi policjanci byli pod władzą Niemców jednym z ogniw ich aparatu przemocy - reprezentantami machiny okupacyjnego terroru i jej rozlicznych patologii. Czy, kierując się tą samą logiką, funkcjonariuszy Juedischer Ordnungsdienst (Żydowskiej Służby Porządkowej), także przez Rzeszę Niemiecką wykorzystanej w owej machinie terroru i w działaniach przeciw Żydom, należałoby uznać za autorytatywną reprezentację społeczności żydowskich zamkniętych w gettach? W ten sposób dojdziemy do absurdu" - ocenił dr Domański.

Zdaniem historyka zniekształcanie kontekstu historycznego i realiów okupacyjnych dotyczy również statusu wójtów, sołtysów, Ochotniczych Straży Pożarnych, służby leśnej oraz straży wiejskich.

"Brak odpowiedzi na podstawowe pytanie"

Recenzja dołączona do nowego "Biuletynu IPN" przedstawia też bardziej szczegółowe uchybienia twórców "Dalej jest noc"; na konkretnych przykładach dr Domański pokazuje, w jaki sposób autorzy publikacji pomijali w swoich analizach rolę Niemców.

"Okupanci zostają niemal usunięci z horyzontu zdarzeń albo 'na siłę' przesuwani w cień głównej linii narracyjnej. A przecież to Rzesza Niemiecka tworzyła zbrodnicze zasady kształtujące okupacyjną przestrzeń relacji polsko-żydowskich, była sprawcą okoliczności, w których życie Żydów poza gettem było uznawane za nielegalne, ścigane przez prawo i karane śmiercią. Niemcy byli bezpośrednimi sprawcami ludobójstwa, byli twórcami procesu decyzyjnego i służb realizujących zbrodnicze rozkazy i polecenia" - napisał.

"Redaktorzy publikacji z założenia (znajduje to odzwierciedlenie we Wstępie) nie szukają odpowiedzi na podstawowe pytanie, czym w istocie była okupacja dla całego społeczeństwa, dla Polaków i Żydów, jakie generalnie wynikają z tego wnioski dla kontekstu postaw i podejmowanych działań. Jest to zasadniczym uchybieniem w pracy, której istotną częścią składową, według deklaracji autorów, ma być także pokazanie postaw Polaków wobec Holokaustu" - podkreślił.

Inną przykładową wadą publikacji - według dr. Domańskiego - jest np. uproszczona wizja doświadczenia żydowskiego w dwudziestoleciu międzywojennym.

"W wielu miejscach w relacjach pomiędzy Polakami i Żydami uwypuklono sytuacje konfliktowe, zresztą w sposób odległy od naukowego wyważenia ocen. Przykładowo z podrozdziału 'Powiat węgrowski w dwudziestoleciu międzywojennym' dowiemy się jedynie, że endecja zorganizowała bojkot sklepów żydowskich, zresztą - jak pokazują źródła cytowane przez autora Jana Grabowskiego - mocno nieudany" - napisał.

"Gdyby autor zaprezentował szersze tło dwustronnych relacji w okresie dwudziestolecia z uwzględnieniem życia gospodarczego, nie miałby uzasadnienia dla umieszczenia wręcz absurdalnego zdania na zakończenie tego wątku: 'Wybuch wojny zastał społeczność żydowską zepchniętą do dalekiej defensywy, a przemoc wobec Żydów, tak wyraźna w końcu lat trzydziestych, miała niebawem spotęgować się wraz z nadejściem Niemców'. Tego rodzaju narracja oddala nas, a nie przybliża do realiów epoki. Jak ocenić należy taki zapis? Kto odpowiadał za eskalację przemocy wobec Żydów? Czyżby wbrew faktom autor usilnie próbował wpisać Zagładę dokonaną przez Niemców w okresie II wojny światowej na okupowanych ziemiach polskich w obraz sporów pomiędzy obiema społecznościami żyjącymi w wolnym kraju przed 1939 rokiem? Byłoby to działaniem oddalającym nas od zrozumienia prawdziwego mechanizmu tego ludobójstwa" - dodał.

"Uchybienia i manipulacje"

Podsumowując, badacz napisał: "Uchybienia i manipulacje źródłami nie wystawiają 'Dalej jest noc', przedstawianego jako opracowanie naukowe, dobrego świadectwa. Wiele z wymienianych zjawisk i zdarzeń powinno zostać opisanych od nowa z uwzględnieniem realiów okupacyjnych i rzetelnej analizy źródeł".

Artykuł dr. Domańskiego powstał - jak zaznaczył wcześniej Instytut - w wyniku "licznych zapytań osób zainteresowanych tą tematyką skierowanych do Instytutu". Wkrótce pojawi się też kolejna krytyczna analiza "Dalej jest noc", której autorem będzie dr Piotr Gontarczyk z Biura Badań Historycznych IPN w Warszawie.

Głównym tematem książki "Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski" - jak wielokrotnie podkreślali twórcy publikacji wydanej przez działające przy PAN Centrum Badań nad Zagładą Żydów - są różne strategie przetrwania Żydów w okupowanej przez Niemców Polsce. Badacze - poza prof. Engelking i prof. Grabowskim jeszcze siedmiu innych - opisali losy Żydów przekrojowo, łącznie na terenach dziewięciu powiatów w Generalnym Gubernatorstwie.

W dwutomowej, liczącej około 1400 stron publikacji (nie licząc bibliografii i indeksów), opisana jest też przemoc Polaków wobec Żydów. "Z przeprowadzonych badań jednoznacznie wynika, że na interesujących nas obszarach (z wyłączeniem powiatów bielskiego i złoczowskiego) zdecydowana większość próbujących się ratować Żydów - na podstawie przebadanych i zweryfikowanych przypadków - zginęła z rak polskich bądź też została zabita przy współudziale Polaków" - czytamy we wstępie do publikacji, w której stwierdzono także, że możliwość przetrwania w ogromnym stopniu zależała od chęci pomocy "sąsiadów - chrześcijan".

"Od tego, czy byli w stanie przełamać strach wobec zagrożenia, jakie stanowili dla wspólnoty wiejskiej ukrywający się Żydzi. Nie sprzyjały temu obowiązujące normy grupowe, obecny wszędzie antysemityzm ani mechanizmy konformizmu społecznego. Tym bardziej podziwiać należy tych, którzy potrafili przeciwstawić się nie tylko niemieckim przepisom prawnym, lecz także pisanym i niepisanym regułom życia grupowego" - podali twórcy publikacji.

Recenzja na temat publikacji "Dalej jest noc" została dołączona do nowego numeru "Biuletynu IPN", którego głównym tematem jest polska obecność na Kresach Wschodnich. Czytelnicy mogą przeczytać artykuły m.in. o wojnie polsko-ukraińskiej z lat 1918-1919, w tym o obronie Lwowa w listopadzie 1918 r., także o tzw. operacji polskiej, czyli o ludobójstwie popełnionym przez NKWD na Polakach w Związku Sowieckim w latach 1937-1938.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy