Kalinowski: Pilecki uważał, że z Auschwitz można "wyjść, kiedy się chce"

Celem ucieczki było przekazanie informacji o sytuacji w obozie i trwającym już Holokauście. Pilecki chciał też przekonać dowództwo do planów wyzwolenia obozu – mówi Karol Kalinowski, historyk z Ośrodka Badań nad Totalitaryzmami im. Witolda Pileckiego. 75 lat temu, w nocy z 26 na 27 kwietnia 1943 roku, z niemieckiego obozu Auschwitz zbiegł rotmistrz Witold Pilecki.

PAP: W jaki sposób Witold Pilecki trafił do struktur konspiracyjnych?

Karol Kalinowski: Walczył w kampanii polskiej 1939 r. Był dowódcą plutonu w szwadronie kawalerii dywizyjnej w 19. Dywizji Piechoty, która wchodziła w skład Armii "Prusy". Jego jednostka została rozbita i po przejściu przez Wisłę znalazł się w szeregach rezerwowej 41. Dywizji Piechoty. Wraz z jej resztkami walczył partyzancko aż do połowy października 1939 r. Pilecki postanowił zrezygnować z próby przedarcia się do Francji, pozostał w kraju i zaangażował się w działalność konspiracyjną. Powrócił do Warszawy i współorganizował powstającą Tajną Armię Polską, na której czele stał mjr Jan Włodarkiewicz, jeden z dowódców Pileckiego we wrześniu 1939 r. Jesienią roku 1939 powstawało wiele podobnych organizacji konspiracyjnych, które dopiero później będą uznawały zwierzchnictwo Rządu RP na Uchodźstwie. Warto wspomnieć, że pierwsi żołnierze TAP złożyli swoje przysięgi w jednej z kaplic Katedry Polowej Wojska Polskiego przy ul. Długiej w Warszawie. Odbierał je legendarny ks. Jan Zieja, znany potem z działalności w Komitecie Obrony Robotników. W TAP znalazło się wielu oficerów WP, działaczy społecznych i studentów, głównie o prawicowym nastawieniu ideowym. Ważnym elementem działalności TAP było prowadzenie aktywności wywiadowczej. Później mjr Włodarkiewicz kontynuował tę działalność jako pierwszy komendant "Wachlarza". Pilecki pełnił w TAP funkcję szefa sztabu oraz kierownika ds. organizacyjnych i mobilizacyjnych. W 1940 r. Niemcy powoli zaczęli rozpracowywać strukturę TAP. Doszło do pierwszych aresztowań, również wśród członków sztabu organizacji. Wielu z nich trafiło do powstającego od kwietnia 1940 r. obozu Auschwitz. Podczas jednej z narad dowódców TAP, którą zorganizowano po kolejnych aresztowaniach, pojawił się pomysł przedostania do obozu w Auschwitz w celu założenia tam struktur konspiracyjnych oraz odnalezienia uwięzionych kolegów i ich uwolnienia. W trakcie dyskusji wysunęła się kandydatura Pileckiego jako zdolnego do wykonania tak trudnej misji. Według Adama Cyry, autora biografii Pileckiego, w TAP trwała dyskusja na temat zjednoczenia z ZWZ, w której Pilecki opowiadał się za podporządkowaniem. Sprzeciwiający się temu rozwiązaniu Włodarkiewicz miał się opowiadać za kandydaturą Pileckiego, aby zakończyć ten konflikt. Ostatecznie w 1941 r. Tajna Armia Polska zjednoczyła się ze ZWZ. Pileckiego jako wykonawcę misji miał zaaprobować również dowódca ZWZ Stefan Rowecki "Grot". Misja Pileckiego była szczególnie istotna w kontekście bardzo skromnej wiedzy polskiego podziemia na temat wcześniej powstałego obozu Auschwitz. 19 września 1940 r. Witold Pilecki wszedł w dużą łapankę, którą Niemcy zorganizowali na warszawskim Żoliborzu. Nie było pewne, czy Pileckiemu uda się trafić do Auschwitz, ponieważ jednym z celów łapanki było poszukiwanie mężczyzn na roboty przymusowe w Niemczech. Część z uwięzionych rzeczywiście trafiła do Rzeszy, Pilecki wraz z tzw. drugim transportem warszawskim do Auschwitz.

Reklama

Jak Pilecki wyobrażał sobie strukturę konspiracyjną w obozie i jaki był ostateczny cel jej funkcjonowania?

- W Auschwitz Pilecki zorganizował Związek Organizacji Wojskowej. Pierwszymi członkami ZOW byli oficerowie Tajnej Armii Polskiej uwięzieni w Auschwitz. Jej funkcjonowanie stopniowo się rozwijało i stworzona przez niego organizacja liczyła w szczytowym momencie od 800 do 1 tys. członków. Początkowo byli zorganizowani w "piątki", które wbrew nazwie nie zawsze liczyły pięciu więźniów. Poszczególne "górne piątki" tworzone przez Pileckiego nie znały się wzajemnie. Ich członkowie mieli tworzyć niższe "piątki". Z czasem struktury te wzajemnie wyczuwały istnienie kolejnych "górnych piątek". Pilecki w raportach z satysfakcją pisał, że przychodzili do niego członkowie tworzonych z jego inicjatywy "piątek", którzy informowali go o istnieniu w obozie innych organizacji. Później zrezygnowano z tego systemu i powołano strukturę wojskową z podziałem na kompanie, plutony i bataliony. Bieżącym celem funkcjonowania ZOW była pomoc w przetrwaniu opresji, jaką było uwięzienie w Auschwitz. Organizowano żywność, ubrania, przekazywano informacje "zza drutów", przez nielicznych zwalnianych więźniów wysyłano meldunki o sytuacji w obozie. Później, gdy Niemcy zrezygnowali z zasady odpowiedzialności zbiorowej, organizowano ucieczki i tą drogą przekazywano meldunki. Długofalowym celem miało być przygotowanie powstania zbrojnego ze wsparciem oddziałów partyzanckich z zewnątrz. Taki scenariusz przygotowywano m.in. na wypadek ewentualnej likwidacji obozu i zagłady wszystkich więźniów. Jednym z powodów ucieczki Pileckiego miało być przekonanie dowództwa Armii Krajowej do przygotowania planu na wypadek realizacji planu zrywu. Dowódcy uznali ten plan za nierealny m.in. ze względu na słabość polskich sił w tym przyłączonym wprost do Rzeszy regionie oraz ogromną załogę SS w Auschwitz. Ewentualne powstanie nie miało więc żadnych szans również z uwagi na niemożność ukrycia się więźniów, którym udałoby się na skutek walk opuścić obóz. Pamiętajmy, że nie był to wówczas obóz zagłady, lecz koncentracyjny, przeznaczony dla polskiej inteligencji oraz działaczy politycznych i społecznych z różnych ugrupowań Celem Pileckiego było także doprowadzenie do porozumienia działających w obozie struktur politycznych, na których czele stali tak znani działacze polityczni, jak wywodzący się z endecji prof. Roman Rybarski czy przywódca ruchu narodowo-radykalnego Jan Mosdorf. Jego biografia to przykład narodowego radykała, który w okresie okupacji niemieckiej pomagał Żydom. Zginął zamordowany w Auschwitz w październiku 1943 r. Działały tam również struktury związane z PPS, m.in. pod przywództwem Józefa Cyrankiewicza. Wydaje się, że niesłusznie był postrzegany o współpracę z gestapo. Pileckiemu udało się doprowadzić do porozumienia tych organizacji, czego symbolem była wspólna Wigilia 1941 r. Rotmistrz pisał o tym z pewną gorzką satysfakcją, stwierdzając że Polacy umieją się porozumieć, dopiero widząc stos trupów swoich rodaków.

Oskarżenia wobec Cyrankiewicza nie są potwierdzone, ale często się stawia tezę, że nienawiść komunistów wobec Pileckiego mogła wynikać z obawy, iż jego zasługi przesłonią legendę przyszłego premiera PRL przedstawianego jako przywódca konspiracji w Auschwitz.

- Sam Cyrankiewicz stwierdził, że nigdy nie spotkał Pileckiego. Nie znajduje potwierdzenia także teza, iż Cyrankiewicz wysłał do sądu list, w którym apelował o nietraktowanie przeszłości Pileckiego jako okoliczności łagodzącej. Prawdopodobnie Cyrankiewicz nie przyczynił się bezpośrednio do śmierci Pileckiego, lecz również nie zrobił niczego dla jego uratowania. Podczas procesu rodzina i jego przyjaciele z konspiracji w Auschwitz kierowali do Bolesława Bieruta prośby o okazanie łaski. Cyrankiewicz nie zrobił niczego dla wsparcia ich starań.

Dlaczego właśnie w kwietniu 1943 r. Pilecki zdecydował się na przerwanie swojej misji i ucieczkę z obozu?

- Niemcy powoli zaczęli zdawać sobie sprawę z istnienia struktur konspiracyjnych. Rozpracowywali je m.in. poprzez system donosicieli. Kolejni współpracownicy Pileckiego byli aresztowani, torturowani i zabijani. Aby rozbić konspirację, Niemcy wywozili również pierwszych więźniów Auschwitz do innych obozów koncentracyjnych, w bardziej odległych częściach Rzeszy. Pilecki zdecydował, że ponowne budowanie konspiracji z jego udziałem jest zbyt ryzykowne i podjął decyzję o ucieczce. Jego działalność mieli kontynuować inni, przygotowani przez niego więźniowie, a on miał się udać do Komendy Głównej AK, aby przekazać informacje o sytuacji w obozie oraz trwającym już Holokauście. Chciał też przekonać dowództwo do planów wyzwolenia obozu. Pilecki zakomunikował innym przywódcom ZOW, że jego misja zakończyła się i "wychodzi z obozu". Wzbudziło to wątpliwości, czy można "wyjść, kiedy się chce" z Auschwitz. Pilecki stwierdził, że można. Uciekł z dwoma kolegami - Janem Redzejem i Edwardem Ciesielskim. Plan ucieczki zakładał wykorzystanie do tego celu zatrudnienia w obozowej piekarni znajdującej się już poza obrębem obozu; była więc ona dużo łatwiejszym miejscem do ucieczki. Plan zakładał także przekupienie kapo rzeczami z paczek od rodzin: kapo wyznaczali, którzy więźniowie mogą pracować w piekarni w nocy. Wcześniej Pilecki symulował choroby, aby nie znaleźć się wśród więźniów wywożonych do innych obozów. Ucieczkę zaplanował na noc po poniedziałku wielkanocnym, gdy wielu członków załogi obozu wciąż przebywało na urlopach świątecznych. Pilecki, Redzej i Ciesielski uciekali wzdłuż Soły, przeprawili się przez Wisłę i w ciągu kilku dni dotarli do Nowego Wiśnicza pod Krakowem. Po drodze w Puszczy Niepołomickiej napotkali niemiecki patrol, który otworzył do nich ogień. Pilecki został ranny, ale wszystkim udało się dotrzeć do wyznaczonego miejsca. Pilecki spędził w obozie 947 dni. Sam mówił, że został potraktowany łagodnie. Był kilkukrotnie chory, stracił kilka zębów, lecz, jak sam mówił, było to niczym w porównaniu z losami innych więźniów. Warto dodać, że Pilecki przebywał w Auschwitz pod nazwiskiem Tomasza Serafińskiego, oficera Wojska Polskiego, którego legitymację ubezpieczeniową odkrył w mieszkaniu znajomej lekarki na początku okupacji. Postanowił wyrobić sobie kenkartę na to nazwisko i działał pod tym pseudonimem. Pilecki spotkał prawdziwego Serafińskiego właśnie w Nowym Wiśniczu, gdzie oficer był jednym z dowódców lokalnych struktur AK.

Co znalazło się w słynnych dziś, lecz do niedawna zapomnianych "Raportach Pileckiego"?

- Pierwszy raport, nazywany raportem "W", w którym znajdował się opis warunków w Auschwitz, Pilecki spisał w 1943 r. w Nowym Wiśniczu. Nazwiska członków konspiracji zakodował w nim za pomocą liczb. Z raportu wydzielono głębiej zakonspirowaną część "Teren S". Dłuższy, "bardziej literacki", zawierający jego osobiste refleksje raport napisał podczas służby w 2. Korpusie gen. Władysława Andersa po wyzwoleniu z obozu jenieckiego w Murnau. Raporty sporządzane w trakcie wojny były przekazywane aliantom, którzy nie wierzyli w większość zawartych w nich informacji. Postrzegali je jako element propagandy lub wymysł, mimo że były one poświadczone przez innych uciekinierów z Auschwitz. W PRL raporty Pileckiego podlegały zakazowi publikacji i były całkowicie przemilczane. Znane były niemal wyłącznie w środowiskach emigracyjnych Po raz pierwszy zostały opublikowane w Polsce dopiero w 2000 r.

Skąd tak wielka nienawiść komunistów do rtm. Pileckiego nie tylko w okresie stalinowskim, lecz i dosłownie do końca PRL?

- Proces pokazowy Pileckiego był korzystny dla komunistów. Podstawowym stawianym mu zarzutem było oskarżenie o szpiegostwo na rzecz Zachodu. Komuniści tak traktowali jego działalność wywiadowczą na rzecz 2. Korpusu i Rządu RP na Uchodźstwie. Podczas procesu rotmistrz stwierdzał, że nie jest szpiegiem, lecz wykonuje obowiązki oficera 2. Korpusu. Pilecki był więc dla komunistów "wygodną ofiarą". Jego sukcesy podczas działalności konspiracyjnej w Auschwitz potwierdzały jego opinię świetnego konspiratora. Byłby więc dla komunistów bardzo groźnym przeciwnikiem i ważną przeszkodą w budowaniu reżimu. Mógł być też traktowany jak symbol wartości, których komuniści nienawidzili - wolności, patriotyzmu, chrześcijaństwa, ziemiaństwa. Zadaniem Pileckiego nie było jednak podejmowanie walki zbrojnej z reżimem komunistycznym. Sam gen. Anders nakazywał mu w miarę możliwości rozwiązywanie oddziałów partyzanckich. Dziś Pilecki jest symbolem przeciwstawienia się dwóm totalitaryzmom - narodowemu socjalizmowi i komunizmowi wprowadzanemu w Polsce z sowieckiego nadania.

Częścią trwającej już dwa lata działalności Ośrodka Badań nad Totalitaryzmami jest gromadzenie i udostępnianie świadectw więźniów Auschwitz. Gdzie można znaleźć ich wspomnienia?

- W styczniu 2018 r. Ośrodek Badań nad Totalitaryzmami im. Witolda Pileckiego udostępnił w cyfrowej bazie świadectw "Zapisy Terroru" (www.zapisyterroru.pl) ok. 1 tys. zeznań złożonych przez osoby, które przeżyły uwięzienie w KL Auschwitz. Świadectwa Polaków, Żydów i osób innych narodowości zebrano wkrótce po zakończeniu II wojny światowej w toku dwóch najważniejszych procesów członków załogi obozu i poprzedzających je śledztw. Zeznania zawierają osobiste przeżycia osób, które doświadczyły cierpienia ze strony niemieckiego totalitaryzmu. Oddając im głos, przeciwstawiamy się intencjom zbrodniarzy, którzy masową skalę eksterminacji chcieli sprowadzić do statystyk. Mamy nadzieję, że dzięki naszej bazie świadectwa wejdą do obiegu naukowego w Polsce i za granicą, zainteresują dziennikarzy i twórców kultury, dotrą do rodzin więźniów i w ten sposób przyczynią się do lepszego zrozumienia i przemyślenia doświadczenia Auschwitz. "Zapisy Terroru" zainaugurowały swoją działalność w sierpniu 2016 r. To jest nowoczesne przedsięwzięcie z pogranicza badań naukowych, kultury pamięci i popularyzacji historii. W repozytorium publikujemy relacje obywateli polskich i innych narodowości, którzy podczas II wojny byli niszczeni przez dwa totalitaryzmy: niemiecki i sowiecki. Dzięki porozumieniu z Instytutem Pamięci Narodowej publikujemy zeznania gromadzone przez Główną Komisję Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce. W bazie można znaleźć m.in. relacje z powstania warszawskiego, w którym walczył Witold Pilecki. Dzięki porozumieniu z amerykańskim Instytutem Hoovera od września 2017 r. udostępniamy relacje o zbrodniach komunistycznych, złożone przez żołnierzy Armii Andersa i ludność cywilną po wydostaniu się ze Związku Sowieckiego.

Rozmawiał Michał Szukała (PAP)

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy