Kat „Inki” pochowany z wojskowymi honorami
Wczoraj w Koszalinie został pochowany z wojskowymi honorami stalinowski prokurator Wacław Krzyżanowski, który żądał kary śmierci dla 17-letniej Danuty Siedzikówny "Inki". "Wstyd. Zażądałem wyjaśnień od dowódcy garnizonu Koszalin, który podjął taką decyzję" - tak zareagował minister obrony Tomasz Siemoniak.
"W Koszalinie zmarł prokurator Wacław Krzyżanowski - morderca sądowy Danuty Siedzikówny 'Inki'. Dziś ma się odbyć jego pogrzeb z honorami wojskowymi, kompanią WP i orderami na poduszkach" - ujawnił w poniedziałek historyk Tadeusz Płużański na portalu wPolityce.pl.
To właśnie Krzyżanowski żądał tuż po II wojnie światowej kary śmierci dla 17-letniej Siedzikówny. "Krzyżanowski zarzucił jej udział w "bandzie Łupaszki", nielegalne posiadanie broni i wydanie rozkazu zastrzelenia dwóch wziętych do niewoli funkcjonariuszy UB. Tego ostatniego czynu nie udowodnił jej nawet podległy bezpiece sąd i nie potwierdziło dwóch z pięciu zeznających "dobrowolnie" w sprawie milicjantów, którym żołnierze "Łupaszki" darowali życie. Jeden z nich przyznał, że opatrzyła go, gdy został ranny w walce z żołnierzami V Wileńskiej Brygady AK. Taki był z "Inki" bandyta" - pisze Tadeusz Płużański na stronach wPolityce.pl.
Bohaterska sanitariuszka 4. szwadronu odtworzonej na Białostocczyźnie 5. Wileńskiej Brygady AK została zamordowana 28 sierpnia 1946 r.
Stalinowski prokurator, który oskarżał "Inkę", zmarł kilka dni temu. "To pierwszy stalinowski prokurator, któremu IPN - w 1993 r. - zarzucił mord sądowy. Pierwszy, który nie poniósł kary. Pierwszy, ale niejedyny. W III RP nie skazano żadnego prokuratora czy sędziego - komunistycznych zbrodniarzy - podkreśla" Płużański.
Minister obrony Tomasz Siemoniak zapytany przez internautów o ten skandal napisał: "Wstyd". Poinformował też, że zażądał wyjaśnień od dowódcy garnizonu Koszalin, który podjął taką decyzję.