Katownia NKWD: "Kości ofiar przemieszane i porozbijane"

3435 polskich więźniów aresztowanych i zamordowanych przez NKWD w 1940 roku na Ukrainie upamiętnia Polski Cmentarz Wojenny w Kijowie-Bykowni. To czwarta nekropolia upamiętniająca polskie ofiary NKWD, po cmentarzach w Lesie Katyńskim, Charkowie i Miednoje.

Centralnym elementem nekropolii w Bykowni jest ołtarz z nazwiskami ofiar, Dzwon Pamięci oraz symbole religijne podkreślające wielowyznaniowy charakter II Rzeczypospolitej. W alejce okalającej cmentarz rozmieszczono indywidualne tabliczki - epitafia ofiar, zawierające stopień wojskowy, datę i miejsce urodzenia, przydział służbowy, zawód, funkcję państwową lub społeczną. Cmentarz otwarty został przez prezydentów Bronisława Komorowskiego i Wiktora Janukowycza 22 września 2012 roku. 

Dokładna liczba ofiar zbrodni NKWD znana jest dzięki ujawnieniu tzw. ukraińskiej listy katyńskiej. Lista zawiera dane 3435 aresztowanych polskich obywateli; wysłano je w listopadzie 1940 r. z Ukrainy do centrali NKWD w Moskwie. Kopia dokumentu została przekazana polskim prokuratorom przez stronę ukraińską w 1994 roku, co umożliwiło rozpoczęcie poszukiwań szczątków ofiar.

Reklama

Podczas ekshumacji z lat 2001-2012 polscy badacze wydobyli szczątki 1992 polskich obywateli zamordowanych przez NKWD w 1940 r. "Wśród 210 mogił na terenie Bykowni 70 z nich to wyłącznie polskie jamy grobowe" - mówił PAP archeolog prof. Andrzej Kola, który kierował pracami badawczymi w bykowniańskim lesie i na tamtejszym cmentarzysku NKWD.

Jak twierdzi prof. Kola liczbę 1992 polskich ofiar NKWD udało się ustalić archeologom ze 100 proc. pewnością dzięki analizie antropologicznej oraz m.in. metodycznemu liczeniu fragmentów odzieży, w tym butów. "W Bykowni była wyraźna strefa polskich jam grobowych oddzielona od mogił innych narodowości. Bez wątpienia 70 z nich było wyłącznie polskich, o czym świadczyły znajdowane tam przez nas przedmioty. W sumie wydobyliśmy ich ponad pięć tysięcy" - mówił badacz. Dodał też, że w Bykowni przebadano wszystkie 210 jam grobowych.

Prof. Kola zwrócił uwagę, że prawie 2000 osób zamordowanych w zbrodni katyńskiej i pochowanych w Bykowni "to największa część osób z tzw. ukraińskiej listy katyńskiej, zawierającej 3435 imion i nazwisk polskich obywateli" zamordowanych przez władze sowieckiej Rosji. Reszta, jego zdaniem, czyli ok. 1,5 tys. osób, mogło trafić zgodnie z rozkazem z 1940 r. szefa NKWD Ławrientija Berii do innych niż Kijów miejsc kaźni.

"Istnieją pewne przesłanki, że wywieziono tych Polaków na południe Ukrainy, do Chersonia lub Mikołajewa i tam zamordowano, jednak ich poszukiwanie wymaga dokładnych badań źródłowych i ustalenia miejsca cmentarzysk np. dzięki relacjom osób, które mogą pamiętać ich umiejscowienie" - tłumaczył badacz.

Na mocy decyzji Stalina i jego politbiura z 5 marca 1940 r. poza jeńcami obozów w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku, wymordowano około 7,3 tys. Polaków przebywających w różnych więzieniach na terenach II Rzeczypospolitej włączonych do Związku Sowieckiego. Na Ukrainie rozstrzelano 3435 osób, a na Białorusi około 3870 osób. Z powodu fiaska dotychczasowych poszukiwań tzw. białoruskiej listy katyńskiej dane obywateli polskich zamordowanych na Białorusi są rekonstruowane przez naukowców i historyków.

W Bykowni we wszystkich miejscach, w których grzebano ofiary, były wielokrotnie przeprowadzane ekshumacje - niekiedy nawet po sześć razy. Działania te podjęło w 1971 r. i 1987 r. KGB, które zacierało ślady zbrodni NKWD. "Kości ofiar nie leżały w układzie anatomicznym, czyli tak jak były składane przez oprawców do dołu, ale były przemieszane, często porozbijane i przemieszczone" - mówił archeolog. Dodał, że KGB po swoich pracach zdecydowało znalezione szczątki zakopać w 36 skrzyniach. "Polskim archeologom, mimo starań KGB, dotyczącym zacierania śladów, udało się znaleźć ponad 5 tys. przedmiotów, świadczących o tym, że należały do polskich obywateli" - mówił prof. Kola.

Trudny okazał się również proces identyfikacji polskich ofiar. Archeolodzy odnaleźli tylko jeden nieśmiertelnik sierżanta Józefa Naglika oraz grzebień z wydrapanymi czterema nazwiskami Polaków, figurujących na tzw. liście ukraińskiej, co ostatecznie potwierdziło, że w tym miejscu pogrzebano ofiary zbrodni katyńskiej. "Ustalonych pewnych osób z listy ukraińskiej jest siedem" - powiedział prof. Kola. Wojskowy znak tożsamości Naglika, komendanta strażnicy "Skałat" Korpusu Ochrony Pogranicza, aresztowanego w strażnicy, więzionego w Odessie skąd wysłany został do Kijowa, wydobyto 25 sierpnia 2007 r.

W Bykowni prace zespołu prof. Koli były prowadzone na zlecenie Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Trwały od 15 października do 3 listopada 2001 r., od 7 lipca do 30 września 2006 r., od 31 lipca do 30 września 2007 r. i od 10 kwietnia do 30 czerwca 2011 r. W następnym roku - od 22 czerwca do 22 lipca 2012 r. - zespół prof. Koli ostatecznie zakończył prace archeologiczno-ekshumacyjne na terenie Bykowni.

Na tym największym cmentarzu ofiar komunizmu na Ukrainie, oprócz Polaków zamordowanych w zbrodni katyńskiej, pochowane są również polskie ofiary stalinowskiego Wielkiego Terroru w latach 1937-1938. Największą grupę stanowią Ukraińcy i przedstawiciele innych narodowości - ofiary represji komunistycznych. Liczbę spoczywających tam ludzi szacuje się na 100-120 tys. Są to przede wszystkim tzw. wrogowie władzy sowieckiej, którzy zginęli przeważnie od strzału w głowę. Pochowani są tam na obszarze ok. 5 hektarów.

Drugi, obok Bykowni, cmentarz katyński na Ukrainie znajduje się w Charkowie na wschodzie kraju. Na Cmentarzu Ofiar Totalitaryzmu w Piatichatkach spoczywa 4300 zamordowanych przez NKWD oficerów wojska polskiego i jeńców wojennych z obozu w Starobielsku oraz innych sowieckich więzień.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Katyń
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy