Kobieta żydowska w czasach pogardy
O życiu codziennym pod okupacją niemiecką w Krakowie napisano już wiele prac. Czym zatem książka "Kobieta żydowska w okupowanym Krakowie 1939-1945" różni się od dotychczasowych publikacji? Została ona w całości poświęcona wojennym doświadczeniom i codzienności - nie zawsze szarej - kobiet żydowskich. Do tej pory najczęściej nie stawiano pytań o podobieństwa i odmienność losów kobiet i mężczyzn. Ich doświadczenia, przeżycia, obawy i radości były traktowane jako porównywalne, a różnić je mogły jedynie pochodzenie rodzinne, wykształcenie czy przywiązanie do tradycji. Tymczasem różnice pomiędzy mężczyznami i kobietami żydowskimi nie ograniczały się jedynie do sposobów przeżywania wydarzeń w trakcie okupacji czy też radzenia sobie z narzucanymi im okolicznościami. Odnosiły się do form ratowania siebie i najbliższych, stanowiły efekt fizjologii, wyrażały się również w sposobach uporania się z traumą w trakcie wojny oraz po jej zakończeniu.
Wśród kobiet żydowskich w okupowanym Krakowie panowało duże zróżnicowanie - pod względem wieku, wychowania, edukacji, podglądów politycznych, zwyczajów religijnych, pochodzenia społecznego, statusu majątkowego itd., co miało wpływ na ich późniejsze wybory, postawy i zachowania. Jedną z istotnych konsekwencji wybuchu wojny, były migracje - głównie mężczyzn - na wschód w okresie wojny obronnej 1939 r. Jeszcze wówczas wierzono, że kobiety będą bezpieczne, zatem to mężczyźni powinni się ratować. Wspominane w relacjach rozłąki mogły być krótkotrwałe, ale zdarzało się, że wrzesień 1939 r. był ostatnim miesiącem, w którym kobiety widziały bliskich. W związku z tym zmuszone były - w zależności od statusu majątkowego i liczebności rodziny - do szybszego lub wolniejszego usamodzielnienia się. Z czasem ta zamiana ról, stawanie się przez kobiety głowami rodziny i przejmowanie ciężaru ich utrzymania postępowały.
Róża Reibscheid-Feliks, której mąż został zmobilizowany do armii, pozostała w mieście sama wraz z półtorarocznym synkiem. Kiedy jej mąż powrócił do miasta, zdecydowali o zmianie wyznania na chrześcijańskie. Zofii Haas, po wyjeździe męża, w wychowaniu dziecka pomogli rodzice. Sytuację kobiety skomplikował fakt, że jej mieszkanie zostało zarekwirowane, a umeblowanie zabrane przez Niemców. Zofia przeniosła się do mieszkania rodziców i przebywała tam do utworzenia getta w Krakowie. Mąż Julii Taubman przez ponad pół roku przebywał poza Krakowem, a ona w tym czasie musiała zająć się rodziną i zapewnić jej byt materialny. Dzięki pomocy krewnych ze Stanów Zjednoczonych otworzyła nawet mały zakład krawiecki i w ten sposób zarabiała. Również Gitla Wohlfeiler-Silberbach by utrzymać siebie i najbliższych, po wyjeździe męża w pierwszych dniach września 1939 r., sprzedawała cenne przedmioty i wraz z córką handlowała mięsem.
Sytuacja Amalii Bertgram, która w Krakowie mieszkała z mężem i dzieckiem, rodzicami i ośmiorgiem rodzeństwa, początkowo nie uległa pogorszeniu. Dopiero po utworzeniu getta krakowskiego wszystko uległo diametralnej zmianie: "żyliśmy w okropnych warunkach i cierpieliśmy głód. Dzieci marły jak muchy. O chlebie nie marzyło się nawet. Całe nasze pożywienie stanowiły śmierdzące łupiny kartofli. Ciężka, fizyczna praca wyczerpywała siły do reszty. Łudziliśmy się jednak naiwnie, że przetrwamy jakoś". W powtarzających się łapankach i deportacjach kobieta traciła kolejnych członków rodziny. "Pozostałam, drogą wielkiego cudu, wraz z dzieckiem. Lecz myśl, że mogę je wkrótce utracić przyprawiała mnie o szaleństwo. Kryłam się ustawicznie w nadziei, że utrzymam się może". W dniu likwidacji getta udało jej się ukryć i zabrać syna do obozu Płaszów. Wojnę przeżyła.
Irena Markiewicz nie zdecydowała się na przeprowadzkę do getta krakowskiego i początkowo wraz z mężem Adolfem, czteroletnim synem Zbigniewem oraz kilkoma innymi członkami rodziny ukrywała się w podkrakowskich miejscowościach (Krzeszowice, Dubie, Szklary). 13 maja 1942, po aresztowaniu męża, rozpoczęła prowadzenie pamiętnika: "zaczynam pisać, kiedy skończę i czy skończę - nie wiem, dziś, kiedy dotknął nas pierwszy cios, postanawiam na kartki tego zeszytu przelać mój ból, może jeśli przeżyjemy, będziemy kiedyś wspólnie z Tatusiem przerzucać te kartki, może niejedna łza spadnie na nie". Jej dni wypełniała praca, by utrzymać siebie, dziecko, a także od czasu do czasu móc wysłać mężowi paczkę. Przymuszona sytuacją wynikającą z aresztowania męża, wróciła do Krakowa i ukrywała się w mieście. Stała się jednocześnie matką i ojcem - główną żywicielką siebie i syna, musiała też zadbać o bezpieczeństwo, by nie doszło do dekonspiracji i aresztowania. Obawy, lęki i smutki mogła przelewać tylko na karty pamiętnika, nie miała nawet przyjaciółki, której mogłaby się wypłakać. Jej mąż zginął w trakcie okupacji, a ona z synem przetrwali po tzw. aryjskiej stronie do końca wojny.
Maria Steczko wspominała o swoich licznych "rozmowach" z Bogiem. Regina i Halina Nelken zaangażowały się w pomoc ubogim dzieciom i sierotom. Renata Grünbaum, jak wiele kobiet, które miały małe dzieci, pracowała w Optimie w oddziale krawieckim jako chałupnica. Anna Pomeranz, Maryla Sperling i Anna Schneeweiss pracowały w Żydowskim Komitecie Pomocy. Helena Rosencwajg i Rozalia Blau, żona Dawida Wiesena, w obliczu realnego zagrożenia wywózką do obozu zagłady w Bełżcu zdecydowała o otruciu siebie i dziecka. Z kolei Gola Mirer, Gusta Dränger, Pola Warszawska i Cesia Frymer działały w Żydowskiej Organizacji Bojowej, a Stefania Brandstätter i Marta Puretz zostały konfidentkami Gestapo. Historie tych i wielu innych kobiet, ich strategie przetrwania oraz podejmowane wybory można śledzić na kartach omawianej książki.
Książka jest pierwszą monografią ukazującą dynamikę losów kobiet żydowskich podczas II wojny światowej w perspektywie jednego miasta: jego przestrzeni tuż po wybuchu wojny, poprzez ograniczoną, ciasną przestrzeń getta krakowskiego, aż po obecność kobiet w obozie Płaszów. Książka omawia wpływ, jaki na życie i zachowania kobiet wywierała niemiecka polityka okupacyjna; szczegółowo analizuje takie elementy codzienności jak: dzień powszedni, życie rodzinne, ciąża, macierzyństwo i wychowanie dzieci, praca zawodowa i w gospodarstwie domowym, zamiana ról społecznych (wzrost znaczenia kobiety w rodzinie), religia, czas wolny, edukacja, odpoczynek, rozrywka oraz aktywność polityczna i konspiracyjna, ale także zagrożenia dla zdrowia oraz wszechobecna śmierć. Zwraca uwagę na postawy i zachowania związane z kolejnymi okresami okupacji oraz sytuacjami granicznymi i trudnymi wyborami, przed jakimi niemal każdego dnia stawały kobiety żydowskie. Jednym z interesujących wątków jest próba zaprezentowania prominentnej pozycji niektórych kobiet, związanej np. z funkcją żony OD-mana (żydowskiego policjanta), a także z rolą konfidentki. W książce odtworzono statystyki urodzeń i zgonów. A także poruszono sfery tabu, do tej pory nieobecne w publikacjach, jak np. ciąża, aborcje i mordowanie niemowląt, przemoc seksualna więźniów wobec współwięźniarek w obozie Płaszów, czy zmiana wyznania.
Oparta na szerokiej bazie archiwalnej, prasie okupacyjnej oraz relacjach i wspomnieniach ocalonych, książka "Kobieta żydowska w okupowanym Krakowie 1939-1945" pomoże - mam taką nadzieję - poznać lepiej losy społeczności żydowskiej w stolicy GG.
Martyna Grądzka-Rejak
***
W związku z premierą książki Martyny Grądzkiej-Rejak "Kobieta żydowska w okupowanym Krakowie (1939-1945)", Instytut Pamięci Narodowej zaprasza w środę (17 maja) o godzinie 17.30 na dyskusję o książce w ramach cyklicznych spotkań "Przystanek Historia", która odbędzie się w budynku Instytutu przy ulicy Dunajewskiego 8 (róg ulicy Garbarskiej) w Krakowie. W rozmowie, którą poprowadzi Roman Graczyk, wezmą udział dr Martyna Grądzka-Rejak, dr Zofia Radzikowska i prof. Mariusz Wołos.
"Życie ludności cywilnej w warunkach okupacji niemieckiej w Polsce było pełne grozy. Tym bardziej było takim życie ludności żydowskiej - tu podstawowym celem było po prostu przeżyć. Pod tym względem okupacyjne historie żydowskich kobiet znacząco różniły się od okupacyjnych historii żydowskich mężczyzn. Los mieszkańców getta, często Płaszowa i Oświęcimia - to perspektywa wiodąca zazwyczaj do Zagłady. Inaczej było, gdy komuś udało się zdobyć tzw. aryjskie papiery - wtedy szansa przeżycia była większa. Losy kobiet żydowskich, a szczególnie matek to w tamtym przedsionku piekła zupełnie szczególny temat. Tu bowiem nie szło tylko o własne przeżycie, ale i o uchronienie życia dziecka / dzieci. To stawiało te kobiety wobec wyzwań, które wymykają się zwykłemu myśleniu, stawiało je wobec wyzwań granicznych. Jak udawało im się przeżyć? Jak udawało im się potem zapomnieć o czasie pogardy? A jak niekiedy udawało im się - już w warunkach wolności w Polsce - jeszcze raz wrócić pamięcią do tamtych historii? O tym chcemy rozmawiać w Przystanku Historia" - czytamy w notce prasowej.
Więcej na temat spotkania tutaj!