Kraków: Spacer śladami powstańców warszawskich
W 70. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego mieszkańcy Krakowa wzięli udział w spacerze śladami powstańców warszawskich zorganizowanym przez Muzeum Armii Krajowej.
- W Małopolsce w czasie wojny działało 90 tys. członków ruchu oporu, a w samym mieście kilka tysięcy osób - podkreśla Artur Jachna, pracownik Muzeum AK im. gen. Emila Fieldorfa "Nila" i pomysłodawca spaceru, który na co dzień zajmuje się dokumentowaniem wojennej historii miasta. - To dużo, biorąc pod uwagę, że w całej Polsce było około 400 tys. osób powiązanych z AK, a miasto Kraków w trakcie wojny było wręcz naszpikowane uzbrojonymi nazistami - podkreśla.
Na terenie Cmentarza Rakowickiego można odnaleźć groby uczestników powstania, niektórych z Krakowa, ale także ze Lwowa czy z Warszawy. - Trudno powiedzieć, ilu było powstańców z Krakowa. Trzeba pamiętać, że wojna była areną wielkich migracji, a w Powstaniu Warszawskim walczyli bardzo różni ludzie pochodzący z całej Polski - mówi.
W powstaniu walczył m. in. urodzony i zmarły w Krakowie Kazimierz Ostrowski "Olesza", który dowodził operującą w Śródmieściu Placówką Radiowo-Informacyjną "Anna". Po wojnie oskarżony w procesach politycznych, działał także w latach osiemdziesiątych w Solidarności. Spoczywa tutaj także przez całe życie związany z Krakowem Józef Kossobudzki-Orłowski "Ludwik", który walczył w regionie Śródmieście Północ, a po wojnie był działaczem sportowym związanym z Towarzystwem Sportowym Wisła.
Do Krakowa od września 1944 roku ściągały rzesze uchodźców z ginącego miasta. Rannych przyjmowano w szpitalu przy ul. Grzegórzeckiej 20, a także w nieistniejącym dzisiaj budynku Lubicz 8, który stał najprawdopodobniej na terenie obecnego pl. Jana Nowaka-Jeziorańskiego koło Dworca Głównego. Tam zorganizowano prowizoryczne schronisko. Naprzeciwko (Lubicz 9) znajdował się dom noclegowy z biurem informacji dla uchodźców prowadzony przez naczelnika Karola T. Rakowskiego.
- Tutaj też na Dworzec Główny przyjechał podobno w listopadzie 1944 roku duży konwój pomocy charytatywnej dla uchodźców ze Szwajcarii, przybyła też szwajcarska delegacja w celu rozpoznania głównych potrzeb poszkodowanych - opowiada Jachna.
Większość uciekinierów została jednak rozlokowana w prywatnych domach.
- Początkowo mieszkańcy niechętnie przyjmowali uchodźców, także ze względu na wydarzenia Czarnej Niedzieli (w obawie przed powstaniem gestapo aresztowało i wysłało do obozów ok. 15 tys. mieszkańców - głównie młodych mężczyzn; była to największa łapanka w historii nazistowskiej okupacji - przyp. red.) - mówi Jachna. - Dużo powstańców przeniosło się też do Krakowa po wojnie, w 1946 i 47 roku - stwierdza.
Na ul. Krowoderskiej 5 znajdowała się siedziba Rady Głównej Opiekuńczej w Krakowie, będącej prawdopodobniej pierwszym miejscem schronienia dla uchodźców. Na miejscu utworzono Centralę Adresową, gdzie dziennie przyjmowano około 200 zgłoszeń od ludzi poszukujących bliskich. W okolicach szpitala Narutowicza znajdował się obóz przejściowy (miejsce m. in. kąpieli i żywienia), a przy ul. Wrocławskiej Rampa Piłsudskiego, gdzie wysadzano warszawiaków z pociągów.
W chwili wybuchu Powstania Warszawskiego Armia Radziecka była dopiero pod Rzeszowem. - W mieście (wówczas 200-tysięcznym - przyp red.), które było stolicą Generalnej Guberni, stacjonowało 50 tys. niemieckich żołnierzy (pięć razy więcej niż w 1-milionowej Warszawie - przyp. red.). Żołnierze mieszkali tu wraz z rodzinami w niemieckiej dzielnicy, od pl. Inwalidów do Bronowic, gdzie Polacy mieli wstęp tylko za dnia do pracy - opowiada Jachna.
Jak podkreśla w swoich opracowaniach prof. Andrzej Chwalba, arcybiskup Adam Stefan Sapieha apelował w 1944 roku o to, by naziści nie walczyli o miasto, gdy zbliży się Armia Radziecka, tylko przyjęli bitwę poza jego granicami. Dostał odpowiedź przeciwną z zaznaczeniem, że w wypadku powstania miasto zostanie zrównane z ziemią.
- Dlaczego w Krakowie nie było powstania? - pyta na Cmentarzu Rakowickim jeden z uczestników spaceru. - To byłoby samobójstwo. Takie pytania pojawiają się w komentarzach internetowych, często poniżej wszelkiego poziomu. Mieliśmy takich zarzutów mnóstwo, gdy otwieraliśmy Muzeum AK w Krakowie, wynikających przede wszystkim z braku wiedzy. Ludzie śmiali się, że w Krakowie nie było ruchu oporu - mówi Jachna.
- Ale udało nam się potwierdzić, także statystykami odwiedzin, że było warto otwierać muzeum. Mieliśmy już 70 tys. gości, a liczba ta stale rośnie - stwierdza. - Okręg krakowski był obok Warszawy najsilniejszym ośrodkiem AK. To Kraków też od 1990 roku stał się głównym centrum środowisk kombatanckich - dodaje.
Na Cmentarzu Rakowickim, gdzie przy grobie walczącego w powstaniu AK-owca spacerujących śladami powstańców krakowian zastała godzina W, mieszkańcy miasta spontanicznie zapalali też dzisiaj znicze pod znajdującym się tutaj symbolicznym pomnikiem pomordowanych w latach 1939-45.
Na cmentarzu blisko siebie leżą groby powstańców, a także żołnierzy - radzieckich, brytyjskich i niemieckich.
Muzeum AK w Krakowie (ul. Wita Stwosza 12, okolice Dworca Głównego) otwarło dzisiaj wystawę "Dni Powstania" z pokazem filmu "Powstanie Warszawskie" w reż. Krzysztofa Langa. Można było też zobaczyć rekonstrukcję historyczną.
Przedmioty z powstania znajdują się w stałej ekspozycji. - Mamy największą na świecie kolekcję legitymacji oficerskich z powstania, około stu. Jest też rzecz bardzo rzadka, nieśmiertelnik z powstania - zauważa Jachna. Należał on do Kazimierza Piotrowskiego ( Powiśle, "Krybar", III Zgrupowanie).
W Bazylice Mariackiej odbyła się msza święta w intencji ojczyzny i poległych za jej wolność żołnierzy, a po niej - przemarsz dawnych AK-owców na pl. Matejki, gdzie odbyły się uroczystości przy Grobie Nieznanego Żołnierza.
Spacer śladami powstańców po Krakowie odbędzie się jeszcze jutro. Start o godz. 15 spod budynku dawnego szpitala na ul. Grzegórzeckiej 20.
Mateusz Lubiński