Marian Jurczyk nie żyje. "Jeden z ojców Solidarności"

Nie żyje Marian Jurczyk, legendarny przywódca szczecińskiej "Solidarności", w wolnej Polsce senator i dwukrotny prezydent Szczecina. Miał 79 lat.

Mirosław Chojecki, w czasach PRL opozycjonista, założyciel Stowarzyszenia Wolnego Słowa, wspominał na antenie Polskiego Radia 24, że Marian Jurczyk był działaczem znacznie bardziej radykalnym od głównego nurtu "Solidarności" - wraz z grupą innych osób niemal od początku sprzeciwiał się polityce Lecha Wałęsy i władz związku. Podobną postawę prezentował w następnych latach. Jak przypomniał Chojecki, Jurczyk wrogo odnosił się Okrągłego Stołu uważając, że z komunistami nie należy rozmawiać.

- To postać zasłużona dla naszej niepodległości, ale też bardzo kontrowersyjna - tak o zmarłym mówił profesor Andrzej Friszke. Historyk podkreślał, że Jurczyk zapisał piękną kartę, stając na czele strajku w Stoczni Szczecińskiej w 1980 roku.

Reklama

Z drugiej strony, jak przypomniał Friszke, postać Jurczyka już wówczas wywoływała skrajne emocje. Słynna była sprawa jego przemówienia w Trzebiatowie, które miało charakter antysemicki i wywołało duży skandal. Jak dodał profesor, w późniejszych latach Marian Jurczyk "zanikł" - stał twardo w opozycji do Lecha Wałęsy i był przeciwny Okrągłemu Stołowi, przez co znalazł się na marginesie wielkiej polityki. Potem pojawiły się rewelacje o jego współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa PRL. Ostatecznie Sąd Najwyższy uchylił wyrok, uznający Jurczyka za kłamcę lustracyjnego.

Z kolei dyrektor szczecińskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej Marcin Stefaniak przypomniał, że Marian Jurczyk był realnym konkurentem Lecha Wałęsy w walce o przywództwo w "Solidarności". Jego zdaniem, Jurczyk zostanie zapamiętany głównie jako legendarny przywódca "S" regionu Pomorza Zachodniego w latach 1980-81. Jak mówił Stefaniak, Jurczyk stanął na czele bardzo trudnego strajku w Stoczni Szczecińskiej.

- Możemy śmiało powiedzieć, że był to jeden z ojców Solidarności - podkreślił.

Dyrektor szczecińskiego oddziału IPN odniósł się też do wątku współpracy Jurczyka ze Służbą Bezpieczeństwa. Według Marcina Stefaniaka ta sprawa nie powinna w znacznym stopniu wpływać na ocenę jego postaci. Jak mówił, Marian Jurczyk faktycznie współpracował z bezpieką w latach 1977-79, ale "mało efektywnie". Rozmówca IAR dodał, że najistotniejszy jest fakt, że Jurczyk w późniejszym czasie nie kontynuował kontaktów z SB.

Wątpliwości co do tego, że Mariana Jurczyka należy oceniać pozytywnie, nie ma Jan Rulewski, dawny opozycjonista, a obecnie senator. Jego zdaniem należy mu się szacunek za działalność w czasach PRL, a zwłaszcza za lata 1980-81. Jak mówił Rulewski, Jurczyk odegrał wiodącą rolę w organizowaniu strajków w Szczecinie w tamtym okresie.

- Bezpieka traktowała go jako wielkie zagrożenie dla komunizmu - zaznaczył senator.

Jednocześnie Rulewski zwrócił uwagę, że Jurczyk "nie potrafił znaleźć dla siebie miejsca w demokratycznym państwie", już po przemianach ustrojowych. Niemniej jednak, zdaniem senatora, należy mu się szacunek, bo Jurczyk żył w ciągłym strachu o swoje życie i dołożył swoją cegiełkę do odzyskania przez Polskę niepodległości.

Informacyjna Agencja Radiowa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy