"Marzec '68 był odruchem solidarności"
Marzec '68 był odruchem solidarności wobec niesłusznie relegowanych z Uniwersytetu Warszawskiego. Przypomina o tym prezes Instytutu Pamięci Narodowej, doktor Łukasz Kamiński w 46 rocznicę wydarzeń marcowych.
Zapoczątkował je wiec studentów Uniwersytetu Warszawskiego, zorganizowany na znak protestu przeciwko decyzji władz o zdjęciu ze sceny Teatru Narodowego "Dziadów" Adama Mickiewicza.
Manifestacja była też reakcją na zatrzymanie i relegowanie z uczelni dwóch studentów - Adama Michnika i Henryka Szlajfera - przypomina doktor Kamiński. Stopniowo protestujący zaczęli wysuwać również postulaty związane z demokratyzacją kraju.
Do studentów przyłączyły się środowiska intelektualistów, część młodych robotników i uczniów szkół średnich. Fala protestów ogarnęła całą Polskę. Jak wyjaśnia doktor Kamiński, protestujący inspirowali się Praską Wiosną i liczyli, że w Polsce możliwa będzie demokratyzacja systemu.
Komunistyczne władze zastosowały wobec uczestników protestów radykalne represje. Rozpętano antysemicką kampanię pod hasłem walki z "syjonizmem" jako rzekomym podłożem zamieszek.
Oskarżono też Żydów o ich wywołanie - przypomina doktor Łukasz Kamiński. Ta kampania była spowodowana stanowiskiem Moskwy, która po wojnie 6-cio dniowej w 1967 roku zdecydowała, że państwa bloku wschodniego powinny zerwać stosunki dyplomatyczne z Izraelem.
Od tamtej chwili we wszystkich tych państwach zaczyna się antysemicka kampania, a w Polsce stała się ona reakcją na protest młodzieży. W wyniku tej kampanii, z Polski musiało wyjechać około 13 tysięcy Żydów.
Na fali represji aresztowano ponad 2700 osób, z których studenci stanowili mniej niż jedną czwartą. W kilku uczelniach rozwiązano niektóre kierunki studiów, a duże grupy młodzieży wcielono do wojska.