Miała zamordować kilkaset młodych kobiet. "Półżywą z przerażenia dziewczynę wykąpano"
Elżbietę Batory historia zapamiętała jako "Krwawą Hrabinę". Czy jednak zasłużenie? Kim tak naprawdę była ta arystokratka? Potworną sadystką rozkochaną w makabrze, czy silną i zręczną wdową, która została wplątana w polityczny spisek? Spór historyków pozostaje nierozstrzygnięty.
Elżbieta Batory, znana również jako "Krwawa Hrabina", była węgierską arystokratką urodzoną w 1560 roku w jednej z najpotężniejszych rodzin arystokratycznych w Europie Środkowej - Batory, co znaczy dzielny. Taki właśnie przydomek przyjął protoplasta tego starego rodu, po swojej legendarnej walce z potworem.
Korzystając z dorobku pokoleń i władzy jej familii Elżbieta otrzymała staranne wykształcenie, obejmujące naukę języków obcych, historii, geografii, sztuki i muzyki. Znała biegle język węgierski, łaciński i niemiecki, a także rosyjski, polski, turecki i grecki. Uczyła się również jazdy konnej, łucznictwa i walki mieczem.
Jako 10-latka była już zaręczona z Franciszkiem Nadasdym, synem jednego z najbogatszych i najpotężniejszych rodów magnackich na Węgrzech. Oczywiście zaaranżowali to rodzice dziedziców. Ślub Elżbiety i Franciszka miał odbyć się, gdy obydwoje osiągną dojrzałość. Do tego czasu młoda arystokratka kontynuowała swoją wszechstronną naukę. Węzeł małżeński młodzi oficjalnie zawiązali pięć lat po zaręczynach.
Para zamieszkała w zamku Csejthe, gdzie Elżbieta zaczęła prowadzić życie w luksusie i wygodzie. Od tego momentu historia jej życia staje się niejasna. Historycy — zależnie od tego, na jakich dowodach się opierają — snują zupełnie inną opowieść o tej kobiecie.
Wedle akt procesowych sprawy hrabiny Batory jeszcze za życia Franciszka ujawniły się jej ciągoty do okrucieństwa i sadyzmu wobec służby i poddanych. Niektórzy twierdzili nawet, że w torturach i morderstwach aktywny udział brał też jej małżonek — znany przecież jako odważny, ale i bezlitosny wojskowy.
Prawdziwa mordercza orgia miała jednak rozpocząć się po śmierci Nadasdymego w 1604 roku. Wedle zachowanych przekazów Batory często torturowała swoje ofiary, przede wszystkim młode dziewczyny, a potem zabijała je, niekiedy poprzez podduszenie, ale także przez zanurzenie ich w zimnej wodzie lub ucinanie części ciała. Sędziowie twierdzili, że zamordowała od kilkudziesięciu do nawet sześciuset osób.
"Z dokumentów procesowych wynika także, że hrabina Batory często podróżowała. (...) W zamku hrabiego Nadasdy w Wiedniu hrabina gościła kiedyś węgierskich arystokratów. Tamtego wieczoru oczy całego towarzystwa zwrócone były na pewną piękną dziewczynę. Okazało się, że piękność ta była zaręczona z jej krewniakiem. Hrabina natychmiast zaczęła przemyśliwać, jak mogłaby ją zwabić, by wykąpać się w jej krwi, po której wiele sobie obiecywała. Bez trudu nawiązała rozmowę z młodą arystokratką i, niepostrzeżenie dla innych gości, pod jakimś pretekstem, zaprowadziła ją do jednego z bocznych pokoi, w którym jej pomocnicy obezwładnili i zakneblowali ofiarę, a następnie niepostrzeżenie przenieśli do karocy. Przewieziono ją do pewnej willi na przedmieściach Wiednia, którą hrabina Batory wynajęła specjalnie do swoich zbrodniczych celów. Półżywą z przerażenia dziewczynę wykąpano, dzięki czemu jej uroda nabrała jeszcze większego blasku. Rozebraną zaprowadzono do jasno oświetlonego pokoju, w którym oczekiwała już Elżbieta Batory. Dordula zwinęła dywan, który przykrywał wpuszczoną w parkiet klapę zasłaniającą przygotowaną wannę. Zaskoczona i przerażona dziewczyna została natychmiast zaatakowana przez Fritzko, który wbił jej nóż w plecy. Z powodu licznych ran kłutych ofiara błyskawicznie wykrwawiła się. Gdy tylko wanna wystarczająco napełniła się, hrabina usiadła w niej, czekając aż sięgająca jej po szyję krew w tajemniczy sposób odmłodzi jej skórę" - pisał w sensacyjnym tonie Helmut Werner w książce "Tyranki. Najokrutniejsze kobiety w historii".
Niektórzy z historyków kwestionują faktyczną ilość ofiar oraz stopień winy arystokratki. Koncentrują się oni głównie na kwestii, czy Batory rzeczywiście popełniła tak liczne morderstwa, czy też w wyniku intryg politycznych pojedyncze akty sadystycznego okrucieństwa urosły w sądowych aktach do setek niewinnych ofiar.
Inni historycy są zdania, że teorie na temat okrucieństwa hrabiny są często oparte na kulturowych uprzedzeniach i stereotypach związanych z władzą kobiet i przypisywanymi im krwawymi rytuałami. Głęboko uprzedzona i patriarchalna wierchuszka władzy nie była w stanie znieść silnej pozycji, którą Elżbieta wybudowała sobie po śmierci męża. Oskarżenie o składanie ofiar z ludzi, kult diabła i uprawianie magii było prostym i logicznym sposobem na pozbycie się niewygodnej przeciwniczki. Zwłaszcza że Batory była ponoć doskonałym zarządcą swoich dóbr i dumną osobą, która nie poddawała się łatwo wpływom.
Inną ważną kwestią często pomijaną przez historyków, było to, że rządząca w tym czasie dynastia Habsburgów zaciągnęła ogromne długi u hrabiny Batory. Skazanie jej mogło otworzyć drogę do konfiskaty jej majątku i unieważnienia tych zobowiązań.
Nie zmienia to faktu, że w obliczu szerzących się (a być może rozsiewanych specjalnie) plotek o makabrycznych ekscesach wytoczono jej w końcu proces, który zakończył się karą dożywotniego odosobnienia w zamku Čachtic. 21 sierpnia 1614 roku, cztery lata po uwięzieniu, Elżbieta Batory zmarła.
Hrabina Batory jest często uważana za symbol szaleństwa i okrucieństwa. Co jednak jeśli dowody jej rzekomych zbrodni były nie tyle przesadzone, co po prostu fałszywe? Czy historia odda jej jeszcze sprawiedliwość? A może to już dawno się stało?
Czytaj także:
Czarne chmury w słoneczny dzień