Niemcy przepraszają za Rzeźnika Woli
Z okazji 70. rocznicy powstania warszawskiego parlamentarzyści w Szlezwiku-Holsztynie przyjęli jednogłośnie uchwałę ws. gen. SS Heinza Reinefartha. W ten sposób przepraszają, że po wojnie nie został on rozliczony ze zbrodni - pisze "Gazeta Wyborcza".
W Polsce Reinefarth jest uznawany za jednego z największych zbrodniarzy wojennych. W pierwszych dniach zrywu 1944 r. jego oddziały wymordowały ok. 60 tys. mieszkańców Woli, dopuściły się też zbrodni na Powiślu i Czerniakowie - przypomina "GW".
"Głęboko ubolewamy, że po 1945 r. w naszym landzie zbrodniarz wojenny mógł zostać posłem do Landtagu" - uchwałę takiej treści przyjęli parlamentarzyści w Szlezwiku-Holsztynie.
W uchwale czytamy, że "Landtag wyraźnie poczuwa się do odpowiedzialności wobec ofiar narodowosocjalistycznego bezprawia i ma też smutną świadomość, że pełne zadośćuczynienie milionom ofiar nazizmu niestety nigdy nie będzie w pełni możliwe". "Landtag z całą stanowczością potępia zbrodnie popełnione przez swojego byłego członka Heinza Reinefartha, a w szczególności brutalne stłumienie powstania warszawskiego. Ofiary prosi o wybaczenie" - napisano w dokumencie.
Reinefarth nigdy za swoje zbrodnie nie odpowiedział. Wywiady Wielkiej Brytanii i USA uniemożliwiły bowiem jego ekstradycję do Polski, gdzie czekała go szubienica. Od lat 50. był burmistrzem w Westerland, a także wieloletnim posłem do Landtagu Szlezwika-Holsztynu.
Posłowie zamierzają teraz drobiazgowo prześwietlić najnowszą historię swojego landu. "GW" przypomina, że po wojnie Szlezwik-Holsztyn stał się ostoją wielu nazistowskich zbrodniarzy: strażników z obozów koncentracyjnych, oficerów SS, lekarzy, którzy prowadzili eksperymenty na ludziach lub pracowali przy programie eutanazji. Dlatego land zyskał miano "brunatnego bagna".