Pogrzeb "Inki" i "Zagończyka" pełen symboliki
Przedstawiciele Instytutu Pamięci Narodowej podkreślają, że dzisiejszy pochówek Danuty Siedzikówny "Inki" i Feliksa Selmanowicza "Zagończyka" będzie pełen symboli. Państwowe uroczystości rozpoczną się o godzinie 13. od mszy świętej w Bazylice konkatedralnej Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Gdańsku.
Szczególny będzie kondukt, który odprowadzi "Inkę" i "Zagończyka" na Cmentarz Garnizonowy - mówi naczelnik Biura Edukacji Narodowej gdańskiego IPN doktor Karol Nawrocki. Jak dodaje, będzie to kondukt pamięci i prawdy historycznej. Uczestnicy pogrzebu przemaszerują sprzed Bazyliki Mariackiej na Cmentarz Garnizonowy. W uroczystościach wezmą udział przedstawiciele najwyższych władz państwowych, na czele z prezydentem Andrzejem Dudą, premier Beatą Szydło oraz marszałkami Sejmu i Senatu - Markiem Kuchcińskim i Stanisławem Karczewskim.
Danuta Siedzikówna i Feliks Selmanowicz doczekają się wspólnego pogrzebu dokładnie 70 lat po tym, jak w gdańskim areszcie UB zostali zamordowani przez funkcjonariuszy komunistycznego reżimu.
Naczelnik gdańskiego oddziału IPN profesor Mirosław Golon zaznacza, że "Inka" i "Zagończyk" zginęli w Gdańsku, i dlatego - jak mówi - to miasto polskiej wolności dziś oddaje im hołd. "Człowiek zawsze ma jakiś związek z miejscem, w którym się urodził i z miejscem, w którym zmarł lub zginął. Oni w Gdańsku zostali zamordowani, oni tu ponieśli śmierć na służbie, dlatego to Gdańsk jest zobowiązany ich upamiętnić. Oni są gdańszczanami" - tłumaczy profesor Golon.
Wczoraj do późnych godzin wieczornych mieszkańcy Gdańska i przyjezdni z całej Polski modlili się przy trumnach bohaterów, wystawionych w Kaplicy Królewskiej Bazyliki Mariackiej. Wielu z nich czeka na dzisiejsze uroczystości, przywołując kwietniowy, uroczysty pochówek majora Zygmunta Szendzielarza "Łupaszki". "To był kondukt radości (...) to nie był kondukt tak jak jest po pogrzebie tylko kondukt takiego jakby zmartwychwstania" - mówiła jedna z uczestniczek sobotnich uroczystości, wspominając pogrzeb dowódcy 5 Wileńskiej Brygady AK.
Danuta Siedzikówna w chwili śmierci była niespełna 18-letnią sanitariuszką ze szwadronu Zdzisława Badochy "Żelaznego" i Olgierda Christy "Leszka" w 5 Wileńskiej Brygadzie AK. Wykonywała również zadania łączniczki i zwiadowcy. Natomiast Feliks Selmanowicz "Zagończyk" był u Zygmunta Szendzielarza "Łupaszki" dowódcą patrolu dywersyjnego i oficerem odpowiedzialnym za aprowizację i sprawy organizacyjne.
Bohaterowie antykomunistycznego powstania spoczną na Cmentarzu Garnizonowym. To właśnie w tym miejscu 70 lat temu zostali zagrzebani w bezimiennych dołach, około 40 centymetrów pod chodnikiem. We wrześniu 2014 roku szczątki "Inki" i "Zagończyka" odnalazł specjalny zespół poszukiwawczy IPN pod kierunkiem profesora Krzysztofa Szwagrzyka. Wspólny pochówek bohaterów to inicjatywa ich rodzin.