"Polacy ratujący Żydów to wzór polskiego ducha"

- Wszyscy jesteśmy jedynie rozdziałem w ciągle toczącej się historii. I dlatego należy zrozumieć przeszłość, aby właściwie pisać o teraźniejszości, która z kolei ukształtuje przyszłość - mówił naczelny rabin Argentyny Abraham Skórka, odnosząc się do trudnych relacji polsko-żydowskich w czasie horroru drugiej wojny światowej i niemieckiej okupacji. - W czasach II Rzeczpospolitej co trzeci mieszkaniec Warszawy był Żydem - przypomniał prof. Tomasz Gąsowski - To była wyjątkowa sytuacja w skali światowej - zaznaczył.

Konferencja naukowa "Kościół, Żydzi, Jezuici. Wokół pomocy ludności żydowskiej w czasie II wojny światowej", zorganizowana przez Oddział Instytutu Pamięci Narodowej w Krakowie we współpracy z Klubem Chrześcijan i Żydów "Przymierze", miała rzucić światło na realia polsko-żydowskiej koegzystencji w czasie niemieckiej okupacji. Nie bez wpływu na relacje była sytuacja Żydów w przedwojennej Polsce, na co zwrócił uwagę profesor Tomasz Gąsowski.

- Postawa Polaków wobec Holokaustu zależała w znacznym stopniu od relacji między nacjami, ukształtowanymi w długim procesie historycznym. Jego ostatnia faza była niezbyt długa - historia międzywojennej Polski. Trzeba zaznaczyć, że Polacy i Żydzi jako społeczności przeszli ogromne przeobrażenie w czasach rozbiorów, kiedy to w XIX wieku miały miejsce procesy formowania się nowoczesnych narodów. W przypadku Polaków i Żydów zjawisko to przebiegało w niekorzystnych warunkach, a brak państwa nadał temu procesowi charakter nacjonalistyczny - naukowiec w ten sposób tłumaczył dystans wytwarzający się między obiema nacjami w XX wieku.

Reklama

II Rzeczpospolita była krajem zjawiskowym - co dziesiąty jej obywatel był narodowości żydowskiej, co trzeci mieszkaniec stołecznej Warszawy był Żydem. - To była wyjątkowa sytuacja w skali światowej - zaznaczył profesor Gąsowski. Tak znacząca obecność Żydów na ziemiach polskich była efektem wielowiekowej polityki świeckich elit, które przyjmowały przedstawicieli tego narodu, wypędzanych ze wszystkich państw Europy. W Polsce Żydom dano prawo kultywowania wiary i kultury. Ten unikatowy system nie sprzyjał jednak integracji. - Społeczność Żydów w Polsce była głęboko religijna, ale mocno zróżnicowana pod wieloma względami. Oś podziału przebiegała między spolonizowanymi i zasymilowanymi Żydami a pozostałymi przedstawicielami tej nacji. Ci drudzy stanowili większość populacji - znaczył naukowiec.

Profesor Gąsowski przyznał, że "istnienie antysemityzmu w latach międzywojennych w Polsce jest bezsporne". Jednocześnie historyk przyznał, że przyczyny i skala "złożonego" zjawiska były niejednoznaczne i różne. - Powstał jednak paradygmat: Polacy to katolicy-antysemici. Z tego powodu wszystkie ograniczenia Żydów miały źródło w rzekomym antysemityzmie Polski i Polaków. To oczywiście było uproszczone i niesprawiedliwe podejście - komentuje prof. Gąsowski. Jednocześnie Polacy mieli Żydom za złe rzekomo antypaństwowe podejście, nieuznawanie Polski za ojczyznę. Korzenie tego stereotypowego postrzegania sięgały czasów odzyskania niepodległości i wojny polsko-bolszewickiej. Wzajemną rezerwę pogłębiały bariery kulturowe i trudności w komunikacji - wielu Żydów nie władało językiem polskim. - Dwóm narodom, uważającym się za "wybrane", było zbyt ciasno pod jednym dachem. Polaków i Żydów, mimo bliskości zamieszkania, dzielił dystans - powiedział historyk.

Profesor Gąsowski wskazywał również, że integracji sprzyjał obowiązek szkolny i wojskowy. Jednak w latach trzydziestych XX wieku pojawiły się zjawiska, które pogłębiły wzajemną niechęć: numerus clausus, getta ławkowe, paragraf aryjski. Pojawiły się również postulaty masowej emigracji Żydów, popierane zresztą przez syjonistyczne partie żydowskie w Polsce. - Wybuch wojny stworzył całkowicie nowe ramy dla relacji polsko-żydowskich, zmuszając wielu ludzi do ich przewartościowania. Poszły one w różnych kierunkach - ocenił historyk, zwracając między innymi uwagę na "Protest!" Zofii Kossak-Szczuckiej, w którym pisarka jednocześnie sprzeciwiała się Zagładzie i apelowała o pomoc mordowanym przez Niemców Żydom, a z drugiej strony w tym samym dokumencie określała Żydów mianem "politycznych, gospodarczych i ideowych wrogów Polski", którzy "nienawidzą Polaków więcej niż Niemców, czynią [Polaków] odpowiedzialnymi za swoje nieszczęście". Dramatyczny "Protest!" wyraźnie pokazywał dwubiegunowość odczuć części polskiego społeczeństwa, której bliżej było do endecji.

Jak wyglądała pomoc Żydom? Dr Anna Czocher zwróciła uwagę, że formy ratowania zmieniały się wraz z nasileniem się niemieckich represji. - Początkowo dotyczyły one sfery prawnej i materialnej. Później Niemcy zaczęli izolować Żydów w gettach. Na końcu była Zagłada. Z dynamiką tego procesu powiązana była dynamika ukrywania i pomocy - wyjaśniała. Najważniejszą formą pomocy była oczywiście pomoc w ukrywaniu się, za co od 15 października 1941 roku za opuszczenie z getta i ukrywanie Żydów groziła kara śmierci. - Przepisy te nie były martwe. Jeden ze ściganych Żydów wspominał, że choć nie podejrzewano go o bycie Żydem, ale o ukrywanie Żydów, to i tak nie miało to większej różnicy, bo "konsekwencje i tak były takie same". Śmierć.

Historyk wskazała, że podjęcie decyzji o ukrywaniu się było "niezwykle dramatyczne dla obu stron: ukrywającego się i pomagających w ukrywaniu się. To były niezwykle trudne sprawy". - Co na przykład musieli czuć żydowscy rodzice, którzy byli zmuszeni oddać dziecko obcym ludziom, aby uratować mu życie? Wśród osób udzielających pomocy też były dramatyczne pytania: czy mogę narażać bliskich? Jak długo to potrwa? - mówiła dr Czocher. Osoby, które musiały ukrywać się całkowicie - zasymilowanym i posługującym się płynnie językiem polskim Żydom o niesemickiej urodzie było łatwiej - ograniczały byt do minimum. - Ich życie sprowadzono do fizjologicznej egzystencji. Wiedli życie "niktów" - akcentowała. Osoba ukrywająca się była całkowicie zdana na łaskę i niełaskę gospodarzy. Bali się i jedni, i drudzy.

Strach nie był jedynym utrapieniem. Ogromnym problemem była kwestia zdobycia żywności. - Przecież polska ludność cierpiała głód, przydziały kartkowe pokrywały jedynie 30 procent zapotrzebowania. Żywność czarnorynkowa była nie tylko droga, ale też i nielegalna. A ukrywanych Żydów można było wykarmić wyłącznie czarnorynkową żywnością. Podobnie było z odzieżą i opałem, na które również były ograniczenia. Zdobycie leków dla chorych ukrywających się również było ryzykownym wyzwaniem. Często pojawiała się konieczność przewiezienia Żydów do nowej kryjówki, co narażało również odpowiedzialnych za transport. - Jedna z łączniczek przewożąca ukrywającego się z Wieliczki do Krakowa powiedziała, że "wolałaby przewozić karabin maszynowy", tak bardzo psychicznie kosztowała ją sankcjonowana karą śmierci pomoc Żydom - mówiła dr Czocher. - Strach przed ukrywaniem był cały czas obecny. Obawa przed zdemaskowaniem towarzyszyły jednej i drugiej stronie nieustannie. Bano się nie tylko szmalcowników czy donosicieli, ale też przypadkowej wpadki. Ukrywanie nie było proste. Wymagało nie tylko odwagi, ale też okupacyjnej przedsiębiorczości z obu stron, ukrywających i ukrywanego.

W takich przypadkach wytworzona przez niemiecką okupację sytuacja wymuszała ścisłą współpracę narodów pozostających ze sobą w dystansie. Jak powiedział posiadający polskie korzenie naczelny rabin Argentyny Abraham Skórka, "choć opór wobec Zagłady nie osiągnął powszechności i stanowczości (...) to ryzykujący życie swoje i swojej rodziny Polacy, którzy ratowali Żydów, pokazali prawdziwą wartość polskiej kultury, a dokonując czynów, byli i nadal są sercem polskości". - To wzór polskiego ducha dla przyszłych pokoleń - podsumował rabin, przypominając, że Polacy to najliczniejsza nacja wśród Sprawiedliwych wśród Narodów Świata.

- Wszyscy jesteśmy jedynie rozdziałem w ciągle toczącej się historii. I dlatego należy zrozumieć przeszłość, aby właściwie pisać o teraźniejszości, która z kolei ukształtuje przyszłość. (...) Wspomniane historie to dramatyczny głos tragicznej przeszłości skierowany do ludzi współczesnych, a także do tych, którzy przyjdą po nas, aby nie powtarzać pomyłek dnia wczorajszego, aby wyrwać się z błędnego koła i dotrzeć do punktu, w którym ludzkie wybory nie będą już dokonywać się jedynie między dobrem a złem, zbrodnią i sprawiedliwością, ale pomiędzy dobrem a czymś lepszym: sprawiedliwością pełną miłosierdzia - zakończył Abraham Skórka. 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy