Pomnik Lenina zniknął z Nowej Huty 29 lat temu
10 grudnia 1989 r., po protestach organizowanych przez Federację Młodzieży Walczącej, pomnik Lenina został zdemontowany.
Włodzimierz Pietrus - w 1989 r. członek Rady Koordynacyjnej Federacji Młodzieży Walczącej w Krakowie odpowiedzialny za struktury nowohuckie - podkreśla, że usunięcie Lenina z Nowej Huty miało dla Federacji znaczenie symboliczne.
- Wmawiano nam, że jesteśmy z wolnej Polsce, tymczasem na terenie Nowej Huty stał wciąż pomnik Lenina - symbol komunistycznego zniewolenia. Jego obalenie miało dla nas wymiar symboliczny. Chcieliśmy pokazać, że jesteśmy u siebie gospodarzami - mówił Pietrus. Demonstracje były urządzane regularnie co środa. - Nie były to walki dla samych walk, zadymy, mieliśmy do osiągnięcia konkretny cel - dodał.
Jak zaznaczył była to jedna z wielu akcji Federacji. Protestowano także przed jednostkami Armii Czerwonej na terenie Polski, przed budynkami zajmowanymi przez ZOMO, Komitetami Wojewódzkimi PZPR. FMW w Krakowie skutecznie domagała się zmian nazw ulic.
- Część z nas młodych bojkotowała ustalenia Okrągłego Stołu. Ja sam w nocy rozklejałem ulotki o bojkocie, a w dzień rozdawałem ulotki zachęcające do głosowania na kandydatów Komitetu Obywatelskiego. Człowiek był rozdarty. Dla nas "kompromis" zawarty w 1989 r. był porażką. Dla naszych starszych kolegów opozycjonistów dostanie się do Sejmu czy Senatu było osiągnięciem, my chcieliśmy pełnej wolności - mówił jeden z liderów FMW Wojciech Polaczek.
Pomnik przedstawiający wodza rewolucji autorstwa Mariana Koniecznego został odsłonięty w nowohuckiej Alei Róż 28 kwietnia 1973 r. - Mieszkańcy mogli się mu przyjrzeć już wcześniej, bo wykonano z dykty w skali 1:1 rodzaj makiety. Postawienie pomnika wiązało się z przebudową całego placu, zniszczone zostały drzewa, usunięte ławki, zamiast nich stanął wódz rewolucji. Odtąd miejsce to było licznie odwiedzane przez oficjalne delegacje - powiedział Paweł Jagło, kierownik oddziału Muzeum Historycznego Miasta Krakowa "Dzieje Nowej Huty"
Odlana w Gliwicach postać Lenina miał 6,5 metra wysokości i ważyła ok. 7 ton.
18 kwietnia 1979 r. doszło do próby wysadzenia pomnika. Nie udało się go zniszczyć. Po detonacji ładunku wybuchowego wódz stracił piętę, a w pobliskich budynkach wyleciały szyby. Mimo fali przesłuchań i żmudnego śledztwa milicja nie ustaliła sprawców.
- Do podłożenie ładunku przyznał się w 1995 r. Andrzej Szewczuwianiec, jeden z liderów strajku w Hucie im. Lenina w 1988 r. Ale moim zdaniem akcja ta była prawdopodobnie prowokacją SB. Chodziło o to, by zmienić program pierwszej wizyty w Polsce Jana Pawła II. Władzom zależało, by papież nie odprawiał mszy św. przed Arką Pana w Bieńczycach. Niemożność zapewnienia bezpieczeństwa była doskonałym pretekstem by ten punkt wizyty przenieść do Mogiły - zaznaczył Jagło.
Po zamachu obok pomnika ustawiono budkę MO i przez kolejne dziesięć lat Lenin stał niewzruszony.
W listopadzie 1989 r. na murach budynków w Nowej Hucie pojawiły się napisy: "Lenin won za Don", "Lenin na żyletki", "Lenin precz". Federacja Młodzieży Walczącej na plakatach z hasłem "Pędzle w ręce mas" zachęcała do udziału w happeningu, który miał polegać na zrobieniu "makijażu" wodzowi rewolucji.
22 listopada pod pomnikiem zebrało się kilkaset osób - działacze FMW, organizacji Wolność i Pokój, KPN, NZS, Solidarności Walczącej. W stronę Lenina poleciały słoiki z różnokolorową farbą. Z cokołu zerwano napis, a demonstranci wypisali na nim: "Brudas", "Tu był happening", "Cały lud czeka na wzwód". Podpalona została pusta budka MO, która stała obok pomnika. Między nogi rzeźby wstawiono muszlę klozetową.
- W Moskwie rozpoczynała się nazajutrz wizyta premiera Tadeusza Mazowieckiego. Tego rodzaju wystąpienia mogły być wykorzystane jako podbudowa większej nieustępliwości wobec Sowietów. Jednak dominowała postawa strachu przed "pomrukami sowieckiego niedźwiedzia" - powiedział Maciej Korkuć z krakowskiego oddziału IPN. Dodał, że młodzi ludzie, którzy w 1989 r. protestowali m.in. przeciwko obecności wojsk sowieckich w Polsce byli rozczarowani tempem przemian w Polsce, chcieli więcej.
- Dzisiaj wiemy, że to oni mieli rację. Mogliśmy już wtedy sięgnąć po pełną wolność i pełną niepodległość. Walka o usunięcie pomnika Lenina była dowodem, że przemiany, które mają prowadzić do pełnej demokracji, nagle gdzieś grzęzną. Europa wokół nas szła do przodu, a my z pozycji lidera przesuwaliśmy się na miejsce outsidera przemian demokratycznych - podkreślił.
Działacze Federacji Młodzieży Walczącej byli zdeterminowani, by podobne akcje prowadzić aż do skutku - do usunięcia pomnika. Następne plakaty były podpisywane przez Młodzież Krakowa albo Ruch Społeczeństwa Alternatywnego, choć wszyscy wiedzieli, że ich organizatorem jest Federacja.
Podczas kolejnej demonstracji 29 listopada doszło do starć z milicjantami, użyto armatek wodnych. Poseł Edward Nowak obiecał demonstrującym, że będzie rozmawiał o pomniku z premierem Mazowieckim. 4 grudnia do Krakowa przyjechał minister Aleksander Hall, spotkał się z młodymi ludźmi i próbował ich przekonać, by działali w zgodzie z prawem, nie doprowadzając do zadrażnienie stosunków z Rosją poprzez profanację pomnika.
Władze Krakowa sugerowały rządowi, by zdemontować pomnik do renowacji, ale na to nie było zgody. Do kolejnej demonstracji doszło 6 grudnia, w kierunku pomnika znów poleciały słoiki z farbą i butelki. Doszło do starć demonstrantów z milicją przed komendą MO na osiedlu Zgody.
Kolejne demonstracje FMW zapowiadała na 13 grudnia, tymczasem w niedzielę 10 grudnia 1989 r. po godz. 20 pomnik Lenina został zdemontowany i przewieziony na teren fortu we Wróblowicach. - Byłby to chichot historii, gdyby 13 grudnia oddziały milicji broniły pomnika Lenina przed młodymi ludźmi. Moim zdaniem władze obawiały się, że może tego dnia dojść do tragedii i to przesądziło o demontażu pomnika - podkreślił Pietrus.
- Po rozebraniu pomnika czuliśmy euforię. Okazało się, że dzięki determinacji można jednak coś zrobić mimo oporu najwyższych władz. Gdyby Lenin z Alei Róż wtedy nie zniknął, to nie wiem, czy by zniknął w ogóle i po ilu latach - powiedział Polaczek.
- Obalenie pomnika Lenina - symbolu sowieckiej władzy nad Polską było największym sukcesem Federacji Młodzieży Walczącej. Udało się do tego doprowadzić mimo niechęci solidarnościowych elit do radykalnych działań i zadrażniania stosunków z ZSSR - powiedział Maciej Gawlikowski, który razem z Mirosławem Lewandowskim napisał książkę "No Future! Historia Federacji Młodzieży Walczącej".
W kwietniu 1992 r. pomnik kupił szwedzki biznesmen Big Bengt Erlandsson i postawił go w parku osobliwości w pobliżu miejscowości Varnamo.
Za sprawą artystów wiosną tego roku Lenin na krótko wrócił. Podczas Festiwalu Sztuk Wizualnych Grolsch ArtBoom Małgorzata i Bartosza Szydłowscy ustawili na placu Centralnym "Fontannę Przyszłości" będącą miniaturą pomnika Lenina. Wódz w jaskrawozielonym kolorze sikał wodą.