"Poświęcenie i bohaterstwo powstańców nie poszły na marne"
Powstanie Listopadowe odegrało wielką rolę w podtrzymaniu świadomości narodowej i patriotycznych uczuć Polaków - napisał marszałek Sejmu Marek Kuchciński w liście skierowanym do uczestników niedzielnych obchodów 187. rocznicy wybuchu powstania listopadowego.
Uroczystości odbyły się w Warszawie przed pomnikiem Bitwy o Olszynką Grochowską.
"Powstanie listopadowe odegrało wielką rolę w podtrzymaniu świadomości narodowej i patriotycznych uczuć Polaków. Poświęcenie i bohaterstwo powstańców, okupione represjami, zsyłkami i katorgami, nie poszły na marne. Dzisiaj powracamy do tamtych wydarzeń, mając świadomość, że dzięki heroicznej odwadze i niezłomnej wierze w Polskę nasze państwo odzyskało niepodległość" - podkreślił Kuchciński w liście, który odczytał poseł PiS Andrzej Melak.
Marszałek Sejmu - dziękując organizatorom uroczystości - zwrócił uwagę, że powstanie listopadowe było wielkim, choć tragicznym momentem polskich dziejów.
"Te dni to okazja do tego, by uwolnić się od codziennego zabiegania i spojrzeć na polskie sprawy uważniej, by dostrzec rzeczy naprawdę najważniejsze. Jest bowiem wielkim fenomenem historii, że mimo trwających niemal półtora wieku zaborów, przetrwał duch polskiego narodu. Naród polski ogromnym kosztem wywalczył niepodległość kraju. Dlatego kultywowanie tradycji i pamięci jest naszym narodowym obowiązkiem" - napisał Kuchciński.
W imieniu Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych głos zabrała Magdalena Merta, która podkreśliła, że Olszynka Grochowska to symbol nie tylko bohaterskiej walki w dniach powstania listopadowego, lecz także symbol stałej straży pamięci o wydarzeniach sprzed ponad 180 lat.
Merta przypomniała, że w listopadzie 1830 r. nie wszyscy Polacy poparli zbrojną walkę przeciwko rosyjskiemu imperium.
"Warto pamiętać o tym, że po upadku powstania na placu w Warszawie, dzisiejszym placu Józefa Piłsudskiego, powstał wzniesiony przez carskie władze pomnik ku czci tych polskich oficerów, którzy w dniach powstania listopadowego pozostali wierni carowi. Ku czci tych polskich generałów, którzy nie wahali się stanąć przeciwko swoim rodakom, by stłumić bunt przeciwko temu, kogo uważali za legalnego władcę" - mówiła.
W tym kontekście przywołała wspomnienie Marii Skłodowskiej-Curie dotyczący tego pomnika, który polska badaczka codziennie mijała w drodze do szkoły. "Każde dziecko polskie, które tamtędy przechodziło, miało obowiązek zatrzymać się przy tym pomniku i napluć na niego. Jak któreś zapomniało, to musiało się cofnąć, napluć i dopiero wtedy mogło ruszyć dalej" - przypomniała Merta.
"Myślę, że ta anegdota powinna pozostać w naszej pamięci również dzisiaj, kiedy staramy się o dekomunizację przestrzeni publicznej, kiedy staramy się, by ślady obcej, wrogiej dominacji zniknęły z naszego otoczenia" - dodała.
Przypomniała też, że Polacy po odzyskaniu w 1918 r. niepodległości, rozebrali znajdującą się na placu Piłsudskiego cerkiew - uznawaną za symbol władzy cara. "Warto mieć to w pamięci dzisiaj, kiedy rozmawiamy o rozebraniu Pałacu Kultury - jeszcze większego i jeszcze ohydniejszego śladu sowieckiej dominacji nad Polską. Warto mieć w pamięci to, jak historia rozlicza się z bohaterami, ale także ze zdrajcami" - dodała Merta.
W niedzielnych obchodach, podczas których odprawiono mszę polową i odczytano Apel Pamięci, wzięli udział przedstawiciele Sejmu, Kancelarii Prezydenta, Wojska Polskiego, MON i władz samorządowych. Upamiętnili m.in. polskich żołnierzy, którzy 25 lutego 1831 r. odparli atak sił rosyjskich na Warszawę. Bitwa ta była jedną z największych i najkrwawszych bitew wojny polsko-rosyjskiej 1830-1831 r. w okresie powstania listopadowego.
Niedzielne obchody narodowowyzwoleńczego zrywu sprzed 187 lat zostały zorganizowane m.in. przez Radę i Zarząd Dzielnicy Rembertów, Krąg Pamięci Narodowej i Stowarzyszenie Olszynka Grochowska.
Powstanie listopadowe rozpoczęło się wieczorem 29 listopada 1830 r., kiedy grupa spiskowców ze Szkoły Podchorążych Piechoty na czele z Piotrem Wysockim próbowała zabić przebywającego w Belwederze Wielkiego Księcia Konstantego, brata cara Mikołaja I. Zamach się nie udał. Do wystąpienia przeciwko namiestnikowi cara przyłączyli się mieszkańcy stolicy. W walce ze 115-tysięczną armią rosyjską uczestniczyło ok. 54 tys. polskich żołnierzy.
Trwające przeszło rok powstanie zakończyło się klęską. Po upadku zrywu represjonowano jego uczestników i drastycznie ograniczono autonomię Królestwa Polskiego.