Prace ekshumacyjne IPN w Białymstoku. Odnaleziono szczątki

Szczątki kolejnych dziewiętnastu osób odnaleziono w czasie prac ekshumacyjnych, prowadzonych przez specjalistów IPN w Białymstoku. Prace mają związek ze śledztwem miejscowego oddziału Instytutu, dotyczącym zbrodni funkcjonariuszy miejscowego UB z lat 1944-54.

Pierwszy etap prac miał miejsce jesienią 2017 roku, po przeprowadzonych rok wcześniej sondażach archeologicznych na kilku sąsiednich posesjach (w tym prywatnych), w okolicach cmentarza prawosławnego przy ul. Wysockiego.

Sondaże te potwierdziły informacje z relacji świadków i dokumentów archiwalnych, m.in. raportów wywiadu Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość o tym, że w tych miejscach krótko po wojnie, wiosną i latem 1946 roku, pochowano ofiary zbrodni komunistycznych, popełnionych na terenie ówczesnego województwa białostockiego. Historycy IPN zwracali uwagę, że w tym czasie były w tych miejscach okopy. I tam, czasem codziennie, czasem co kilka dni przyjeżdżał samochód, a osoby w mundurach zrzucały do dołów zwłoki, które przysypywano warstwą słomy, a potem piasku.

Reklama

Jesienią odnaleziono tam szczątki 21 osób i drobne kości dwóch kolejnych. Obecnie trwa drugi etap tych prac; ze względu na wielkość terenu do przebadania już wiadomo, że potrzebny będzie kolejny - planowany jest na jesień.

Do poniedziałkowego przedpołudnia odnaleziono tam szczątki 19 osób w trzech jamach grobowych. "Na dużym obszarze mamy szereg jam grobowych ze szczątkami wielu ludzi. Jestem przekonany, że w najbliższych dniach kolejne doły się ujawnią (...). Wykluczamy możliwość, że są to zbrodnie niemieckie. Wszystko na to wskazuje, że są to zbrodnie komunistyczne od 1944 roku poczynając" - powiedział PAP wiceprezes IPN Krzysztof Szwagrzyk, p.o. dyrektora Biura Poszukiwań i Identyfikacji Instytutu, który w poniedziałek wizytował miejsce prac ekshumacyjnych w Białymstoku.

W jednym z dołów odkryto szczątki kilkunastu osób. Według specjalistów, widać ślady postrzałów w głowę. Są też widoczne skrawki ubrań i części obuwia, wśród rzeczy osobistych jest kilka medalików. Niektóre z ofiar miały związane ręce. "Bardzo wyraźnie widać, że dokonano na nich tutaj zbrodni" - dodał Szwagrzyk.

W kolejnej jamie są szczątki pięciu osób, tu nie ma śladów po postrzałach stąd przypuszczenie, iż mogą być to ludzie, którzy np. zmarli w areszcie.

Szczątki są odkrywane na niedużej głębokości, kilkadziesiąt centymetrów pod ziemią. "Nie da się tego wytłumaczyć. To po prostu fizycznie niemożliwe, żeby - prowadząc różnego rodzaju prace tutaj - nikt nie natrafił na szczątki na głębokości nie więcej, niż pół metra" - dodał prof. Szwagrzyk.

W ramach kilku śledztw IPN w Białymstoku, dotyczących zbrodni funkcjonariuszy UB w tym mieście, wcześniej prowadzone były ekshumacje m.in. na terenie tamtejszego aresztu śledczego.

W kilku etapach prac ekshumacyjnych przeprowadzonych w latach 2013-2015, udało się na terenie dawnego ogrodu przy białostockim areszcie odnaleźć szczątki 385 osób, w tym kobiet i dzieci. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że większość ofiar pochodzi z czasu okupacji niemieckiej. Szczątki pierwszych ofiar udało się już zidentyfikować w oparciu o badania DNA.

Szczątki kilku osób odnaleziono też w trakcie podobnych prac w budynku administracyjnym aresztu, gdzie - według przekazów historycznych - po wojnie wykonywano wyroki śmierci i grzebano niektóre ofiary zbrodni komunistycznych.

Podobne poszukiwania IPN przeprowadził również w Bielsku Podlaskim, na posesji gdzie mieścił się po wojnie Urząd Bezpieczeństwa w tym mieście.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy