Sprawa próby otrucia Walentynowicz przez SB na wokandzie
Sąd Okręgowy w Radomiu wyznaczył na 5 listopada rozprawę w procesie dot. próby otrucia przez czterech funkcjonariuszy SB Anny Walentynowicz - poinformowała PAP rzeczniczka sądu Joanna Kaczmarek-Kęsik. Akt oskarżenia w tej sprawie złożył pion śledczy IPN.
Sprawa była już raz rozpatrywana w radomskim sądzie w 2010 r. i została umorzona. Według sądu w Radomiu oskarżeni popełnili czyny stanowiące zbrodnię komunistyczną, której karalność się przedawniła. We wrześniu 2011 r. Sąd Apelacyjny w Lublinie uchylił to postanowienie i nakazał ponowne rozpoznanie sprawy przez radomski sąd. Ten zwrócił Instytutowi Pamięci Narodowej akta do uzupełnienia. IPN pracował nad tym trzy lata.
Akt oskarżenia skierowano przeciwko Tadeuszowi G., Markowi Januszowi K. - funkcjonariuszom Wydziału III Departamentu IIIA MSW oraz Wiesławowi Andrzejowi S. - funkcjonariuszowi Wydziału IIIA KWMO w Radomiu. Dowody w sprawie pochodzą z obszernego śledztwa IPN ws. domniemanego związku przestępczego w strukturach peerelowskiego MSW.
Oskarżonym czterem funkcjonariuszom resortu zarzucono popełnienie między 19 a 21 października 1981 r. w Radomiu zbrodni komunistycznej i zbrodni przeciwko ludzkości, polegającej na "przekroczeniu uprawnień służbowych w związku z opracowaniem i wdrożeniem kombinacji operacyjnej, zmierzającej bezpośrednio do podstępnego podania działaczce NSZZ Solidarność Annie Walentynowicz środka farmakologicznego o nazwie Furosemidum, za pośrednictwem tajnego współpracownika posługującego się pseudonimem Karol". Śledczy IPN przyjęli, że oskarżeni liczyli się co najmniej z tym, że Walentynowicz po zażyciu tego środka będzie miała co najmniej ograniczenia możliwości poruszanie się, co uniemożliwi jej spotkania z załogami zakładów pracy. Celu nie osiągnięto, bo Walentynowicz opuściła Radom wcześniej niż zakładano.
Według IPN oznacza to usiłowanie narażenia jej na bezpośrednie niebezpieczeństwo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu albo utraty życia. Ponadto oskarżonym zarzucono udział w związku mającym na celu popełnienie przestępstwa. Przesłuchani nie przyznali się do popełnienia zarzucanych im czynów. Grozi im kara do 5 lat więzienia.
Sprawa była już w radomskim sądzie w sierpniu 2010 r. Prokurator oskarżył byłych oficerów SB o to, że sprzeniewierzyli się ustawowemu obowiązkowi troski o zdrowie i życie obywateli, co stanowiło zbrodnię komunistyczną w formie stosowania represji wobec jednostki oraz zbrodnię przeciwko ludzkości w postaci poważnego prześladowania osoby z powodu przynależności do określonej grupy politycznej.
W czerwcu 2011 r. Sąd Okręgowy w Radomiu orzekł, że oskarżeni popełnili czyny stanowiące zbrodnię komunistyczną, której karalność się przedawniła. Nie podzielił stanowiska IPN, że popełnili oni zbrodnię przeciwko ludzkości (która nie ulega przedawnieniu), bo taka kategoria zbrodni musi mieć wymiar zbliżony do zbrodni ludobójstwa. Dlatego postępowanie umorzono. We wrześniu 2011 r. Sąd Apelacyjny w Lublinie uchylił to postanowienie i nakazał ponowne rozpoznanie sprawy przez radomski sąd.
W lutym 2012 r. sąd zwrócił IPN tę sprawę do uzupełnienia, nakazując, by Instytut - jeśli podtrzymuje twierdzenie o zbrodni przeciwko ludzkości - zgromadził i dołączył do akt dowody uzasadniające taką ocenę prokuratora. Chodzi o dowody na poważne prześladowania z powodu przynależności do określonej grupy politycznej. Radomski sąd zasugerował IPN przeanalizowanie akt podobnych postępowań toczących się na terenie całego kraju i wskazanie, ile i jaki rodzaj podobnych czynności w tej skali podejmowali funkcjonariusze aparatu władzy.
Stosowanie przez władze PRL represji wobec działaczy jest powszechnie znanym faktem historycznym - wskazał dodatkowo Sąd Apelacyjny w Lublinie, przed którym IPN polemizował z decyzją radomskiego sądu o zwrocie sprawy do śledztwa. Według lubelskiego SA analiza prokuratora IPN miała ustalić, czy wśród działań podejmowanych przez funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa PRL były "ekscesy oderwane od realiów historyczno-politycznych", nadużycia władzy i jak wiele ich było. Może to być istotne dla rozstrzygnięcia tej sprawy i ustalenia zakresu odpowiedzialności oskarżonych.
IPN - kierując oskarżenie ponownie do sądu w Radomiu - zapewnił, że wykonał te zalecenia.
Anna Walentynowicz zaangażowała się w działalność Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża w 1978 r. 7 sierpnia 1980 r. została bezprawnie zwolniona ze Stoczni Gdańskiej, co przyczyniło się do rozpoczęcia strajku w stoczni 14 sierpnia 1980 r., który doprowadził do powstania Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego "Solidarność". Walentynowicz została członkinią Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego oraz Prezydium Międzyzakładowego Komitetu Założycielskiego NSZZ. Internowana w stanie wojennym; potem kilka razy aresztowana. W 1981 r. inwigilowało ją ponad 100 funkcjonariuszy i tajnych współpracowników SB. Zginęła w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 r.