Święto Niepodległości: Co oznacza "syndrom czwartej brygady"?
Zawsze elity prowadzą naród, a jeżeli te elity są prowadzone przez wielkiego męża stanu, to wtedy doprowadzają naród do niepodległości - powiedział PAP przewodniczący krakowskiego Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego Jerzy Bukowski, podkreślając, że Józef Piłsudski to "jeden z najważniejszych architektów polskiej niepodległości".
"Józef Piłsudski to jeden z najważniejszych architektów polskiej niepodległości" - przekonywał Jerzy Bukowski i dodał: "Jednak ja, jako osoba zawsze nim zafascynowana i będąca dzisiejszym piłsudczykiem, nie odmawiam absolutnie, znaczącej roli jaką odegrali Roman Dmowski, Ignacy Paderewski, Wincenty Witos czy jeszcze inni ówcześni mężowie stanu".
Bukowski powiedział, że Józef Piłsudski zawsze podkreślał konieczność poświęceń; przypomniał, w jego opinii "gorzkie słowa", które Naczelnik wypowiedział do Polaków: "Wy byście chcieli niepodległości za dwie krople krwi i za trzy grosze. (...) niepodległość musi kosztować".
Przewodniczący Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego opowiadał również, jak w dwudziestoleciu międzywojennym Piłsudski "bardzo realistycznie a jednocześnie ironicznie" mówił o rosnących szeregach kombatanckich. Podczas jednego ze zjazdów legionistów, patrząc na "morze głów" przed nim powiedział: "Gdybym ja miał was tylu w 1914 roku to byśmy niepodległość od razu odzyskali."
"Ten sam syndrom mamy również z Armią Krajową" - powiedział Bukowski. Według niego, dzisiaj prawie każdy, kto żył w czasie okupacji przyznaje się, że albo był członkiem Armii Krajowej albo bardzo Armię Krajową wspierał. Tymczasem historycy już dawno ustalili, że to była niewielka część społeczeństwa polskiego. Bukowski nazwał to zjawisko "syndromem czwartej brygady".
"Tak samo było z pierwszą kadrową i trzema brygadami legionowymi, bo tak jest zawsze w historii" - wyjaśnił.
"To zawsze elity prowadzą naród, a jeżeli te elity są prowadzone przez wielkiego męża stanu, (...) to wtedy doprowadzają naród do niepodległości" - ocenił.
"Zawsze ktoś stoi na czele, a ktoś potem się usiłuje przyłączyć i ten 'syndrom czwartej brygady' mamy chociażby i teraz, w postaci przyznawania się do etosu Solidarności wielu ludzi, którzy w tamtych czasach robili zupełnie coś innego" - podsumował Bukowski.