Teczki żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie trafią do kraju
Zbiór ok. 10 tys. teczek personalnych po żołnierzach Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie, którzy zginęli bądź zmarli podczas II wojny światowej, trafi do Polski. Symboliczne przekazanie kilku teczek odbyło się w środę w Ambasadzie RP w Londynie.
- W ambasadzie polskiej w Londynie odbyła się uroczystość symbolicznego przekazania przez przedstawiciela Ministerstwa Obrony Wielkiej Brytanii na ręce podsekretarza stanu w MON Roberta Kupieckiego kilku teczek personalnych żołnierzy, którzy służyli w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie. Cały zbiór przyleci do Polski w przyszłym miesiącu - powiedział historyk MSZ Piotr Długołęcki.
Teczki były dotąd w zasobach Ministerstwa Obrony Wielkiej Brytanii. - Ponieważ po zakończeniu II wojny Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie rozformowano, archiwalia, dokumenty kadrowe po żołnierzach zostały przejęte przez brytyjskie Ministerstwo Obrony. Były przez wiele lat wykorzystywane do celów praktycznych, tzn. służyły do wydawania rodzinom czy zainteresowanym informacji poświadczających przebieg służby, odznaczeń. Jednak z upływem czasu te dokumenty tracą charakter praktyczny, natomiast mają walor historyczny, dlatego strona brytyjska zdecydowała się na przekazanie ich do Polski - wyjaśnił Długołęcki.
Materiały docelowo trafią do Centralnego Archiwum Wojskowego (CAW) w Warszawie, gdzie już znajdują się dokumenty dotyczące historii wojska polskiego, w tym teczki osobowe, ale głównie dotyczące okresu przed 1939 r. - Natomiast przekazanie dokumentów żołnierzy z okresu II wojny pozwoli na wypełnienie tej luki w polskim zasobie archiwalnym i umożliwi historykom lepsze zbadanie, bardziej szczegółowe opisanie historii wojska polskiego z tego okresu - podkreślił historyk MSZ.
Teczka personalna zawiera informacje na temat konkretnego żołnierza, czyli datę i miejsce jego urodzenia, a także śmierci. Znajdują się tam informacje na temat wykształcenia i odbytych szkoleń żołnierza oraz przede wszystkim o przebiegu służby, a więc w jakich jednostkach i miejscach służył. Są tam także noty na temat przebiegu walk i bitew, w jakich uczestniczył, czyli jego szlak bojowy. Są też informacje o odznaczeniach.
- Większość to teczki żołnierzy niższych stopniem, ponieważ ich oczywiście było najwięcej, ale również zostaną przekazane teczki po oficerach, także wyższych stopniem. W teczkach mogą się również znajdować pamiątki po żołnierzach, prywatne fotografie i dokumenty, ordery. Czasami mogą być to też tzw. depozyty zawierające jakieś pamiątki materialne, np. szablę. Wszystko oczywiście trafi do CAW i w przypadku, gdy zgłoszą się spadkobiercy danego żołnierza, zostaną im przekazane. Archiwum przewiduje oczywiście opracowanie zbioru i udostępnianie go historykom, badaczom i członkom rodzin. Planowana jest także digitalizacja materiałów i udostępnianie w formie elektronicznej, jednak dokumentów jest mnóstwo, więc zapewne będzie to proces dłuższy" - powiedział Długołęcki.
Jak zaznaczył, przekazanie teczek to kolejny krok na drodze pozyskiwania materiałów po Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie do Polski. - Już wcześniej Brytyjczycy przekazali depozyty do Centralnego Archiwum Wojskowego, a w ubiegłym roku kopie teczek wyższych polskich wojskowych, m.in. generałów Władysława Andersa, Antoniego Chruściela, Stanisława Maczka czy Stanisława Sosabowskiego. Cały czas trwają też rozmowy prowadzone zarówno przez MSZ, jak i MON dotyczące przekazania do Polski zasadniczego zbioru, czyli teczek personalnych żołnierzy, którzy przeżyli II wojnę i zostali w Wielkiej Brytanii bądź wyemigrowali do innych krajów - mówił historyk MSZ.
Szacuje się, że tych teczek jest ok. 300 tys. "Czyli olbrzymi zasób. Aktualnie trwają rozmowy ze stroną brytyjską na temat przekazania również tej części zbiorów. Współpraca układa się pomyślnie i mam nadzieję, że w najbliższym czasie będzie również możliwe przekazanie tej zasadniczej części zbioru, by była dostępna w CAW dla historyków, badaczy i oczywiście rodzin tych żołnierzy. Warto wspomnieć, że do tego Archiwum zwracają się rodziny żołnierzy żyjące w Polsce, ale także mieszkające na Białorusi czy Ukrainie i także otrzymują informacje" - dodał Długołęcki.