"To była największa porażka Piłsudskiego"

Idea federacyjna okazała się największą porażką Piłsudskiego. Pomysł "wspólnego domu" okazał się utopijny, ponieważ Litwini, Białorusini, Ukraińcy chcieli budować własne państwo i to bez Polaków – mówi PAP historyk prof. Andrzej Chwalba z UJ, autor monografii "Józef Piłsudski – historyk wojskowości".

PAP: W 1925 r. bibliografia dzieł dotyczących Piłsudskiego liczyła 176 pozycji, w 1933 r. już 380. Czym różnią się współczesne opinie na jego temat od tych przedwojennych?

Prof. Andrzej Chwalba: Przede wszystkim różnią się jakością. Gdy porównamy publikacje z lat 20. i współczesne, to możemy odczytać ogromny postęp, jaki dokonał się w polskiej historiografii na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Mam tu na myśli warsztat historyka, umiejętność wykorzystywania źródeł, opanowania nowoczesnych technik narracyjnych. Dzięki zmianie jakościowej oceny Piłsudskiego dokonywane obecnie przez historyków są bardziej pogłębione, wyważone, lepiej wyjaśnione, solidniej umotywowane. Różnice wynikają również z perspektywy czasu. Emocje z okresu życia lub tuż po śmierci Marszałka sprawiały, że publikacje na jego temat, tworzone przez jego zwolenników i przeciwników były nimi obciążone. Stąd obecność w historiografii opinii skrajnych: pozytywnych i negatywnych. Po kilkudziesięciu latach emocje ustąpiły miejsca spokojniejszym badaniom i tekstom bardziej zdystansowanym. Oczywiście wciąż pojawiają się na rynku wydawniczym publikacje przygotowane przez epigonów dwóch zwalczających się obozów - piłsudczyków i narodowych demokratów. Niekiedy oficyny wydawnicze drukują reprinty publikacji z lat 20. i 30. XX, licząc m.in., że trafią do szkół. Zatem "obie trumny" Piłsudskiego i Dmowskiego ostatecznie nie zostały wyprowadzone z polskiej historiografii, choć ich znaczenie zmalało. Podobnie spór o Dmowskiego i Piłsudskiego dalej jest aktualny, choć bez typowego dla Polski międzywojennej zacietrzewienia i jednostronności.

Reklama

PAP: W swojej książce pisze Pan, że Piłsudski patrzył na historię oczami pragmatyka. Czy wykorzystywał historię do swoich celów politycznych?

- Piłsudski przygotowując się do walki o niepodległość Polski musiał dokładnie zapoznać się z historią dotychczasowych powstań, poznać przyczyny porażek. Dlatego badania historyczne, jakie prowadził były rzetelnie i sumiennie przeprowadzone. Gdyby traktował je instrumentalnie, to nie osiągnął by tego efektu, jaki zamierzał. Oczywiście jego badania historyczne i publikacje były obciążone słabościami wynikającymi z braku warsztatu zawodowego historyka. Niemniej do dzisiaj nie są pozbawione naukowej wartości, gdyż znał podstawowe reguły metodologiczne. Dlatego można powiedzieć, że patrzył na dzieje Polski i Europy XIX wieku oczyma realisty, pragmatyka, przynajmniej do wybuchu Wielkiej Wojny. Natomiast jego późniejsze publikacje, dotyczące Legionów Polskich czy wojny polsko-bolszewickiej były wykorzystywane głównie do bieżących celów politycznych. Miały dowieść skuteczności i mądrości oraz jasności umysłu strategicznego Piłsudskiego. Ale nawet te intencjonalne publikacje nie są pozbawione wartości poznawczej.

PAP: Piłsudski był realistą, ale często wskazuje się, że jego pragmatyzm i chłodna ocena zawodziły. Przykładem są wydarzenia z sierpnia 1914 r., gdy marsz Pierwszej Kompanii Kadrowej nie przyniósł oczekiwanego wybuchu powstania w Królestwie Polskim...

- Powstanie w Królestwie Polskim było jedynie wyobrażeniem jednej z dróg prowadzących do odzyskania niepodległości. Przed 1914 r. Piłsudski nie rozważał projektu powstania, nie prowadził żadnych, poważnych studiów na ten temat, aczkolwiek narodowa demokracja zarzucała mu chęć wywołania kolejnego zrywu, który skończy się tak jak poprzedni oraz przekreśli kilkadziesiąt lat spokojnej pracy pozytywistycznej, zapoczątkowanej po 1863 r. Porozumienia z kontrwywiadem i wywiadem austro-węgierskim odnośnie roli strzelców Piłsudskiego na wypadek wojny z Rosją nie przewidywały wybuchu powstania, lecz głównie działania sabotażowe i dywersyjne. Niekiedy określano je jako działania powstańcze, ale nie miały nic wspólnego z rozumieniem tego terminu. Dodatkowo Piłsudski obiecywał Austriakom, że polska konspiracja w Królestwie Polskim związana z jego obozem włączy się do działań dywersyjnych i sabotażowych, ale nie mógł obiecywać powszechnego powstania. Jego obóz nie był do tego przygotowany. Celem Piłsudskiego był wspólny z sojusznikami marsz w kierunku Warszawy, do której chciał wkroczyć jako pierwszy. Zatem jego politycznym zadaniem było zapewnienie sobie dogodnej pozycji negocjacyjnej w stosunkach z Austriakami, ale także z Niemcami. Drugim, niemniej ważnym celem było tworzenie na ziemiach Królestwa zajętych przez państwa centralne i strzelców, polskiej administracji. Ale jak się okazało nie było mu dane wkroczyć do Warszawy, gdyż państwa centralne nie chciały mu dać takiego prezentu, a prace nad tworzeniem polskiej administracji musiał zawiesić na stanowcze żądanie Austriaków. To Berlin i Wiedeń miały rozgrywać sprawę polską, i to bez polskiego udziału.

PAP: Czym różni się Józef Piłsudski - twórca Legionów Polskich i Józef Piłsudski po 1922 r.?

- Nie ma niczego nadzwyczajnego w stwierdzeniu, że ludzie zmieniają swoje poglądy na skutek oddziaływania różnych czynników. Piłsudski jest dzieckiem swojego czasu. Europa w 1918 r. jest zafascynowana ideami demokratycznymi, rewolucyjnymi, socjalnymi i republikańskimi. Piłsudski w pewnym stopniu je podziela, dlatego jako Naczelnik Państwa wspiera działania na rzecz Polski republikańskiej, demokratycznej i socjalnej i dzięki temu zyskuje poparcie wśród szerokich rzesz społeczeństwa, które oczekują głębokich przemian w życiu społecznym, takich jak ośmiogodzinny dzień pracy, zakaz pracy nocnej kobiet i dzieci oraz politycznym, jak demokratyczne wybory do Sejmu, włącznie z pełnymi prawami dla kobiet. Realizacja demokratycznego i socjalnego programu miała też zapewnić legitymizację władzy. W kolejnych latach Piłsudski obserwował losy "swojego dzieła" i w jego przekonaniu było ono zagrożone. Nie sposób zaprzeczyć, że walka o niepodległość Polski była dziełem jego życia. Państwo polskie mimo doświadczeń wojennych oraz ogromnego niedostatku wyszło z wojen lat 1918-1921 zwycięsko, w czym była m.in. jego zasługa. Obserwując polskie życie polityczne po 1922 r. oceniał, że politycy różnych partii w większości kierują się prywatnymi i lokalnymi interesami, że nie są w stanie patrzeć na polskie problemy z perspektywy interesów państwa. A dla Piłsudskiego najważniejsza była jego kondycja. Rzeczywiście stan polskiej polityki był daleki od doskonałości, co było m.in. uwarunkowane zaszłościami historycznymi. Programy i partyjni przywódcy formowali się w różnych kulturach politycznych i państwowych państw zaborczych. Na jakość życia politycznego wpływały też partie reprezentujące mniejszości narodowe, które niejednokrotnie kontestowały politykę kolejnych polskich rządów. W efekcie prowadziło to do chaosu politycznego i do częstych zmian gabinetów. Również na arenie międzynarodowej sytuacja Polski nie była zbyt korzystna, czego dowodem jest pomijający jej interesy układ zawarty w Locarno w 1925 r. W przekonaniu Piłsudskiego wszystko to prowadziło do zniszczenia dzieła jego życia: czyli niepodległej Rzeczpospolitej Polskiej. W tej sytuacji postanowił ponownie wkroczyć do czynnej polityki i odsunąć od władzy polityków prawicy narodowej i ludowców Wincentego Witosa. W przemyśleniach Piłsudskiego jest sporo racji, ale na pewno przesadzał widząc Polskę chylącą się do upadku. Marszałka zachęcali do czynnej akcji jego przyjaciele, którzy czuli się zepchnięci na margines życia politycznego. Dotyczy to zwłaszcza oficerów dowodzonej przez niego I Brygady Legionów Polskich, bowiem generałowie związani tradycjami z II Brygadą, jak Władysław Sikorski i Włodzimierz Zagórski nie podzielali ocen Marszałka, i wspierali legalne władze Rzeczpospolitej. Wynikiem powyższej sytuacji był krwawy zamach majowy...

PAP: Jaki był stosunek Piłsudskiego do parlamentaryzmu i jak zmienił się po zamachu na prezydenta Gabriela Narutowicza?

- Piłsudski choć nie miał doświadczeń jako parlamentarzysta, niemniej w latach tuż powojennych miał świadomość jak ważny dla stabilności ustroju Polski jest Sejm będący reprezentacją wszystkich obywateli. Wierzył, że będzie istotnym składnikiem niepodległego państwa. Tym samym nawiązywał do tradycji 3-majowej, która uprzywilejowała władzę ustawodawczą i wskazywała, że to ona musi mieć najwyższą władzę w państwie. Rzeczywiście po zamordowaniu Narutowicza wzmógł się jego krytycyzm w stosunku do partii reprezentowanych w Sejmie. Jego zdaniem przedstawiciele narodu nie spełnili pokładanych w nich nadziei, gdyż nie widzieli w państwie dobra wspólnego. Po 1926 r. coraz bardziej autokratyczne poglądy Piłsudskiego i metody sprawowania władzy biorą się również z ówczesnego nastroju politycznego w Europie. Poszukiwani i cenieni są wyraziści i zdecydowani przywódcy. W latach 20. i 30. w Europie toczyła się dyskusja na temat konieczności poważnej korekty demokracji. Niejeden z ówczesnych polityków oceniał wówczas, że "ludzie nie dojrzeli do demokracji". Powiadali, że analfabeci stanowiący dużą część społeczeństw wschodniej i południowej Europy nie powinni decydować o losach swoich państw. Skoro mechanizmów i walorów demokracji nie rozumie również wielu polityków, to musi się pojawić jednostka, która zagwarantuje wszystkim dobry byt i bezpieczeństwo a państwu niepodległość. Tak uzasadniano potrzebę sprawowania władzy przez silnego przywódcę.

PAP: Marzeniem i planem politycznym Piłsudskiego była idea stworzenia federacji obejmującej Polskę i sąsiadujące z nią kraje wyzwolone spod panowania Rosji...

- Idea federacyjna okazała się największą porażką Piłsudskiego. Jego pomysły wynikały z dwóch wyraźnych przesłanek. Jako socjalista przez lata rozważał wraz z innymi socjalistami pomysły federalizacji Europy, jako dobrego rozwiązania z punktu widzenia milionowych rzesz robotników. Federalna Europa, ich zdaniem, mogłaby łatwiej zapewnić ustawodawstwo socjalne i demokratyczną partycypację obywateli w rządzeniu państwem. Drugim i ważniejszym źródłem jego poglądów było miejsce jego urodzenia i wychowania. Osobowość Piłsudskiego formowała się w klimacie pamięci o dawnej Rzeczpospolitej Obojga Narodów, Wielkim Księstwie Litewskim, jako państwie tworzącym wraz z Polską (Koroną) wspólnotę. Dla niego i wielu innych osób urodzonych po Powstaniu Styczniowym było oczywiste, że Rzeczpospolita Polska musi się odrodzić w granicach sprzed rozbiorów. Ale by tak się stało, Piłsudski musiałby przekonać do życia we wspólnym państwie Litwinów, Białorusinów, Ukraińców, a nawet Łotyszów. Zaproponował im ideę wspólnego państwa federacyjnego, Rzeczypospolitej, składającej się z trzech, czterech a nawet pięciu państw, posiadającej centralny sejm, prezydenta i wspólny rząd. Stolicą państwa federacyjnego miałaby być Warszawa. W litewskim Wilnie, białoruskim Mińsku, ukraińskim Kijowie miały funkcjonować lokalne organy państwowe, niemniej podlegające warszawskiej centrali. Pomysł "wspólnego domu" okazał się utopijny, ponieważ każdy z powyższych narodów chciał budować własne państwo i to bez Polaków. Nastroje nacjonalistyczne Ukraińców i Litwinów były już wówczas bardzo silne. Litwini woleliby budować swoje państwo nawet we współpracy z Niemcami lub Rosjanami, ale nie z Polakami. Tego nie rozumiał Piłsudski i jego przyjaciel Leon Wasilewski, który był jednym z autorów projektu federacyjnego. Piłsudski przez długie lata wierzył, że kiedyś uda się przekonać Białorusinów, Litwinów i Ukraińców do stworzenia jednego państwa, jako zapory przeciwko sowieckiej Rosji (po jej rozpadzie) i Niemcom. Ukraińcy, Litwini i w mniejszym stopniu Białorusini nie dostrzegali też dorobku I Rzeczpospolitej. Uważali, że unia Korony z Litwą była przyczyną ich późniejszych dramatów i nieszczęść aż po wiek XIX.

PAP: Piłsudski w swoich pismach historycznych podkreślał rolę wielkich osobowości dla losów świata. Czy również siebie postrzegał jako wielkiego człowieka?

- Zdecydowanie tak. Gdyby było inaczej nie budowałby kultu swojej osoby, a w późniejszych latach, dyskretnie, nie zabiegałby o godny pochówek w katedrze na Wawelu. Wystarczy też przejrzeć wystudiowane fotografie Piłsudskiego sprzed I wojny światowej, czasów Legionów i okresu II RP. Układają się one w jednolity obraz pewnego siebie lidera. Był mistrzem autoprezentacji. Wierzył, że jest osobistością niezwykłą. W tym utwierdzały go reakcje otoczenia, również kobiet, które wielbiły Komendanta, Brygadiera i Marszałka. Słowa uwielbienia i nieustannie składane hołdy opierały się na założeniu, że to on jest przywódcą, strategiem, a osoby z otoczenia mają jedynie wykonywać jego wolę. Piłsudski pracował na to wiele lat. Był pozbawiony tradycyjnej inteligenckiej skromności. To jedna z cech przywódców pewnych swojego "ja".

Rozmawiał Michał Szukała

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy