Uczczono 76. rocznicę masowych deportacji na Sybir

Pamięć Polaków wywiezionych na Sybir przez władze sowieckie uczcili w niedzielę w Lublinie kombatanci, przedstawiciele władz, młodzież. W 76. rocznicę rozpoczęcia masowych deportacji pod pomnikiem Matkom Sybiraczkom złożono kwiaty.

Z okazji rocznicy w kościele pw. Wniebowzięcia NMP Zwycięskiej odprawiona została msza św. w intencji Polaków zmarłych i pomordowanych na zesłaniu. Po mszy uczestnicy uroczystości - kombatanci z pocztami sztandarowymi, przedstawiciele władz, młodzież - przemaszerowali pod pomnik Matkom Sybiraczkom. Tam odegrano hymn Sybiraków; zebrani złożyli kwiaty i zapalili znicze pod pomnikiem.

"Tu pod tym pomnikiem składamy hołd naszym matkom. To one - dzięki ich niesamowitym wysiłkom w pozyskaniu dla nas choćby kęsa pokarmu - ratowały nam, dzieciom, życie, gdy same umierały z głodu" - powiedział wiceprezes lubelskiego oddziału Związku Sybiraków Józef Lis.

Reklama

Przypomniał historię wywózek Polaków na Wschód. Podkreślił, że zsyłki już ponad 200 lat temu podczas zaborów rozpoczęły władze carskie, a Polacy wywożeni byli, w większych lub mniejszych grupach, po każdym zrywie niepodległościowym.

Lis zaznaczył, że wówczas mimo niewoli pozwalano im zachować człowieczeństwo i korzystać z ograniczonej swobody - mogli pracować, pisać, prowadzić badania naukowe, a wielu z nich było docenianych przez miejscową ludność.

"Zsyłki realizowane przez carat w założeniu i realizacji były nieludzkie. Zdawało się, że gorszego losu człowiekowi nie można zgotować. A jednak w roku 1940 i późniejszych latach doświadczyliśmy bez porównania gorszej eksterminacji narodu polskiego bez żadnej winy. Jedyną winą było to, że jesteśmy Polakami" - mówił Lis.

Od lutego 1940 r. do czerwca 1941 r. władze Związku Sowieckiego, okupującego wówczas część obszaru Polski, zorganizowały cztery wywózki na Wschód obywateli polskich różnych narodowości.

Lis powiedział, że podczas pierwszej masowej deportacji przeprowadzonej między 8 a 10 lutego 1940 r. wywieziono ok. 200 tys. Polaków. Wieziono ich w bydlęcych, zakratowanych wagonach, słabo opalanych lub nieopalanych, przy bardzo dużym mrozie, bez żywności i wody, a podróż trwała od dwóch tygodni do miesiąca. Wielu z nich jej przeżyło. "Zamarznięte, martwe dzieci wyrywano zrozpaczonym matkom, a konwojenci sowieccy wyrzucali je na pobocze kolejowe" - mówił Lis.

Według Lisa druga masowa deportacja, między 10 a 13 kwietnia 1940 r., objęła ok. 300 tys. Polaków (głównie rodzin oficerów wojska polskiego, policjantów, nauczycieli, lekarzy, których "w tym czasie rozstrzeliwano w lesie katyńskim"), trzecia na przełomie maja i czerwca 1940 r. - ok. 200 tys. Polaków, a czwarta w czerwcu 1941 r. również ok. 200 tys. Lis zaznaczył, że także później, tysiące Polaków, m.in. żołnierzy Armii Krajowej, organizacji niepodległościowych, zsyłano na Sybir do sowieckich obozów pracy przymusowej, zwanych łagrami.

"Polacy byli zsyłani tam, gdzie panowały najtrudniejsze warunki życia. Tam masowo wymierali z głodu, chorób, nadludzkiej pracy, przy surowych warunkach klimatycznych" - podkreślił.

Związek Sybiraków przyjmuje, że w latach 1940 - 1956 wywieziono w sumie 1 mln 350 tys. Polaków. Historycy podają inne szacunki, m.in. że całkowita liczba deportowanych w latach 1940-41 Polaków nie przekroczyła 800 tys. Na podstawie różnych źródeł sowieckich niektórzy oceniają, że w latach 1939-41 represje sowieckie dotknęły niespełna 500 tys. obywateli polskich, z czego 320 tys. to osoby przymusowo wywiezione.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy