Zbrodnia w Lesie Szpęgawskim. Odsłonięto pomnik
Pamięć o tej tragedii to sprawa elementarnej sprawiedliwości - napisał prezydent Andrzej Duda do uczestników niedzielnej uroczystości w Lesie Szpęgawskim (Pomorskie) w 80. rocznicę mordu na lokalnej ludności. W pierwszych miesiącach wojny zginęło w tym miejscu od 5 do 7 tysięcy osób.
List prezydenta RP odczytał jego doradca Piotr Karczewski. "1 września 1939 r. wojska niemieckie III Rzeszy dokonały inwazji na terytorium naszego państwa. Już od pierwszych minut wojny najeźdźcy oraz ich lokalni poplecznicy okazywali niespotykane wcześniej okrucieństwo wobec osób cywilnych. Aktów ludobójstwa dopuścili się także tu w Lesie Szpęgawskim. Sprawcami byli miejscowi, niemieccy naziści, członkowie organizacji paramilitarnej nazwanej przewrotnie samoobroną oraz esesmani" - napisał Duda.
Przypomniał, że między wrześniem 1939 roku a styczniem 1940 r. w Lesie Szpęgawskim k. Starogardu Gd. zginęło kilka tysięcy osób. "Ginęli tu przede wszystkim Polacy - nauczyciele, księża, urzędnicy, działacze społeczni i krzewiciele polskości, rzemieślnicy, kupcy, rolnicy" - dodał.
"Mordowano tu także starogardzkich Żydów. Zabito pacjentów i personel medyczny szpitali psychiatrycznych w Kocborowie i Świeciu oraz upośledzone dzieci z placówki w Gniewie. Winą ofiar była ich narodowość, religia, gotowość do służby społeczności lokalnej i niepodległej Polsce, wykształcenie, pozycja społeczna, a nawet choroba" - napisał prezydent.
Zaznaczył, że "niektórych pozbawiano życia tylko z powodu niechęci, jaką żywili do nich ich niemieccy sąsiedzi". "Zabijano także Niemców, którzy nie aprobowali nienawistnej ideologii nazizmu oraz dokonywanych w jej imię potworności" - przypomniał.
"Od tamtych wydarzeń dzieli nas już blisko 80 lat. Jednak pamięć o nich jest wciąż żywa, szczególnie wśród Pomorzan. To naturalny odruch serca i sumienia. Nie potrafimy zapomnieć o tych, którzy byli i są nam szczególnie bliscy, o naszych zgładzonych krewnych, przyjaciołach, sąsiadach, rodakach. Ale pamięć o tej tragedii to także sprawa elementarnej sprawiedliwości. Trzeba udaremnić zamiary bezwzględnych zbrodniarzy, którzy od początku pragnęli uniknąć ciążącej na nich wiecznej hańby. Bo przecież właśnie temu służyły tworzone przez nich namiastki procedur sądowych, wybór tego ustronnego miejsca i ich izolacja, a także późniejsze zacieranie śladów swoich czynów" - głosi list.
Duda podkreślił w nim, że "prawda o masowych morderstwach w Lesie Szpęgawskim oraz o pozostałych zbrodniach hitlerowskich okupantów musi być chroniona przede wszystkim przed próbami zafałszowań i manipulacji". "Musi być przekazywana kolejnym pokoleniom jako przestroga" - zaapelował prezydent.
Podczas niedzielnej uroczystości w Lesie Szpęgawskim biskup diecezji pelplińskiej Ryszard Kasyna poświęcił nowy pomnik, który upamiętnia ofiary niemieckiej zbrodni. Lokalni samorządowcy oraz przewodniczący społecznego komitetu budowy pomnika, poseł PiS Kazimierz Smoliński wmurowali w monument kapsułę pamięci.
Pamięć pomordowanych uczczono też złożeniem kwiatów pod pomnikiem powstałym jeszcze w okresie PRL. Odprawiona została msza św. Uroczystość zakończyło odczytanie Apelu Poległych oraz oddanie przez wojsko trzech salw honorowych.
Nowy monument składa się ze 150 betonowych słupów przypominających drzewa oraz ściętych pni. Na wykonanych z czarnego granitu kręgach wyglądających jak słoje drzew wyryto imiona i nazwiska 2412 ofiar, których tożsamość udało się ustalić. Jeden ze ściętych słupów poświęcony jest pamięci nieznanych ofiar.
Wcześniej miejsce zbrodni w Lesie Szpęgawskim upamiętniał skromny pomnik postawiony tam jeszcze w czasach PRL oraz proste kamienne płyty zainstalowane w miejscach, gdzie po II wojnie, odkryto zbiorowe mogiły ofiar.
Koszt budowy nowego pomnika upamiętniającego pomordowanych w Lesie Szpęgawskim wyniesie ok. 1,7 mln zł. Jego powstanie sfinansowały okoliczne samorządy, Grupa Lotos, 180 tys. zł dał samorząd województwa pomorskiego, a 135 tys. zł przekazało ministerstwo kultury i dziedzictwa narodowego. Część pieniędzy pochodziła też ze społecznej zbiórki.
W chwili wybuchu II wojny światowej na terenie Pomorza rozpoczęły się aresztowania polskich nauczycieli, wojskowych, urzędników, duchownych, działaczy społecznych i politycznych. Część zatrzymanych trafiła do obozów koncentracyjnych, większość została rozstrzelana przez Niemców w pomorskich lasach.
Największymi z miejsc kaźni stały się Lasy Piaśnickie w pobliżu Wejherowa i Las Szpęgawski koło Starogardu Gdańskiego. Szacuje się, że w Piaśnicy mogło zginąć 12-14 tysięcy, a w Szpęgawsku - od 5 do 7 tysięcy osób. W obu miejscach Niemcy prowadzili masowe egzekucje od jesieni 1939 r. do początku 1940. Hitlerowcy mordowali głównie przedstawicieli polskiej inteligencji, ale także pacjentów niemieckich szpitali psychiatrycznych, w tym cudzoziemców przywożonych pociągami z III Rzeszy. W Szpęgawsku ginęli też Niemcy, którzy sprzeciwiali się nazizmowi.
W 1944 r., dla zatarcia śladów obu zbrodni, hitlerowcy sprowadzili więźniów (m.in. z obozu koncentracyjnego Stutthof), którzy musieli wydobywać ze zbiorowych grobów zwłoki ofiar i je palić. Trwało to kilka tygodni. Po wykonaniu pracy więźniów rozstrzelano. Wielu sprawców mordów w piaśnickich i szpęgawskich lasach zostało po II wojnie światowej osądzonych. Nadal nieznane są jednak nazwiska większości ofiar tych zbrodni.