Zbrodnia w Piaśnicy. Śledczy natrafili na nowe dowody
Śledczy z Instytutu Pamięci Narodowej w Gdańsku natrafili na dowody wskazujące, że wśród ofiar niemieckiego mordu w Piaśnicy mogli być pacjenci polskiego Szpitala Zakaźnego w Babim Dole k. Gdyni. Śledczy apelują o kontakt do osób, które mogą wiedzieć coś na ten temat.
Pion śledczy gdańskiego IPN od 2011 r. bada sprawę masowych zabójstw dokonanych jesienią 1939 r. przez Niemców w Piaśnicy (Pomorskie). Według niektórych szacunków w piaśnickich lasach zabito i pochowano 12-14 tys. osób - głównie mieszkających na Pomorzu Polaków - przedstawicieli inteligencji: nauczycieli, wojskowych, urzędników, duchownych, działaczy społecznych i politycznych.
Jak poinformował w czwartek PAP naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Gdańsku prokurator Maciej Schulz, badając na potrzeby śledztwa niemieckie archiwa, natrafiono na spisane zeznania świadków wskazujące, że wśród ofiar mordu mogli być także pacjenci polskiego Szpitala Zakaźnego w Babim Dole k. Gdyni. "To dla nas zupełnie nowa informacja. O tej grupie możliwych ofiar nie wspominały żadne opracowania historyczne" - podkreślił.
Zeznania żandarmów
Wyjaśnił, że zeznania, które znaleziono niedawno w niemieckich archiwach, pochodzą z przesłuchań przeprowadzonych po wojnie, podczas prowadzonych na terenie Niemiec, śledztw dotyczących zbrodni w Piaśnicy. "Chodzi tu o zeznania kilku żandarmów, którzy w 1939 r. zabezpieczali miejsce egzekucje. Żandarmi mieli dbać, aby w pobliżu nie znajdowały się niepożądane osoby" - powiedział PAP Schulz.
Jak dodał, w zeznaniach żandarmów pojawia się informacja o grupie osób wyraźnie różniącej się od innych ofiar piaśnickiego mordu: ofiary te przywieziono na miejsce zbrodni w piżamach i koszulach nocnych.
Schulz wyjaśnił też, że IPN przeprowadził już wstępne badania historyczne dotyczące Szpitala Zakaźnego. Wynika z nich, że w pierwszych dniach września 1939 r. pacjenci tej placówki zostali przeniesieni z Babiego Dołu do "Domu Bawełny" przy ul. Derdowskiego 7 w Gdyni. To najprawdopodobniej właśnie stamtąd, po zajęciu Gdyni, Niemcy wywieźli chorych do Piaśnicy.
"Z naszych ustaleń wynika też, że część pacjentów szpitala została przez Niemców zwolniona. Wśród takich osób były najprawdopodobniej dzieci. Liczymy, że nasz apel z prośbą o kontakt i wszelkie informacje na temat losów pacjentów Szpitala Zakaźnego dotrze do nich lub ich rodzin" - powiedział Schulz.
Z Oddziałową Komisją Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Gdańsku można kontaktować się pisząc na adres ul. Witomińska 19, 81-311 Gdynia lub dzwoniąc pod nr tel. (58) 6606745.
Masowe egzekucje w Piaśnicy
Niemcy rozpoczęli masowe egzekucje w lesie w Piaśnicy w połowie października 1939 r. Hitlerowcy zamordowali tam kilkanaście tysięcy osób. Oprócz przedstawicieli polskiej inteligencji, byli to także cudzoziemcy - w tym pacjenci niemieckich szpitali psychiatrycznych przywożeni pociągami z III Rzeszy.
Dla zatarcia śladów zbrodni hitlerowcy sprowadzili więźniów z obozu koncentracyjnego Stutthof, którzy latem i jesienią 1944 r. musieli wydobywać ze zbiorowych grobów zwłoki ofiar i je palić. Trwało to kilka tygodni. Po wykonaniu pracy więźniów rozstrzelano, a ich ciała także spalono i pochowano w lesie.
Niewielka część sprawców mordów w piaśnickich lasach została po II wojnie światowej osądzonych. W poszukiwaniu pozostałych winnych w kwietniu 1967 r. wszczęła śledztwo Okręgowa Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich w Gdańsku. Po zgromadzeniu szeregu dowodów i wyjaśnieniu części istotnych okoliczności zbrodni, postępowanie to zostało zawieszone w 1975 r.
W sierpniu 2011 r. śledztwo zdecydował się podjąć na nowo gdański IPN, którego prokuratorzy próbują ustalić nieznane dotąd okoliczności mordów, a także jak najpełniejszą liczbę i imienną listę ofiar: dotąd bowiem udało się poznać nazwiska tylko kilkuset osób zamordowanych w Piaśnicy i pochowanych w około 30 masowych mogiłach.
***
Zobacz także: Hitlerowska zbrodnia w piaśnickich lasach