Znalezione ofiary na Służewie. Z haka do dołu śmierci
Archeolodzy i medycy sądowi prowadzący badania cmentarza na warszawskim Służewie wysuwają hipotezę, że znalezione dotychczas ofiary mogły zostać zamordowane przez powieszenie - informuje "Nasz Dziennik".
"Mija właśnie czwarty dzień naszej pracy. Odnaleźliśmy dotąd szczątki 10 osób" - relacjonuje kierujący pracami prof. Krzysztof Szwagrzyk.
Archeolodzy podnoszą z dołów tylko kompletne szczątki - do tej pory postąpiono tak jedynie z dwiema osobami. Jeżeli nie można dotrzeć do danej części ciała, szczątki są badane w dole, pobierany jest materiał genetyczny, są fotografowane i opisywane, po czym zostają zasypane.
"To jest pierwszy etap naszych prac. Wierzę, że będą w przyszłości możliwości, których nie ma dzisiaj, i te osoby wówczas wydobędziemy" - zaznacza prof. Szwagrzyk.
"Pierwsze szczątki należą do młodego mężczyzny w wieku prawdopodobnie nieprzekraczającym 19-20 lat, bez śladów obrażeń na kościach, które by mogły doprowadzić do śmierci" - tłumaczy dr Łukasz Szleszkowski z Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.
Szleszkowski przypomina, że niektórzy więźniowie byli skazywani przez komunistów na karę śmierci przez powieszenie, lecz po kilkudziesięciu latach potwierdzenie tego faktu jest bardzo trudne.
Archeolodzy i medycy sądowi eksplorujący cmentarz wyznaczają właśnie skraj pola więziennego.
Szacuje się, że przy Wałbrzyskiej może spoczywać nawet tysiąc osób. Chowano tam osoby nie tylko skazane na karę śmierci, ale też zakatowane podczas śledztwa, czy zmarłe we wszystkich więzieniach komunistycznych na terenie Warszawy. Mogą tam spoczywać dowódcy Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, duchowni oraz wielu żołnierzy antykomunistycznego podziemia.