Irène Joliot-Curie - nie tylko "córka swojej matki". Mało kto wie, że też otrzymała Nagrodę Nobla

Pochodziła z wybitnej rodziny. Jej rodzice byli noblistami, przy czym matka podwójną. Od dzieciństwa pasjonowała się nauką i sądziła, że jej badania mogą pomóc ludzkości. Nie myliła się. Bardzo wiele osiągnęła sama, a z mężem stworzyła kolejną "power couple" nauki, której sukces zwieńczyło przyznanie Nagrody Nobla. Czym wsławiła się Irène Joliot-Curie i czy rzeczywiście pod wieloma względami przypominała swoją genialną matkę?

Genialna rodzina

Irène Joliot-Curie urodziła się 12 września 1897 roku w Paryżu jako córka Polki Marii Skłodowskiej-Curie i Francuza Pierre’a Curie, których chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Miała młodszą siostrę Ève, która jako jedyna z rodziny zamiast nauki wybrała sztukę (była pisarką, stworzyła biografię matki - książka stała się inspiracją dla filmu, który w 1943 roku dostał siedem nominacji do Oscara). Narodziny Irène spowodowały pewne zawirowanie w domu państwa Curie. Maria pisała: "Miałam przed sobą poważny problem, w jaki sposób opiekować się naszą małą Irenką i domem, nie przerywając zarazem pracy naukowej. Zaniedbanie jej byłoby dla mnie nader bolesne, a mój mąż nawet słyszeć o tym nie chciał. Mówił, że znalazł żonę stworzoną specjalnie do tego, ażeby dzieliła z nim wszystkie zajęcia. Żadne z nas nie myślało o wyrzeczeniu się tego, co było tak drogie dla nas obojga."

Reklama

Tragedie, które jej nie złamały

Irène była bardzo nieśmiałym dzieckiem, które stale musiało konkurować z potężnym oddaniem rodziców dla nauki. Z tego powodu często przebywała z dziadkiem - Eugènem Curie - ojcem Pierre'a. Dziadek Eugène, emerytowany lekarz, szybko stał się najlepszym przyjacielem i pierwszym nauczycielem dziewczynki. W 1903 roku Maria Curie pisała: "Moja Irène ma się dobrze. Chodzi do małej szkoły, dość daleko od domu. W Paryżu jest bardzo trudno znaleźć dobrą szkołę dla małych dzieci".

Dorastająca Irène czuła, że matka i ojciec nie spędzają z nią wystarczająco dużo czasu. Niemniej widziała ich wzajemny szacunek i miłość, jaką się darzyli - aż do tragicznej śmierci Pierre’a w 1906 roku. To, jak bardzo się kochali, widać na wielu polach, począwszy od tego, że w mowie noblowskiej Pierre dziesięć razy wymienia "Madame Curie", o sobie wspomina pięciokrotnie i tyleż samo razy używa słowa "my", aż po to, że po jego śmierci Maria nosiła czerń przez cztery lata. W milczącej zgodzie z matką nie mówiły o nim, aby się nie ranić. Poza tym w domu schowano jego zdjęcia. 

W 1910 roku w wieku 83 lat umiera jej ukochany dziadek. Jednak to nie koniec życiowych zawirowań - mniej więcej w tym czasie na jaw wychodzi romans jej matki nawiązany po śmierci ojca, z jego studentem. Problem w tym, że Paul Langevin ma żonę i czworo dzieci (po latach córka Irène poślubi wnuka Langevina). Wybucha skandal, który prawie uniemożliwia Marii odebranie drugiej Nagrody Nobla - na szczęście sytuację udaje się załagodzić. W 1911 roku 14-letnia Irène towarzyszy matce w podróży do Sztokholmu. 

Edukacja i wojna

Maria od dzieciństwa nie tylko dbała o odpowiednią edukację córek, ale i uwrażliwiała je na sztukę oraz wpajała pasję do sportu (w roku 1936 Irène założyła paryski klub jujitsu, zresztą mówiła o sobie, że była jedną z pierwszych francuskich narciarek). Po pobycie w Sztokholmie dziewczyna podróżowała, studiując matematykę i fizykę - uczyła się sama, ponieważ Maria chorowała. Latem 1912 roku Irène po raz pierwszy spotyka przyjaciela matki, Alberta Einsteina. Wybitny naukowiec spędza akurat urlop w szwajcarskich Alpach. 15-latka zachwyciła go gruntownym zrozumieniem fizyki.

Irène wraca do Paryża we wrześniu 1913 roku, aby uczęszczać na lekcje w Collège Sévigné. W ciągu roku od jej powrotu wybucha I wojna światowa.

W czasie wojny Maria stawia sobie za cel wesprzeć kraj - zakłada mobilne jednostki radiologiczne, które zamierza wykorzystać do diagnozowania ran i lokalizowania odłamków w ciałach żołnierzy. Irène rozpoczyna kurs pielęgniarstwa. Pracuje w szpitalach polowych, wykonując zdjęcia rentgenowskie. Wojna nie przerywa jej badań - w wieku 25 lat otrzymuje stopień doktora nauk za badania nad promieniowaniem emitowanym przez polon, jeden z pierwiastków odkrytych przez jej matkę i ojca.

W rodzinie Curie wychodziło się za mąż z miłości

W 1926 roku Irène wychodzi za mąż. Fryderyk Joliot jest człowiekiem zupełnie od niej odmiennym - wszędzie go pełno, jest towarzyski i bardzo rozmowny. Początkowo nie wzbudza to zaufania Marii, która boi się, czy nie porzuci wkrótce jej ukochanej córki. Mężczyzna ostatecznie przekonuje ją do siebie swoją pracowitością i tym, jak traktuje Irène. Ta zresztą po latach we wspomnieniach napisze: 

Żadna z pań Curie nie wyszła za mąż, "bo musiała". Były kobietami wybitnymi, które pomimo trudnych czasów, w których nie sposób mówić o równości, cieszyły się szacunkiem środowiska. Każda z nich kierowała się miłością i, pomimo ogromnej pasji, nie brakowało im troski o najbliższych i umiejętności utrzymania relacji. Choć w pracy i życiu społecznym Irène zdecydowanie wyznawała poglądy feministyczne, w życiu prywatnym była tradycjonalistką. Swoje dzieci nazywała czule "bachorkami" i bardzo cierpiała, gdy przebywała z dala od nich i męża.

Ogień i woda stworzyły naukowy duet

Irène wspólnie z mężem pracowała w laboratorium. Różne charaktery idealnie się uzupełniały. Już na początku wspólnych badań małżeństwo jako pierwsze wyliczyło dokładną masę neutronu. W 1934 roku Joliot-Curieowie dokonali odkrycia, które zapisało się w historii nauki. Kontynuując pracę Marii i Pierre'a Curie, którzy izolowali naturalnie występujące pierwiastki promieniotwórcze, zmieniali jeden pierwiastek w inny (emisja pozytonu lub rozpad beta). To, jak istotna była ich praca z punktu widzenia nauki, zrozumieją przede wszystkim chemicy i fizycy. Warto zaznaczyć, że pozwoliło to na szybkie, tanie i dostępne tworzenie materiałów radioaktywnych i przyniosło im Nagrodę Nobla w 1935 roku, a Irène otrzymała tytuł profesora. Niestety, Maria nie doczekała sukcesu córki - zmarła rok przed przyznaniem jej prestiżowej nagrody.

Jak można się było spodziewać, chęć, by jak najbardziej przysporzyć się nauce, nie pozwoliła jej osiąść na laurach. W 1948 roku, wykorzystując prace nad rozszczepieniem jądra, Joliot-Curieowie wraz z innymi naukowcami stworzyli pierwszy francuski reaktor jądrowy, co dało początek wykorzystaniu energii jądrowej jako źródła energii we Francji.

"Nie boję się śmierci. Miałam przepiękne życie"

Irène odeszła 17 marca 1956 roku w wieku zaledwie 58 lat. Jak przyznał jej mąż, "zmarła na to, co nazywamy naszą chorobą zawodową" - na białaczkę. We Francji ogłoszono wtedy dzień żałoby narodowej.

Co ciekawe, jej siostra dożyła 102 lat (zmarła w 2007 roku). To zdaje się potwierdzać, że krótkie życie pozostałych członków rodziny wiązało się z ciągłym przebywaniem w otoczeniu pierwiastków promieniotwórczych. 

Irène Joliot-Curie była nie tylko genialna, ale i dobra dla ludzi, którzy ją otaczali. Pozostawiła po sobie dwójkę dzieci: Hélène wyspecjalizowała się w dziedzinie fizyki jądrowej (pracowała dla francuskiego Krajowego Centrum Badań Naukowych CNRS i dla Instytutu Fizyki Jądrowej na Uniwersytecie Paryskim). zaś Pierre w biochemii (pracował na kierowniczym stanowisku w CNRS oraz w Instytucie Biologicznym). Przed śmiercią Irène powiedziała zdanie przypominające jedną z wypowiedzi jej matki: "Nie boję się śmierci. Miałam przepiękne życie".

CZYTAJ TAKŻE:

Medycyna personalizowana. Spełnione marzenie Hipokratesa

Maria Skłodowska-Curie: Historia głośnego romansu

"Nie zrobiliśmy rachunku sumienia". Lekarz staje się dobrem luksusowym

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy