Emil Prochaska: Od szaleńczej odwagi na froncie Wielkiej Wojny do kariery w Wojsku Polskim

Z nazwiska Czech, z pierwszego obywatelstwa poddany cesarza Austrii i króla Węgier, z metryki tarnowianin - a przy tym jeden ze współtwórców Wojska Polskiego. Skomplikowane? Bynajmniej! Emil Prochaska nie miał problemów z tożsamością...

Jeśli wywoływać z niepamięci tego oficera - to nie tylko z uwagi na rolę, jaką odegrał w pierwszym okresie historii wskrzeszonej po rozbiorach armii, ale także nietuzinkowego życiorysu. Dość zasygnalizować, że choć już na początku Wielkiej Wojny mógł stanąć przed plutonem egzekucyjnym, to jednak nie dość, że uniknął kary, ale nawet został kawalerem jednego z najwyżej cenionych w ówczesnej Europie orderów bojowych - Orderu Marii Teresy.

O odznaczeniu tym mawiano, że jest alternatywą dla śmierci przez rozstrzelanie. Nadawano je za waleczność okazaną w wyjątkowych okolicznościach, a mianowicie wtedy, gdy wiązała się z działaniem na własną rękę, wbrew rozkazowi, czyli z naruszeniem żelaznej wojskowej reguły, pod rygorem najwyższego wymiary kary z wyroku sądu polowego nakazującej ślepo wykonywać otrzymane rozkazy.

Reklama

Warunek ten zapisano zresztą w statucie, który głosił, iż nadanie następuje za "czyn męstwa w czasie wojny, spełniony dobrowolnie - wbrew rozkazowi". Order Wojskowy Marii Teresy nie był nadawany ad hoc, przyznanie go poprzedzały długotrwałe analizy; i nie trzeba tu dodawać, iż wszczęcie procedur mogło nigdy nie nastąpić, jeśli potencjalny kawaler dawno spoczywał w bezimiennym grobie...

Emil Prochaska, urodzony 28 sierpnia 1877 w Tarnowie jako syn Karola i Henryki z domu Knorek, miał szczęście. Swojego "zuchwalstwa" dopuścił się podczas bitwy o pasmo górskie Gucevo w Serbii, stoczonej 5 listopada 1914 r.

Przełożeni, zamiast wyciągnąć konsekwencje z jego czynu - w istocie przesądzającego o sukcesie wojsk austro-węgierskich - przedstawili go do odznaczenia. Rozpatrzenie okoliczności trwało prawie trzy lata. Ostatecznie otrzymał order z rąk cesarza Karola 17 sierpnia 1917 r., podczas jubileuszowej 180. promocji kawalerów, odbywającej się w letniej rezydencji cesarskiej Villa Wartholz koło Reichenau.

Kapitan Prochaska stał się tym samym jednym z zaledwie tuzina Polaków, wyróżnionych skromną odznaką, opatrzoną dewizą "Fortitudini", czyli "Dzielnemu", "Mężnemu", "Nieustraszonemu" (to łacińskie słowo można różnie tłumaczyć), noszoną na biało-czerwonej wstążce, przewlekanej przez dziurkę od guzika munduru.

Otrzymał order w klasie rycerskiej (według innej terminologii - małej; nazwa stopnia odznaczenia brzmiała "Ritterkreuz" albo "Kleinkreuz"). Podczas I wojny światowej zaszczyt taki spotkał tylko 5 Polaków: poza Prochaską otrzymali go generał dywizji Tadeusz Jordan-Rozwadowski, porucznik Mieczysław Skulski, kapitan Stanisław Wieroński i komandor podporucznik Jerzy Zwierkowski.

Do bitwy o Gucevo kariera Prochaski rozwijała się niespecjalnie. Po zakończeniu nauki w szkole powszechnej i zaliczeniu kilku klas gimnazjalnych w Tarnowie oraz Krakowie wstąpił jako 15-latek do Szkoły Kadetów Piechoty w Łobzowie. Czteroletni w niej pobyt dał mu szlify oficerskie - podporucznika - i prawo podjęcia zawodowej służby wojskowej.

15 kolejnych lat spędził we Lwowie, w 30. Pułku Piechoty. Awansował tam na porucznika i kapitana; ten ostatni stopień uzyskał w wieku dość zaawansowanym, liczył sobie bowiem wtedy 34 lata.

W 1911 r. został przeniesiony do Eszeku (chorwackie miasto Osijek, leżące wtedy w granicach Węgier), na dowódcę kompanii 78. Pułku Piechoty. Podobnie jak wielu powoli awansującym oficerom, w przyśpieszeniu kariery pomógł mu wybuch wojny - stojąc na czele batalionu walczył na froncie włoskim, a następnie serbskim, by 5 listopada 1914 r. wyróżnić się w walkach o wspominane już Gucevo.

Do końca wojny Prochaska nie zapisał już w biografii znaczniejszych dokonań. Udekorował wprawdzie mundur Orderem Żelaznej Korony, Wojskowym Krzyżem Zasługi, niemieckim Krzyżem Żelaznym II klasy, zaliczył kurs oficerów sztabowych, ale awansował tylko raz: w 1917 r. został majorem.

W tym stopniu wstąpił - zaraz potem, jak cesarz Karol zwolnił go z przysięgi na wierność monarchii - do Wojska Polskiego. Do punktu rejestracyjnego w Wiedniu zgłosił się 3 listopada 1918 r.

Prawdopodobnie z uwagi na posiadany przezeń prestiżowy w Austro-Węgrzech order nie został skierowany do kraju, lecz mianowany najpierw komendantem placu w Wiedniu, a następnie przybocznym oficerem oficjalnego przedstawiciela WP (Polskiego Pełnomocnika Wojskowego) gen. ppor. Adama Nowotnego. Kiedy w stolicy już tylko Austrii akredytowano Poselstwo Polskie, objął w tej placówce stanowisko attache wojskowego.

Stary frontowiec nie zamierzał jednak zadowalać się statusem dyplomatycznym. W kluczowej fazie wojny z bolszewikami wystarał się o odkomenderowanie na linię - i 29 lipca 1920 r. objął dowództwo nad 13. Pułkiem Piechoty, wraz z którym uczestniczył w bitwie warszawskiej, wynosząc z walk rangę pełnego pułkownika, Order Virtuti Militari V klasy, Krzyż Walecznych i opinię o przydatności do zajmowania wyższych stanowisk.

W rzeczy samej, 28 sierpnia 1920 r. został dowódcą 15. Brygady Piechoty. Niestety, nie było mu dane zadomowić się tam na stałe - na początku 1921 r., kiedy sytuacja wojenna była opanowana, władze zwierzchnie nakazały mu powrót do Wiednia, do starych obowiązków attache wojskowego.

Spędził tam prawie dwa lata: w październiku 1922 r. został I oficerem sztabu Inspektoratu Armii nr IV w Krakowie; w tym samym Krakowie, w którym po raz pierwszy wdziewał wojskowy uniform...

Staż w sztabie w połączeniu z opinią, zdobytą w toku walk wojny polsko-bolszewickiej, okazał się punktem wyjścia do dalszej kariery.

W styczniu 1923 r. płk Prochaska objął 7. Dywizję Piechoty w Częstochowie, a po chlubnym zaliczeniu pierwszego w odrodzonej Polsce Kursu Centrum Wyższych Studiów Wojskowych został 1 grudnia 1924 mianowany generałem brygady.

Niestety, bohaterowi wojennemu, kawalerowi trzech wysokich orderów trzech państw (poza Orderem Marii Teresy i Virtuti Militari nosił jeszcze odznaki Krzyża Oficerskiego francuskiego Orderu Legii Honorowej) nie było dane długo cieszyć się dostojnym statusem: 23 lipca 1925 r., podczas pobytu w Romanowie ("Dziennik Personalny Ministerstwa Spraw Wojskowych" podał, że nastąpiło to w Romanówce) gen. Emil Prochaska zmarł nagle.

Spoczął w Warszawie, na cmentarzu Powązkowskim, w grobie, opatrzonym pomnikiem, którego epitafium rozpoczyna treść "Emil baron Prochaska".

Waldemar Bałda

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy