Ludwik Gąsiorowski: Lekarz i patriota. Wielkopolska wiele mu zawdzięcza

Był jednym z tych Wielkopolan, którym region wiele zawdzięcza, gdyż to dzięki nim zaborcza polityka germanizacji poniosła fiasko. Lekarz z wykształcenia i profesji uczestniczył w najważniejszych przedsięwzięciach społecznych swych czasów i trwale zapisał się w historii – jako wybitny naukowiec, filantrop, opiekun ubogich.

Ludwik Hiacynt Gąsiorowski herbu Ślepowron pochodził z Rudy pod Wieluniem (urodził się tam w 1807 r.), wykształcenie odebrał jednak w poznańskim Gimnazjum św. Marii Magdaleny, uznanej szkole, reprezentującej wysoki poziom nauczania, oraz na uniwersytecie we Wrocławiu.

Student, powstaniec, lekarz

Rozpoczęte stosunkowo późno (maturę uzyskał dopiero jako 22-latek) wchodzenie w arkana sztuki medycznej przerwał po dwóch latach: na wieść o wybuchu w Warszawie powstania wyjechał w 1831 r. na obszary objęte walkami i zaciągnął się do oddziałów polskich. Służył początkowo w kawalerii (Pułk Jazdy Poznańskiej), później pracował na stanowisku podlekarza w szpitalach koszarowych oraz polowych, rozwijanych przy pułkach strzelców pieszych i grenadierów.

Reklama

Kiedy powstańczy zryw upadł, powrócił na studia, a uzyskawszy w 1835 r. dyplom doktorski w zakresie medycyny i chirurgii (a także zaliczywszy w Berlinie państwowy egzamin, uprawniający do wykonywania zawodu) osiedlił się w Poznaniu i podjął tam praktykę lekarską. Specjalizował się w internie oraz położnictwie.

Opiekun ubogich

Zetknąwszy się z niezwykle popularnym w stolicy Wielkopolski dr. Karolem Marcinkowskim (także zresztą byłym oficerem powstańczym, nagrodzonym za osobistą odwagę orderem Virtuti Militari) został jego bliskim współpracownikiem i towarzyszem w pracy społecznej.

Kiedy patron zmuszony był udać się do Świdnicy, aby odbyć tam zasądzoną mu za udział w powstaniu karę roku twierdzy, na jego osobistą prośbę Gąsiorowski przejął opiekę nad wszystkimi pacjentami powszechnie szanowanego "Doktora Marcina".

Podobnie jak on niestrudzenie działał na rzecz ubogich i potrzebujących wsparcia - niósł im bezinteresownie pomoc medyczną, materialną, oświatową. Przez wiele lat pracował jako bezpłatny lekarz dzielnicy Chwaliszewo (kiedyś samodzielnego miasta, w 1800 r. przyłączonego do Poznania).

Jak zanotowali historycy, nie tylko służył ubogim poradą lekarską, ale również hojnie wspierał ich pieniędzmi. Wraz z Marcinkowskim ofiarnie i z narażeniem życia zwalczał epidemię cholery, która opanowała Poznań jesienią 1837 r.

Historyk polskiej medycyny

Aktywność ta nie stanęła bynajmniej na przeszkodzie w rozwijaniu zainteresowań naukowych. Przez wiele lat Gąsiorowski opracowywał dzieje medycyny w Polsce. Efekt badań opublikował w czterech tomach pod wspólnym tytułem "Zbiór wiadomości do historii sztuki lekarskiej w Polsce od czasów najdawniejszych aż do czasów najnowszych".

Dzieło to, którego pierwszy tom zadedykował dr. Karolowi Marcinkowskiemu ("Mężowi pełnemu zasług i poświęcenia"), miało mu w przyszłości przynieść zasłużone uznanie i miano "ojca historii polskiej medycyny".

Zaznaczyć wszelako trzeba, iż Gąsiorowski zajmował się dziejami polskiej sztuki lekarskiej już w czasie studiów. Poświęcił im zresztą swą - napisaną w języku łacińskim - rozprawę doktorską "Brevis rei medicae in Polonia delineato, ab antiquissimis temporibus usque ad annum 1506". Dowiódł w niej, iż medycyna na ziemiach polskich stała - wbrew powszechnemu mniemaniu - na wysokim poziomie, porównywalnym z innymi krajami Europy.

Inną ważną publikacją Gąsiorowskiego była "Rozprawa wyświetlająca historię zaprowadzenia kanonikatu doktora medycyny przy wszystkich kościołach katedralnych polskich w ogólności, w szczególności zaś o zaprowadzeniu tegoż kanonikatu przy katedrze gnieźnieńskiej i poznańskiej".

Wróg Niemców

Choć pochłonięty był pracą zawodową, społeczną i naukową, w chwili potrzeby zostawiał wszystkie obowiązki i robił to, co nakazywało mu sumienie Polaka.

W okresie szykowania na Wielkopolsce powstania 1846 r. został na siedem miesięcy prewencyjnie uwięziony, wskutek czego nie mógł stanąć w szeregach wojskowych. Brał za to czynny udział w wydarzeniach zbrojnych, wznieconych dwa lata później echem Wiosny Ludów - pracował wtedy w szpitalach powstańczych, a na polu bitwy pod Miłosławiem bezpośrednio opatrywał rannych i kontuzjowanych.

Trwałe miejsce w historii miasta, które uznawał za swoje, przyniosła mu praca na rzecz najsłabszych i najuboższych. Dr Gąsiorowski jako pierwszy sformułował w najdrobniejszych szczegółach projekt zorganizowania ochronek dla dzieci, mających na celu otoczenie ich właściwą opieką medyczną oraz działaniami profilaktycznymi. Plonem tej koncepcji było stworzenie w 1842 r. Towarzystwa dla Zakładania i Prowadzenia Ochronek dla Biednych Dzieci. Na czele organizacji tej Ludwik Gąsiorowski stał do 1848 r.

Lekarz działał też czynnie w Towarzystwie Naukowej Pomocy dla Młodzieży Wielkiego Księstwa Poznańskiego, w którym zajmował się - poprzez fundowanie stypendiów - stwarzaniem młodemu pokoleniu Polaków możliwości zdobywania wykształcenia. Chcąc zaś mieć wpływ na właściwą realizację ważnych społecznie inicjatyw, skutecznie kandydował do Rady Miejskiej i zasiadał w tym gremium przez wiele lat (od 1842 do 1854 r.), broniąc praw Polaków i zabiegając o opiekę lekarską dla ubogich.

Wiedziony naukowymi skłonnościami należał - i zasiadał w jego zarządzie - do Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Był też członkiem kierownictwa Kasyna Polskiego, instytucji o tyle niebezpiecznej dla Niemców, że po roku działalności zlikwidowanej przez policję. Pracował ponadto jako wykładowca w szkole położnych, przełożył na język polski niemiecki podręcznik Carla Emila Gedikego "Przewodnik do pielęgnowania chorych".

Marzenie niespełnione

Nie udało mu się tylko jedno: choć miał wielkie szanse objąć posadę profesora Uniwersytetu Jagiellońskiego, nie dostąpił tego zaszczytu. Na przeszkodzie stanęły jednak względy bynajmniej nie natury merytorycznej, lecz politycznej.

Kiedy po śmierci prof. Fryderyka Hechla, w 1851 r., władze najstarszej polskiej uczelni szukały jego następcy na katedrę historii medycyny, ich wybór padł na poznańskiego lekarza. Niestety, rząd austriacki - powiadomiony przez Prusaków o ich zastrzeżeniach do kandydata, otwarcie sprzeciwiającego się germanizacji Wielkopolan - odmówił nominacji osobie, niebezpiecznej dla jego niemieckich sojuszników.

Kiedy z kolei dr. Gąsiorowskiego pragnęła pozyskać Akademia Medyko-Chirurgiczna Warszawska, planująca dlań objęcie katedry historii medycyny, był zbyt schorowany, aby podjąć się profesorskich obowiązków...

Na osłodę niejako niespełnienia kariery akademickiej otrzymał członkostwa towarzystw lekarskich w Warszawie i Wilnie, a także Towarzystwa Naukowego Krakowskiego.

Służył poczciwej sprawie

Biografowie lekarza (zmarłego w 1863 r.) podkreślają, że przez całe życie wierny był maksymie, którą umieścił zresztą - jako motto - w incipicie "Zbioru wiadomości do historii sztuki lekarskiej w Polsce od czasów najdawniejszych aż do czasów najnowszych": "Służmy poczciwej sprawie, a jak kto może, niech ku pożytku dobra wspólnego pomoże".

Biograf jego z kolei, Adam Wrzosek, profesor uniwersytetów w Krakowie, Warszawie, Poznaniu i Wilnie, uznał za stosowne napisać: "Wszyscy, którzy bliżej znali Gąsiorowskiego, podnosili wysoko zalety jego charakteru, jego prawość, prawdomówność, wstręt do wszelkiej obłudy i dobroć serca, którą zjednywał sobie przywiązanie, zwłaszcza prostego ludu. Ilustruje to fakt z r. 1846: gdy miano go aresztować, jako politycznego przestępcę, wysłano cały oddział wojska na ulicę, przy której mieszkał, bo obawiano się, że biedacy będą się starali nie dopuścić do aresztowania ich dobroczyńcy".

Waldemar Bałda

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: zabór pruski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy