​Noc Listopadowa 1830 roku w Warszawie

Poniedziałek 29 listopada 1831 roku był dniem pochmurnym i wietrznym. Nieudane próby wzniecenia pożaru spowodowały niepokój i dezorganizację wśród czekających na sygnał spiskowców.

Poniedziałek 29 listopada 1831 roku był dniem pochmurnym i wietrznym. Nieudane próby wzniecenia pożaru spowodowały niepokój i  dezorganizację wśród czekających na sygnał spiskowców.

Część wyznaczonej do akcji cywilnej młodzieży, która pod wodzą Ludwika Nabielaka i poety Seweryna Goszczyńskiego miała zgładzić Konstantego, rozproszyła się między drzewami lasku łazienkowskiego i myśląc, że powstanie odwołano - wróciła do miasta. Pozostali wpadli do Belwederu, ale nie zdołali pochwycić i zabić Konstantego.

Podchorążowie kierowani przez Piotra Wysockiego natarli na pobliskie koszary jazdy rosyjskiej, ale w obawie przed okrążeniem wycofali się szybko pod stojący w Łazienkach pomnik Jana III. Tutaj spotkali się z uczestnikami nieudanej akcji na Belweder, ruszyli do Placu Trzech Krzyży i dalej w stronę śródmieścia. Na ich hasło "do broni" ulice Nowy Świat i Krakowskie Przedmieście odpowiedziały grobową ciszą, zamykaniem bram i okiennic.

Reklama

Napotykani po drodze generałowie Stanisław Potocki i Stanisław Trębicki nie zdradzali ochoty do objęcia przywództwa i wykazywali lojalność wobec Konstantego, co doprowadziło zrozpaczonych powstańców do aktów desperacji: zastrzelili obu lubianych generałów i kilku innych przypadkowo spotkanych na ulicach Warszawy wyższych oficerów.

Po trupach generałów szli więc podchorążowie ku Staremu Miastu. Dopiero pod Arsenałem przekonali się, że nie są do końca samotni. Na odgłos strzałów z Łazienek - spiskowcy z Józefem Zaliwskim na czele poderwali do boju część oddziałów polskiego garnizonu.

W walkach pod Arsenałem - głównym magazynem broni - wzięła także udział ludność cywilna, mieszkańcy biedniejszych dzielnic Starego Miasta, Powiśla i przedmieść. Zdobycie Arsenału i uzbrojenie znajdującą się tam bronią mieszkańców Warszawy stało się punktem przełomowym i przesądziło o sukcesie Nocy Listopadowej. W ciągu następnych kilku godzin powstańcy opanowali główne place i ulice miasta: plac Bankowy, Krasińskich, Saski, Zamkowy, ulicę Senatorską i Krakowskie Przedmieście. Ks. Konstanty nie zdecydował się na wydanie wojskom rosyjskim rozkazu uderzenia na powstańców, sądził bowiem, że "nocną ruchawkę" powinni spacyfikować sami Polacy. Wojsko rosyjskie oraz wierne mu oddziały polskie wycofał za Rogatki Mokotowskie, a następnie do pobliskiego Wierzbna. Warszawa była wolna.

"Urodzeni w niewoli" młodzi romantycy sądzili, że rozpoczęte przez nich powstanie przekształci się spontanicznie i szybko w ruch ogólnonarodowy. Jakże się mylili! Już w pierwszych godzinach walki odczuli obojętność mieszkańców Nowego Światu i Krakowskiego Przedmieścia. Zawiedli się także na starszyźnie wojskowej.

Podczas Nocy Listopadowej aż sześciu generałów, którzy nie chcieli przyjąć dowództwa i namawiali do zaprzestania walki bądź czynnie zaangażowali się po stronie księcia Konstantego, zginęło bratobójczo z ręki spiskowców, a dwóch wzięto do niewoli.

Generałów tych trudno nazywać zdrajcami, wykazali jedynie brak wiary w powodzenie powstania. Mieli za sobą lata nienagannej służby u boku Napoleona oraz w wojsku Królestwa Polskiego. Wydawało im się - nie bez racji - że utworzone na kongresie wiedeńskim Królestwo jest szczytem możliwości ówczesnych dążeń niepodległościowych. Nie chcieli więc tracić tego, co już osiągnięto, nie chcieli uczestniczyć w niepewnym, z punktu wojskowego, przedsięwzięciu, czym zdezorientowali spiskowców.

Ci bowiem, poza czysto wojskowym planem opanowania Warszawy, nie mieli żadnej koncepcji przeprowadzenia insurekcji, nie przygotowali deklaracji programowej, nie zatroszczyli się wcześniej o powołanie rządu powstańczego. Sądzili, że w tym wszystkim pomogą im "ojcowie narodu" - ludzie "poważni i szanowani", którzy rozpoczęte powstanie doprowadzą do zwycięskiego końca.



Źródło: "Wielka Historia Polski" Wydawnictwo Pinnex, Kraków 2000

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Józef Zaliwski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy