Polacy na Syberii po powstaniu styczniowym
Najliczniejszym skupiskiem Polaków poza ojczyzną nie były kraje Europy Zachodniej, Stany Zjednoczone czy Brazylia - a usilnie kolonizowana przez Rosję Syberia.
O ile emigracja na Zachód była - mimo wszelkich okoliczności przymuszających do dokonania takiego wyboru (groźba wyroku aż po karę śmierci) - zjawiskiem dobrowolnym, o tyle na wyjazd na Syberię zostawało się zazwyczaj skazanym. Na ogół była to zsyłka na katorgę - do przymusowych robót, po kilku latach zamieniana często na przymus osiedlenia się na Syberii.
Pierwsze zsyłki Polaków sięgają drugiej połowy XVIII w., ale pierwszą masową falą zesłańców byli uczestnicy powstania styczniowego. Bezwzględne postępowanie władz carskich ani też surowy klimat syberyjskiej tajgi nie były w stanie złamać ducha walki powstańców, którzy - wspólnie z zesłańcami rosyjskimi, zwłaszcza działaczami organizacji "Ziemla i Wola" - powzięli fantastyczny plan wywołania na Syberii antycarskiego powstania zbrojnego, które połączywszy się z walczącymi o wolność ludami Kaukazu przeniosłoby się na europejską część Rosji, przynosząc wolność także i Polsce.
Głównym organizatorem spisku był dożywotni zesłaniec rosyjski, Mikołaj Sierno-Sałowiewicz. Na przywódcę ruchu obrano Polaka, Walentego Lewandowskiego (w czasie powstania styczniowego naczelnika województwa podlaskiego). Pierwsze komórki spiskowe powstały w 1865 roku w Krasnojarsku i Kańsku.
W trakcie przygotowań władze carskie odkryły spisek i dokonały aresztowań jego przywódców. Nie zniechęciło to pozostałych do dalszego działania. Okazję miała stanowić koncentracja polskich zesłańców przy budowie drogi w okolicach Bajkału, gdzie znalazło się ponad 700 Polaków. Plan działania przewidywał rozbrojenie konwojów i połączenie się w jeden oddział, uwolnienie skazańców polskich więzionych w Czycie i Nerczyńsku, a następnie wspólnymi siłami przebicie się do Chin.
Bunt rozpoczął się w nocy z 6/7 lipca 1866 roku Po rozbrojeniu strażników powstańcy połączyli się w jeden oddział, nad którym komendę przejął Gustaw Szaramowicz. Szansa powodzenia całego planu była niewielka, tym bardziej że nie wszyscy skazani przekonani byli o konieczności podjęcia walki.
Pogłoski o amnestii powstrzymywały "partię szlachecką" (ponad 300 ludzi) od udziału w zamierzeniu. W nierównych walkach, których głównym epizodem była potyczka nad rzeką Bystrą, powstańcy zostali rozbici. Śmierć poniosło 29 z nich, 2 zbiegło, 10 zaginęło, reszta została wyłapana przez wojsko i ludność tubylczą. W procesie przed sądem polowym w Irkucku 5 listopada 1866 roku oskarżono 680 uczestników niedawnych zajść, z których czterech przywódców z Szaramowiczem zostało skazanych na śmierć, niektórzy otrzymali karę bezterminowej katorgi, innym zwiększono wyroki do 12 lat. Uniewinniono 95 osób. Większość zesłanych zrozumiała, że poprzez bunt czy ucieczkę nie uda się odzyskać swobody, pogodziła się ze swoim losem. Kto mógł, szansy na realizację samego siebie szukał w pracy naukowej lub gospodarczej.
Wielu z polskich zesłańców zapisało się na trwałe w rozwoju kulturalnym i gospodarczym Syberii. Należeli do nich m.in. Aleksander Czekanowski (fundamentalne badania geologiczne), Jan Czerski (także geolog, ponadto zgromadził zbiory z zakresu paleontologii, archeologii i etnografii) i Benedykt Dybowski (zoolog, badacz okolic Bajkału).
Nazwisk powstańców styczniowych zasłużonych dla badań i rozwoju Syberii jest zresztą o wiele więcej. Pobyt na Syberii zbliżył także Polaków z zesłańcami rosyjskimi, przyczyniając się do współpracy rewolucjonistów polskich i rosyjskich. Z upływem lat zmieniła się także polityka władz carskich w stosunku do zesłańców. Stwarzając pozory liberalizmu już od końca lat sześćdziesiątych car udzielił im kilkakrotnie amnestii. Ostatnia z nich ogłoszona została w 1883 roku i teoretycznie w jej wyniku wszyscy zesłańcy - uczestnicy powstania - mieli opuścić Syberię.
Źródło: "Wielka Historia Polski" Wydawnictwo Pinnex, Kraków 1999