​Polityka cara i władz Królestwa Kongresowego w latach 1815 - 1830

Konstytucyjny ustrój Królestwa Polskiego zagrożony był od samego początku. Czy możliwe było bowiem na dłuższą metę współistnienie małego konstytucyjnego Królestwa z wielką, absolutystycznie rządzoną Rosją?

Konstytucyjny ustrój Królestwa Polskiego zagrożony był od samego początku. Czy możliwe było bowiem na dłuższą metę współistnienie małego konstytucyjnego Królestwa z wielką, absolutystycznie rządzoną Rosją?

Czy ten sam monarcha długo mógł rządzić jako konstytucyjny król i jednocześnie samowładny car? Już ówczesny historyk Karol Boromeusz Hoffman starał się odpowiedzieć na to pytanie,  przyrównując  los  Królestwa Polskiego i Rosji do losu małego glinianego garnuszka przyczepionego do dużego, żelaznego.

Rozbity garnuszek gliniany zwiastował nieuchronny koniec konstytucyjnego Królestwa Polskiego. Znane było wówczas w Królestwie Polskim powiedzenie, że Karta Konstytucyjna leży na stole, pod stołem zaś znajduje się bicz.

W istocie już pierwsze posunięcia cara Aleksandra I świadczyły, że konstytucyjne swobody Królestwa Polskiego traktuje on iluzorycznie.

Reklama

Namiestnikiem, wbrew oczekiwaniom, nie został wpływowy i niezależny ks. Adam Jerzy Czartoryski, tylko były uczestnik powstania kościuszkowskiego, 63-letni gen. Józef Zajączek, za młodu jakobin, teraz karierowicz i całkowicie oddany carowi służbista.

Wyżej od namiestnika Aleksander postawił swojego brata Konstantego, naczelnego wodza w Królestwie Polskim i na Litwie. W praktyce był on wszechwładnym panem Królestwa Polskiego, który bez skrupułów łamał ustawę konstytucyjną.

Był człowiekiem rozdwojonym: arbitralnym i niezrównoważonym, brutalnym i uczuciowym zarazem. W wojsku, które pamiętało jeszcze czasy napoleońskie, wprowadził ostrą, bezduszną dyscyplinę. Zaniedbując wyszkolenie operacyjne, lubował się w organizowaniu parad i przeglądów. Lubił łamać ludzi i poniżać ich, w takich przypadkach bywał okrutny. Z tego powodu wielu generałów i wyższych oficerów odeszło z armii (Dąbrowski, Kniaziewicz, Chłopicki), niektórzy zaś niżsi szarżą nawet popełnili samobójstwo (w ciągu 4 pierwszych lat rządów Konstantego aż 49 oficerów odebrało sobie życie).

Jednocześnie jednak na swój sposób Konstanty kochał polskie wojsko i chlubił się nim. Początkowo był zdecydowanym wrogiem samodzielności Królestwa Polskiego, potem zmienił swój stosunek do Polaków i bronił ich przed carem Mikołajem.

Likwidacja autonomii Królestwa Polskiego mogła oznaczać koniec jego kariery politycznej, już wcześniej bowiem, z powodu małżeństwa z Polką, Joanną Grudzińską, zrezygnował z przysługujących mu praw do tronu rosyjskiego.

Złym duchem Królestwa Polskiego był natomiast przez cały czas pobytu w Warszawie Mikołaj Nowosilcow. Łamiąc zasady konstytucyjne car mianował tego senatora, opisanego w Mickiewiczowskich Dziadach, swoim specjalnym komisarzem. Obdarzony bezwzględnym zaufaniem cara, Nowosilcow obserwował sytuację polityczną w Królestwie i o wszystkim donosił do Petersburga.

Dzięki usłużności namiestnika wszedł do Rady Administracyjnej, przez co miał wgląd we wszystkie ważniejsze sprawy państwowe.

Tajną policją w Królestwie Polskim kierował przez wiele lat gen. Aleksander Różniecki. Zarówno Konstanty, jak i Nowosilcow utworzyli także swoje siatki szpiegowskie. Z pewną przesadą i przejaskrawieniem opisał ówczesny system policyjny Królestwa Polskiego Maurycy Mochnacki: "Była ... policja carska, książęca i rządowa, policja cywilna i wojskowa, policja Różnieckiego, Kuruty, Lubowidzkiego i Bóg wie czyja".

Podobne spostrzeżenie przekazał Walerian Łukasiński: "Szpiegostwo i donosy tak zagęściły się, że nikt nie był spokojny wśród własnej rodziny". Widomym znakiem zależności od cara był też - oprócz jego policji - rosyjski garnizon wojskowy stacjonujący w Warszawie.

Odsuwając przedstawicieli starych rodów magnackich, mających większe polityczne ambicje, car oparł się w Królestwie Polskim na nowej arystokracji, jak Gutakowscy, Sobolewscy czy Grabowscy oraz na oddanej mu warstwie wyższych urzędników państwowych. Dążył do wzmocnienia władzy wykonawczej kosztem sejmu, który zwoływano rzadko i nieregularnie (w 1818, 1820, 1825 i 1830 roku).

Nigdy też zależny od cara rząd nie przedłożył sejmowi budżetu do zatwierdzenia. W 1819 roku namiestnik, gen. Zajączek wydał rozporządzenie wprowadzające cenzurę prasy i druków zwartych. Konstytucyjna wolność słowa okazała się fikcją.



Źródło: "Wielka Historia Polski" Wydawnictwo Pinnex, Kraków 2000


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy