Program parcelacyjny metodą walki z zaborcą na przełomie XIX i XX wieku
Inicjatorem rozpoczęcia kolonizacji wewnętrznej na ziemiach polskich pod zaborem pruskim był Teodor Kalkstein, ziemianin z Pomorza, kierownik Banku Ziemskiego. Warunki do parcelacji stworzył rząd Leona von Capriviego w latach 1890-91 uchwalając szereg ustaw o włościach rentowych.
Bank Ziemski przystąpił do zakładania "spółek parcelacyjnych", które nabyty majątek dzieliły na odpowiednią liczbę parcel, które oddawano Polakom za część faktycznej ich wartości, z możliwością spłaty pozostałej sumy w dowolnych ratach i w dowolnym czasie. Akcję parcelacyjną wspierał założony w 1901 roku Związek Ziemian, stawiający sobie za cel dwory utrzymać i włościanom dać ziemię.
Wobec małej skuteczności Komisji Kolonizacyjnej rząd pruski uciekł się do przygotowania szeregu ustaw wyjątkowych. W 1904 roku wprowadzono zakaz wznoszenia bez zgody prezesa rejencji zabudowań na nowo nabytej parceli. Objęto nim nie tylko tereny objęte działaniem Komisji Kolonizacyjnej, ale także Śląsk, rejencje: koszalińską, szczecińską i frankfurcką. Zmusiło to Polaków do szukania różnych sposobów obejścia tego przepisu. Najczęściej umieszczano polskich osadników w budynkach zakupionych wraz z ziemią lub też w zabudowaniach dworskich.
Prowadzono także parcelację "sąsiedzką" - majątków leżących w pobliżu już istniejących gospodarstw, co nie wymagało wznoszenia nowych zabudowań. Szerokiego rozgłosu nabrała sprawa chłopa Michała Drzymały ze wsi Podgradowice k. Rakoniewic, który nie uzyskawszy pozwolenia na budowę domu zamieszkał w wozie cygańskim, a gdy władze nakazały mu usunąć wóz z parceli, zamieszkał z rodziną w dole wykopanym w ziemi.
Kiedy rząd zorientował się w ograniczonej skuteczności wprowadzonego przepisu, w 1907 roku w sejmie pruskim stanął projekt ustawy o wywłaszczeniu Polaków i jednocześnie w parlamencie Rzeszy pojawiła się ustawa zakazująca odbywania zebrań w języku polskim. Jednak próba naruszenia uświęconej od wieków zasady własności prywatnej zaniepokoiła nawet konserwatywne koła posiadaczy ziemskich. Przyjęcie ustawy miałoby także poważne konsekwencje gospodarcze, gdyż spowodowałoby spadek cen ziemi, a do takiego stanu rzeczy nie chcieli dopuścić pruscy junkrzy. Po długich debatach przyjęto ustawę o znacznie ograniczonym zasięgu.
Wywłaszczeniu generalnie nie podlegali chłopi. Natomiast w okręgach, w których zabezpieczenie zagrożonego żywiołu niemieckiego jest możliwe nie inaczej jak przez wzmocnienie i zaokrąglenie osad niemieckich, tylko wtedy można wywłaszczyć potrzebne w tym celu grunty. Projekt ustawy o wywłaszczeniu spotkał się z ostrą krytyką kół liberalnych Europy, potępił go także parlament Rzeszy i parlament wiedeński. W praktyce ustawa nie odegrała większej roli. Druga z ustaw wyjątkowych, nad którą debatowano w Berlinie, także została złagodzona. Uchwalono, że w osadach, gdzie ludność polska stanowi 60% mieszkańców, przez najbliższe 20 lat na zebraniach publicznych będzie się można posługiwać językiem polskim.
------
Źródło: "Wielka Historia Polski" Wydawnictwo Pinnex, Kraków 1999