​Wojna rosyjsko-japońska. Piłsudskiego wyprawa do Japonii

Wybuch wojny rosyjsko-japońskiej w lutym 1904 roku spowodował ożywienie w całym społeczeństwie polskim i zmobilizował wszystkie ugrupowania polityczne do większej aktywności.

Wybuch wojny rosyjsko-japońskiej w lutym 1904 roku spowodował ożywienie w całym społeczeństwie polskim i zmobilizował wszystkie ugrupowania polityczne do większej aktywności.

Wśród ludności odżyły dawne uczucia nienawiści do Moskwy i rozbudziły się sympatie dla "małej" Japonii, które powszechnie skrywane, znajdowały ujście w prywatnych rozmowach lub na spotkaniach   partyjnych. Z drugiej strony młodzież rosyjska i osoby werbowane przez policję (nieraz z marginesu społecznego) organizowały "patriotyczne" manifestacje, oddając się szowinistycznemu upojeniu, jakie ogarnęło w tym czasie większość społeczeństwa rosyjskiego.

Stanowisko PPS wobec wybuchu wojny rosyjsko-japońskiej  zostało wstępnie określone na łamach "Przedświtu", wraz z pierwszymi wiadomościami o przebiegu działań wojennych. Uznano, że same sympatie dla Japonii nie wystarczą i Rosję można zmusić do ustępstw jedynie poprzez podjęcie konkretnych działań, w tym przypadku zgodnych z tradycjami historycznymi i zrozumiałych dla każdego Polaka, a więc powstania zbrojnego,  którego celem byłaby niepodległość Polski. Oceniając realnie szansę jego powodzenia stwierdzono obiektywnie, że "własnymi siłami nie możemy obalić systemu, panującego dzisiaj w Rosji". Nie wykluczono więc współdziałania z rewolucjonistami rosyjskimi.

Reklama

Wybuch wojny rosyjsko-japońskiej Stronnictwo Narodowo-Demokratyczne powitało antycarską odezwą w czasopiśmie "Polak" (3 marca 1904), pozbawioną jednak jakiejkolwiek zachęty do działania, zalecającą bierne oczekiwanie na dalszy bieg wypadków. "Wojna rosyjsko-japońska nie wpłynie z pewnością na zmianę granic Rosji w Europie - stwierdzała odezwa - a może jedynie spowodować  zmianę systemu  rządów w Rosji i złagodzić jej stosunek to podbitych narodów. Zmiany te mogą dojść do skutku jedynie przy zachowaniu spokoju i odżegnaniu się od polityki czynu".

 W prasie narodowej ukazywały się "listy zakazów", obejmujące m.in. składanie datków na cele wojenne i na szpitale dla rannych, odprawianie modłów o zwycięstwo dla Rosji i modlitwę za cara. W drugiej odezwie, wydanej w lipcu tego roku, partia ustosunkowała się do udziału żołnierzy polskich w toczącej się wojnie. Liga nie nakłaniała do uchylania się od służby wojskowej, ale przypominała, że idąc na wojnę każdy prawy Polak powinien zrozumieć, że "idzie pod przymusem ... powinien pamiętać, że wrogowie to nie Japończycy, ale Moskale... żołnierze Polacy, którzy w wojsku moskiewskim służą, powinni życzyć zwycięstwa Japończykom i nawet, jeśli to możliwe - szkodzić Moskalom".

Już w styczniu 1904 roku wobec narastającego napięcia w stosunkach japońsko-rosyjskich kierownictwo PPS podjęło decyzję, że na wypadek wojny zostanie nawiązana współpraca polityczna z Japonią. Zgodnie z powyższym zaraz po wybuchu konfliktu Witold Jodko-Narkiewicz udał się do Wiednia, aby tam z posłem japońskim ustalić, jakie kroki ma podjąć PPS, aby pomóc Japończykom i wykorzystać dla siebie zaistniałą sytuację.

Za ewentualną pomoc japońską PPS zobowiązała się prowadzić akcję wywiadowczą. Planowano także wysadzić kilka mostów na trasie kolei syberyjskiej w zamian za poruszenie sprawy polskiej na przyszłej konferencji pokojowej.

10 czerwca 1904 roku na zaproszenie władz tego kraju do Japonii przybyli Józef Piłsudski i Tytus Filipowicz. Prawdopodobnie nic nie wiedział Piłsudski o pobycie w Tokio Romana Dmowskiego, ale dowiedziawszy się niezwłocznie postanowił się z nim spotkać, jednak ze względu na zbyt daleko idące różnice poglądów ich porozumienie było raczej niemożliwe.

Dmowski w tym czasie znalazł się w niezwykle trudnej sytuacji. Z jednej strony ulegał tendencjom ugodowym, reprezentowanym przez liczną grupę nowych członków Stronnictwa, a z drugiej - niepodległościowym nastrojom starszych działaczy, a zwłaszcza Zygmunta Jeża-Miłkowskiego i Komisji Nadzorczej Skarbu Narodowego, wypłacającej coroczne dywidendy na działalność niepodległościową.

Faktycznych zamiarów przywódcy Stronnictwa nikt dokładnie nie znał. Dopiero w nocie złożonej 20 lipca 1904  roku w japońskim ministerstwie spraw zagranicznych Roman Dmowski sprecyzował cel wizyty. Za logiczną kolej rzeczy uważał zainteresowanie Japonii sytuacją wewnętrzną w Rosji, a zwłaszcza nastrojami wśród narodów podbitych. W zaistniałej sytuacji równie logiczne wydaje się wykorzystanie Polaków do walki z Rosją.

W obawie, że propozycje takie pochodzić mogą z samej Polski stwierdzał, że chociaż w ostatnim czasie nastąpiła  znaczna  radykalizacja nastrojów w społeczeństwie polskim, to jednak zdecydowana jego większość z inteligencją włącznie przeciwna jest powstaniu zbrojnemu, ale nie da się wykluczyć, że wśród robotników i chłopów mogłoby dojść do lokalnych ruchawek, trwających kilka lub kilkanaście dni. Natomiast o wybuchu powstania ogólnonarodowego nie może być mowy. Jakiekolwiek rozruchy w Polsce nie przyniosą Japonii żadnych korzyści.

Również Piłsudski w drodze do Japonii przygotował memorandum, w którym zawarł aktualną ocenę sytuacji w Rosji i sprecyzował cel swojej wizyty. Wśród narodów ujarzmionych przez Rosję największą siłę stanowią Polacy, którzy mają własne aspiracje państwowe, doświadczenie rewolucyjne iw chwili obecnej najlepiej zorganizowany ruch rewolucyjny, stanowiący poważną, zorganizowaną siłę. Ponadto posiadają także spore wpływy wśród pozostałych narodowości i wśród Żydów. Wszystko to przemawia za tym, że Polacy jako jedyni są w stanie doprowadzić wypadki do otwartej walki, której celem będzie rozbicie państwa rosyjskiego.

Memoriał Piłsudskiego był wstępem do konkretnych propozycji, jakie przedstawił w dniach 12 i 15 lipca 1904 roku w japońskim sztabie głównym generałowi Muratu. Dotyczyły one m.in. stworzenia legionu polskiego, dostawy broni, sprawy jeńców wojennych i poparcia sprawy polskiej na przyszłej konferencji pokojowej.

Najwięcej obaw i wątpliwości gen. Muratu budziła dostawa broni i stworzenie legionu polskiego walczącego przy boku Japończyków. Japończycy nie wierzyli w możliwość przemycenia broni przez granicę i obawiali się, że wpadnie ona w ręce Rosjan.

Co do wybuchu powstania w Polsce Piłsudski zastrzegł, że może do niego dojść dopiero w wyniku znacznego osłabienia Rosji i musi być poprzedzone dokładnymi przygotowaniami, obejmującymi także zgromadzenie odpowiednich zapasów broni i amunicji. Jednak wiążących decyzji nie podjęto. Odnosząc się do kwestii polskiej na przyszłej konferencji pokojowej gen. Muratu wyjaśnił, że sprawa leży w kompetencji ministerstwa spraw zagranicznych.

Jedynym sukcesem było uzyskanie zapewnień, że jeńcy polscy z armii rosyjskiej zostaną wydzieleni w oddzielne grupy. Z żywym zainteresowaniem Japończyków spotkały się polskie propozycje służby wywiadowczej, ale pozostały bez zobowiązań z obu stron. Misja Piłsudskiego nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Z pewnością znaczny wkład w przebieg "rokowań" polsko-japońskich miała dyplomacja angielska, przeciwna rozruchom na kontynencie europejskim.

Tuż przed wyjazdem jeden z oficerów japońskich dał Piłsudskiemu do zrozumienia, że rząd nie może się angażować w sprawę polską, ale armia chętnie nawiązałaby współpracę z PPS. Faktycznie po powrocie do kraju kontynuowano  rozmowy, w wyniku których podpisano tajne porozumienie zobowiązujące Japończyków do dostarczenia funduszy na zakup broni i umożliwienie jej odbioru w Hamburgu. PPS zobowiązała się dostarczać informacje wojskowe.

O porozumieniu wiedziało tylko ścisłe kierownictwo PPS, które podzieliło też pomiędzy siebie funkcje stąd wynikające; Filipowicz odpowiedzialny był za "wywiad", Wojciechowski przejmował pieniądze i dokonywał zakupu broni w Londynie, którą z Hamburga przemycał początkowo Jodko-Narkiewicz, a ostatnią dostawę w maju 1905 roku odebrał sam Wojciechowski.

------

Źródło: "Wielka Historia Polski" Wydawnictwo Pinnex, Kraków 1999

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy