Z Krakowa wyruszył 53. Marsz Szlakiem I Kompanii Kadrowej

Około 350 osób wyruszyło w poniedziałek z krakowskich Oleandrów w 53. Marszu Szlakiem I Kompanii Kadrowej. Jak zaznaczył prezydent Andrzej Duda, rozkaz wymarszu wydany przed 104 laty przez marszałka Piłsudskiego był symbolicznym momentem odrodzenia się Wojska Polskiego.

Prezydent Duda rano na krakowskich Oleandrach uczestniczył w inauguracji 53. marszu szlakiem "Kadrówki". Zakończy się on 12 sierpnia w Kielcach.

Prezydent przywołał słowa rozkazu Józefa Piłsudskiego wypowiedziane 104 lata temu do żołnierzy I Kompanii Kadrowej: "Żołnierze spotkał was ten zaszczyt niezmierny, że pierwsi pójdziecie do Królestwa (Polskiego) i przekroczycie granice rosyjskiego zaboru jako czołowa kolumna Wojska Polskiego idącego walczyć za oswobodzenie ojczyzny. Nie ma już Strzelców ani Drużyniaków, wszyscy jak tu się zebraliście jesteście żołnierzami polskimi".

Reklama

"Słowa wypowiedziane 104 lata temu przez Józefa Piłsudskiego do żołnierzy I Kompanii Kadrowej były symbolicznym momentem odrodzenia się Wojska Polskiego" - mówił prezydent.

"Miałem ten wielki zaszczyt, że trzy lata temu na pl. Marszałka Józefa Piłsudskiego w Warszawie w czasie przejęcia zwierzchnictwa nas Wojskiem Polskim powiedziałem te słowa do polskich żołnierzy. Dla mnie to one właśnie, ich wypowiedzenie tutaj, na Oleandrach, o tamtej 2.42 było tym symbolicznym momentem odrodzenia się Wojska Polskiego po 123 latach zaborów" - powiedział prezydent.

"Oczywiście później jeszcze większym zdarzeniem był +cud nad Wisłą+ i dlatego to on dzisiaj wyznacza święto Wojska Polskiego, ale tamte słowa oznaczały symboliczne odtworzenie polskiej armii. Wiemy wszyscy: ruszyli przekroczyli granice Królestwa, dotarli do Kielc, ale w tamtym momencie nie zrealizowali celu, jaki stawiali sobie - dojść do Warszawy, wyzwalać ojczyznę. Droga była znacznie, znacznie, znacznie dłuższa" - powiedział Duda.

Jak podkreślił prezydent, legioniści zdawali sobie sprawę, że niewielu z nich wróci z tamtej wyprawy wojennej, i rzeczywiście bardzo wielu z nich poległo w 1914 roku i latach następnych. "To właśnie dzięki tamtemu momentowi, dzięki ich uśmiechowi, odwadze, dzięki ich determinacji dzisiaj mamy wolną Polskę" - ocenił.

"Życzyłbym sobie, jako Polak, jako harcerz, jako prezydent Rzeczpospolitej żebyśmy zawsze, w każdym młodym pokoleniu mieli wielką grupę takich młodych ludzi, którzy niezależnie od wszystkiego będą wierzyli w wolną, suwerenną i niepodległą Polskę" - podkreślił Duda.

"Idźcie, obalcie te symboliczne słupy graniczne i idźcie dalej budować coraz mocniejszą, wolną, suwerenną i niepodległą Polskę, o której oni tak marzyli i którą dla nas wszystkich wywalczyli" - zaapelował prezydent do uczestników marszu.

Szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych i honorowy komendant marszu Jan Józef Kasprzyk odczytał rozkaz wymarszu, wydany przez marszałka Piłsudskiego 3 sierpnia 1914 r.

Zwrócił on uwagę, że sierpień to chyba najbardziej polski miesiąc, bo przez daty sierpniowe możemy opisać nasze współczesne doświadczenie historyczne: chwalebne, zwycięskie, ale też tragiczne. "To wymarsz kadrówki 6 sierpnia, to obrona niepodległości w Bitwie Warszawskiej 15 sierpnia, to wydobyty z tysiąca młodych piersi czyn wolności - powstanie warszawskie 1 sierpnia i wreszcie wielki zryw Solidarności roku 1980" - wyliczał.

"Te cztery daty można powiedzieć, że opisują naszą XX-wieczną historię" - zaznaczył Kasprzyk i dodał, że wydarzenia te łączyło jedno - jego uczestnicy mieli ogromną, niewzruszoną wiarę w niepodległą Polskę.

"I Kompania Kadrowa miała obudzić sumienia narodu polskiego, miała wydobyć naród polski z uśpienia (...). Kadrówka miała, i udało jej się to, przerwać chocholi taniec Polaków, wlać w duszę polską wiarę w to, że rzeczy niemożliwe mogą stać się możliwe i pod tym względem I Kompania Kadrowa, tych 164 młodych ludzi zwyciężyło" - podkreślił Kasprzyk.

Podczas uroczystości na Oleandrach przeprowadzono wojskowy apel poległych. Prezydent Duda przekazał na ręce komendanta marszu Dionizego Krawczyńskiego biało-czerwoną flagę; uczestnicy marszu zrewanżowali mu się szablą kawaleryjską.

Po apelu uczestnicy marszu wyruszyli do podkrakowskich Michałowic. To w tej miejscowości 6 sierpnia 1914 r. strzelcy, dowodzeni przez por. Tadeusza Kasprzyckiego, obalili słup graniczny między zaborami austriackim i rosyjskim. Spod obelisku, upamiętniającego to wydarzenie, wyruszą następnie w dalszą drogę przez Słomniki, Miechów, Książ Wielki, Wodzisław, Jędrzejów, Chęciny. Marsz zakończy się 12 sierpnia w Kielcach.

W tegorocznym marszu idzie młodzież ze Związku Strzeleckiego "Strzelec", harcerze, uczniowie szkół noszących imię Józefa Piłsudskiego, żołnierze z jednostek Wojska Polskiego dziedziczących tradycje legionowe, a także kawalerzyści ze stowarzyszeń kultywujących tradycje ułańskie II RP.

Kompania zwana "Kadrówką", utworzona z podległych Józefowi Piłsudskiemu oddziałów Związku Strzeleckiego i Drużyn Strzeleckich, wyruszyła z Krakowa na ziemie zaboru rosyjskiego w nocy z 5 na 6 sierpnia 1914 r. O godz. 9.45 żołnierze "Kadrówki" obalili słupy graniczne państw zaborczych w Michałowicach i po wyzwoleniu z rąk rosyjskich Słomnik, Miechowa, Jędrzejowa i Chęcin, dotarli 12 sierpnia do Kielc.

Choć wymarsz kompanii kadrowej był w sensie militarnym małym epizodem, to zdaniem historyków miał znaczenie polityczne, zaznaczając od początku I wojny św. istnienie "sprawy polskiej". "Kadrówka" dała początek Legionom Polskim, które swoim wysiłkiem zbrojnym w latach I wojny św. przyczyniły się do odzyskania niepodległości w 1918 r.

Pierwszy marsz drużyn strzeleckich z Krakowa do Kielc zorganizowano dla upamiętnienia tamtych wydarzeń w 1924 r. Przed wojną odbyło się 15 marszów. Tradycję wskrzeszono w 1981 r., zachowując ciągłość numeracji. W latach 80. marsz miał charakter manifestacji patriotycznej, potem powrócił do przedwojennej formuły zawodów sportowo-obronnych.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy