Zmiany na scenie politycznej w Królestwie Polskim po rewolucji 1905 roku
Wydarzenia rewolucyjne wpłynęły na konsolidację obozu ugodowego. Jednym z najsilniejszych ugrupowań było w dalszym ciągu Stronnictwo Polityki Realnej, występujące już otwarcie z postulatami autonomii dla Królestwa.
Z podobnym programem występowało także Stronnictwo Postępowo-Demokratyczne z Aleksandrem Świętochowskim i blisko związany z endecją Związek Pracy Narodowej, powstały z inicjatywy Władysława Grabskiego. W wielu miejscach program ugodowy zbieżny był z założeniami Stronnictwa Narodowo-Demokratycznego, w szeregi którego trafiało wielu ugodowców. Stosując daleko posuniętą elastyczność programową endecja wchłaniała pomniejsze organizacje (Związek Pracy Narodowej) i pozyskiwała nowych członków.
Potwierdza to sprawa strajku młodzieży w lutym 1905 roku Poważnie zaangażowało się Stronnictwo w walkę o wprowadzenie języka polskiego do sądów i urzędów gminnych. "Akcja gminna" prowadzona była głównie w oparciu o struktury Towarzystwa Oświaty Narodowej i chociaż nie przyniosła pełnego sukcesu, potwierdziła wpływy "narodowców" i wzrastające poczucie świadomości narodowej wśród chłopów. Stronnictwo dążyło do zmonopolizowania wpływów na wsi, zdobywając poparcie duchowieństwa, tworząc spółki włościańskie, a do istniejących już wprowadzając na stanowiska kierownicze własnych ludzi. Niebawem ciężar całej akcji spoczął na Narodowym Związku Chłopskim, kierowanym przez Aleksandra Zawadzkiego.
Nie zaniedbano także środowisk robotniczych i rzemieślniczych. Początkowo akcję propagandową prowadzono tu za pośrednictwem Towarzystwa Oświaty Narodowej i organizacji młodzieżowej "Kiliński". Z początkiem 1905 roku zaczęły powstawać "narodowe koła robotnicze", które w połowie roku zjednoczyły się w Narodowy Związek Robotniczy (NZR), przeciwstawiający solidarności międzynarodowej solidarność narodową.
Organizacja miała się przeciwstawiać obcym żywiołom, jak Dmowski określił socjalistów. Endecja traktowała strajki jako rzecz szkodliwą dla Polski, jako zjawisko będące efektem obcych wpływów, głównie angielskich, niemieckich i żydowskich. Stanowisko takie odpowiadało klasom posiadającym, kolidowało jednak z powszechnymi nastrojami wśród robotników. Z tego też powodu w fabrykach endecja zmuszona była popierać wystąpienia robotnicze, a nawet je organizować.
Stronnictwo nie traciło jednak swoich kontaktów z ugodowcami. Pod koniec 1905 roku wspólnie z nimi wysłało do Petersburga deputację z Romanem Dmowskim na czele, z postulatami wprowadzenia autonomii w Królestwie i przywrócenia praw dla języka polskiego. Bieg wypadków i wprowadzenie stanu wojennego przekreśliły sens całej misji. Dmowski nie zrezygnował jednak z okazji i sam stawił się u ministra Siergieja Wittego, aby przekonać go o konieczności rozumnego ułożenia stosunków z Polakami, a w jego rozumieniu można to było osiągnąć jedynie poprzez oddanie władzy cywilnej w ręce Polaków, czyli na zasadzie powtórzenia rozwiązania z 1862 roku. Rolę margrabiego Wielopolskiego miał spełnić on sam, zobowiązując się rzekomo do natychmiastowego uspokojenia Królestwa. Witte pozostał obojętny na te propozycje.
Po powrocie do kraju Dmowski realizował własny kierunek polityczny walki na noże z socjalistami. Po raz pierwszy z hasłem takim wystąpiło "Słowo Polskie" już w lipcu 1905 roku proponując nóż i rewolwer jako najskuteczniejszy argument przeciw rewolucjonistom.
Z ulgą witano wszelkie rozporządzenia represyjne władz, przestrzegano Austriaków przed uciekinierami zza kordonu. W marcu 1906 roku we wspomnianym czasopiśmie znalazło się stwierdzenie: "Ostatnia to już chwila do podjęcia energicznej walki z anarchią - walki na śmierć i życie. Musi to być walka bezwzględna, a nie trwóżmy się obawą, że będzie to walka domowa".
Nawoływania prasy endeckiej przybrały niebawem realne kształty. Do bratobójczych walk doszło w Łodzi, bezpośrednio po ogłoszeniu manifestu konstytucyjnego w Rosji. Konflikt rozgorzał na tle stosunku do strajków. Robotnicy po długim okresie strajkowego bezrobocia znaleźli się na skraju nędzy. Pomimo to inspirowani przez Socjaldemokracja Królestwa Polskiego i Litwy kontynuowali protesty. Tymczasem członkowie NZR opowiedzieli się za ich przerwaniem.
Drobny incydent spowodował wybuch nienawiści i pociągnął za sobą akty przemocy. Grasujące po mieście grupy "narodowych sokołów" zraniły ok. 200 robotników, kilku w wyniku ran zmarło. Koniec zamieszkom położył dopiero lokaut ogłoszony niezależnie przez łódzkich fabrykantów.
------
Źródło: "Wielka Historia Polski" Wydawnictwo Pinnex, Kraków 1999