Koperta ze zdjęciem

Biblioteczka w domu babci i dziadka, na półce książka Antoniego Seroki "32 dni obrony Helu", wewnątrz koperta ze zdjęciem.

Zaznaczony długopisem tekst: "Był śledzik i tradycyjna  zabawa w kasynie "Lwia Jama", gdzie jakoś wyjątkowo wymieszała się brać oficerska z podoficerską. Kiedy towarzystwo było już po wielu głębszych, do zatłoczonego bufetu wtoczył się pijany policjant. Ledwie trzymając się na nogach darł się na całe kasyno:

- Pozabijam! Gdzie te bydlaki?!

Groźba była całkiem realna; chwiejąc się na nogach, w stanie bardzo silnego zamroczenia, policjant ryczał, a w ręce trzymał pistolet, kto wie, czy nie odbezpieczony. (...) Powstał popłoch. Większość obecnych cofnęła się w głąb kasyna. Wówczas wkroczył na salę dowódca naszego plutonu z szefem, starszym wachmistrzem Mątewskim. Znany służbista Mątewski pierwszy wyrwał się do policjanta, śmiało natarł i zażądał groźnie:

Reklama

- Oddać broń! Pan jest pijany.

Policjant szarpnął się i aż opadł na ladę:

- Kto pijany? Z drogi! Gdzie te bydlaki?

Mątewski (...) natarł na niego, chwycił go za ręce i ufny w swoje umiejętności dżiu-dżitsu wykręcił pijanemu ręce i ciągnął do szatni. Finał tej interwencji był tragiczny (...). Padł strzał. Padając policjant chyba przypadkiem ściągnął spust i władował Mątewskiemu pocisk w brzuch.(...)"

Na zdjęciu jest mój dziadek ze starszym wachmistrzem Mątewskim - swoim ojcem. Mówi, że tatę znali z umiejętności rozdzielania bójek i uspokajania niepokornych. Wcześniej mieszkali w Gdyni, do Helu przenieśli się w 1937 roku.

Ojca pamięta jako stanowczego i wymagającego człowieka. Według zasad panujących w domu, dziadka obowiązkiem było przynoszenie mleka od zamieszkującego w pobliżu gospodarza. Nie lubił tego robić, dla rozrywki drażnił psa sąsiadów. Ojciec wielokrotnie zwracał mu uwagę by tego nie robił.

- Tego dnia zauważył mój występek patrząc przez okno. Pamiętam, że dostałem wtedy straszne lanie... A przed wyjściem na służbę, tacie zmiękło serce i w nagrodę zabrał mnie do fotografa i zrobiliśmy sobie to zdjęcie... Mama wielokrotnie opowiadając o ojcu, wspominała jak przyjeżdżał konno pod okno... Tata bardzo dobrze jeździł konno. Trenował też sztuki walki... To nasze ostatnie zdjęcie. Po wypadku przenieśliśmy się z powrotem do Gdyni. Może dobrze, że nie było nas w Helu kiedy wojna się zaczęła... Na zdjęciu mam 10 lat, 1938 rok.

Znajdując książkę z zaznaczonym tekstem i zdjęciem w kopercie, spodziewałam się radosnego opowiadania dziadka o tym zdjęciu. Jednak o wiele silniejsze emocje przeżył później, w czasie wojny, w wieku dorastania, że te wcześniejsze odbiegają w niepamięć. Pozostały pojedyncze wspomnienia wyrywające się nieskładnie.

"(...) Policjant natychmiast otrzeźwiał i bez dalszego oporu oddał broń. Mątewskiego po kilkunastu minutach motorówka straży granicznej przetransportowała do szpitala morskiego w Gdyni. Poddano go natychmiastowej operacji. Wynik okazał się beznadziejny (...). Zmarł po paru dniach (...)."

Cóż stracić ojca w tak młodym wieku i to bezpośrednio przed wybuchem wojny nie jest dobrze.

(Cytaty pochodzą z książki autor: Antoni Seroka, tytuł: 32 dni obrony Helu, wydanie II uzupełnione, Pojezierze, Olsztyn 1979 r.)

Sabina Mroczkowska

---------------------

Prezentowana opowieść to praca nadesłana na konkurs "Historia jednej fotografii". Rozstrzygnięcie konkursu ogłosimy 16 maja 2014 r.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Historia jednej fotografii
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy