Powstańcy, partyzanci, sprawiedliwi

​Fotografia wykonana została w 1908 roku. Małżeństwo Kaliksta Walentego Chrzanowskiego i Stefanii Matyldy Chrzanowskiej z Krzyczkowskich utrwalone zostało dokładnie w połowie ich wspólnej drogi życiowej, tj. w 26. rocznicę ślubu. Przeznaczone im było drugie tyle.

Otaczają ich dzieci. Najstarszy syn Tomasz uczynił ich dziadkami. Ma już dwie córeczki: Henrykę i i maleńką Jadzię. Starszą, rówieśnicę własnej siostrzyczki, trzyma ojciec, młodszą żona Aleksandra, siedząca obok teścia. Siostrzyczka i córeczka są w jednym wieku.

W rodzinie Chrzanowskich nadawano dzieciom po dwa imiona i wołano z drugiego na pamiątkę pewnego wydarzenia. Otóż ojciec Kaliksta Walentego, Józef Ignacy Chrzanowski, ścigany przez carską żandarmerię za udział w powstaniu styczniowym, uniknął zsyłki na Sybir dzięki temu, że sąsiedzi znali go jako Ignacego. Żandarmi poszukiwali Józefa, a sąsiedzi takiego nie znali. Uniknął zsyłki, ale duży majątek ziemski skonfiskowano.

Dzieci pozbawione pomocy materialnej musiały sobie radzić same. Kalikst Walenty utrzymywał rodzinę pracując jako stolarz w warszawskich tramwajach. I to jak utrzymywał! Widać to choćby po strojach! Matylda urodziła mu jedenaścioro dzieci. Wieku dorosłego dożyło siedmioro. Wszystkie są na fotografii.

Reklama

Zarobki Kaliksta Walentego starczały nie tylko na dostatnie utrzymanie dużej rodziny, ale również na kształcenie dzieci. Wszystkie cztery córki kończyły pensję Elizy Łabusiewicz na Kępnej a potem różne kursy zawodowe.

Najstarsza Eugenia, siedząca obok matki, była nauczycielką i wraz z mężem Wacławem Lengiewiczem prowadzili szkołę w Starych Babicach a w czasie okupacji tajne komplety.

Michalina Zofia, 13-letnia dziewczynka, stojąca za swoją bratową po prawej stronie fotografii, ukończyła kursy handlowe i do zamążpójścia pracowała u Braci Jabłkowskich.

Antonina Stefania (trzyma na ręku siostrzyczkę Henię) do wybuchu II wojny światowej i przez okres okupacji pracowała w Mennicy Państwowej, po wojnie w Hucie Warszawa.

Henia, uzdolniona artystycznie, ukończyła kursy hafciarskie. Zmarła jako młodziutka dziewczyna na gruźlicę.

Syn Bolesław, pierwszy z lewej, również w młodym wieku zmarł na gruźlicę, której - według przekazu rodzinnego - nabawił się gdzieś na Syberii podczas służby w wojsku carskim. Był felczerem.

Kolejny syn Eugeniusz również studiował medycynę. W Krakowie. Jednak jej nie ukończył i do śmierci w 1934 roku pracował jako intendent w Szpitalu Dzieciątka Jezus w Warszawie.

Syn Tomasz był nauczycielem. Jego młodziutka żona Aleksandra zmarła w 1913 r. rodząc czwarte dziecko. Tomasz ożenił się powtórnie i miał dwójkę dzieci z tego małżeństwa. Zmarł młodo w 1937 r.

Ojciec rodziny, Kalikst Walenty, zmarł w 1934 r, a jego żona nie doczekawszy końca wojny w styczniu 1944 r.

Wojenne losy ich dzieci i wnuków były i tragiczne i bohaterskie. Syn Tomasza z drugiego małżeństwa Maciej i syn Eugenii Lengiewiczowej Wiesław walczyli w oddziale NSZ Bolesława Piaseckiego, wcielonym później w struktury AK. W czerwcu 1943 r. we wsi Pawły koło Bielska Podlaskiego oddział Piaseckiego, liczący kilkuset chłopców, starł się z kilkakrotnie liczniejszym oddziałem niemieckim. Uszedł z życiem tylko jeden żołnierz. Piasecki wiele lat po wojnie wzniósł w Pawłach obelisk a w dolnym kościele Św. Michała na warszawskim Mokotowie umieścił cegiełki z nazwiskami poległych członków swojego oddziału.

I jeszcze dwóch wnuków Kaliksta i Matyldy Chrzanowskich nie przeżyło II wojny światowej. Drugi z synów Eugenii Lengewiczowej Zbigniew, absolwent Korpusu Kadetów z 1938 r. zginął w Oświęcimiu w styczniu 1941 r. a syn Eugeniusza Stefan w powstaniu warszawskim walcząc w Batalionie Kiliński.

Córka Tomasza z drugiego małżeństwa Aleksandra za działalność w konspiracji poprzez gestapo i Pawiak trafiła do Oświęcimia i choć schorowana wróciła po wojnie do domu.

I jeszcze jedna bohaterska karta z życia rodziny Chrzanowskich. Cała trójka: Zofia Michalina po mężu Mijakowska z mężem Mieczysławem i Antonina Stefania po mężu Popowska - to SPRAWIEDLIWI WŚRÓD NARODÓW ŚWIATA. Narażając życie własne i własnych dzieci uratowali trzyosobową lekarską rodzinę żydowską państwa Berłowiczów i lekarza chirurga dr Rapiporta. Medal i dyplom odebrał ich syn Adam Mijakowski w dniu 7 stycznia 2004 r. 

Ograniczone ramy tekstu nie pozwalają na ubogacenie opowieści o zabawne lub tragiczne dygresje.  Usunęłam akapity o tym jak babka Matylda bała się elektrycznych tramwajów, jak mały synek Tomasza poinformował go o śmierci mamusi, jak 17-letni Janusz, syn Michaliny Zofii wywieziony po Powstaniu Warszawskim do Niemiec uciekał do Armii Andersa, jak według relacji Oli Berłowiczówny ona, Adaś Mijakowski i jego malutka wówczas siostrzyczka Krysia bawili się w "łapanki" smażąc w stearynie świecy wyłapywane sobie wzajemnie wszy, jak sąsiad Mijakowskich po powrocie wszystkich do zniszczonej Warszawy wykrzyknął radośnie "przeżyli!" a oni byli przekonani, że absolutnie nikt nie wiedział, że ukrywali Żydów.

Jadwiga Mijakowska

----------------------

Prezentowana opowieść to praca wyróżniona w konkursie "Historia Jednej Fotografii". Pełną listę nagrodzonych artykułów znajdziesz tutaj.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Historia jednej fotografii
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy