Poznański czerwiec 1956

28 czerwca 1956 roku, w tzw. czarny czwartek w Poznaniu doszło do robotniczych protestów pracowników Zakładów im. Stalina (dawnych zakładów Hipolita Cegielskiego), które przerodziły się w trwające trzy dni walki uliczne. Do ich stłumienia władze komunistyczne użyły wojska i wydały rozkaz strzelania. Na ulice wysłano ok. 10 tys. żołnierzy, 300 czołgów, kilkadziesiąt transporterów opancerzonych i samoloty. Żołnierzom mówiono, że muszą stłumić proniemieckie rozruchy. W konsekwencji śmierć poniosło co najmniej 79 osób, rannych było ponad 600. Tragicznym symbolem tamtych wydarzeń stał się Romek Strzałkowski, 13-letni uczeń niosący biało-czerwony sztandar, który przejął od rannych tramwajarek. Chłopiec został zastrzelony przez funkcjonariuszy bezpieki. Według różnych zeznań, śmiertelny strzał padł z gmachu UB lub chłopiec został zamordowany w jednym z garaży w dyspozytorni UB. Strzałkowscy nie doczekali się wyjaśnienia śmierci swego jedynego syna. Dochodzenie umorzono, a rodzice byli poddawani represjom. Po pacyfikacji protestów zatrzymano blisko 700. mieszkańców Poznania, a ponad 300 poddano brutalnemu śledztwu. Oskarżono 21 osób, z których większość otrzymała kilkuletnie wyroki. Poznański Czerwiec był pierwszym w PRL strajkiem generalnym i pierwszymi demonstracjami ulicznymi.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy