HISTORIA NA FOTOGRAFII | Niedziela, 14 grudnia 2014 (16:03)
Na wzgórzu Jabłoniec pod Limanową odbyła się rekonstrukcja bitwy rozegranej 100 lat temu między wojskami austro-węgierskimi a rosyjskimi. Bitwa stanowiła kulminacyjny moment operacji limanowsko-łapanowskiej, która powstrzymała "rosyjski walec" zmierzający w stronę Krakowa, Śląska, a dalej - do Wiednia i Budapesztu. 10 i 11 grudnia 1914r. o wyniku bitwy pod Limanową rozstrzygnął bój spieszonych cesarsko-królewskich huzarów z 10. elitarnej dywizji kawalerii z Budapesztu z atakującą od Kaniny siłami czterech pułków 15. carską dywizją piechoty z Odessy z VIII. Korpusu 8. Armii gen. Aleksieja Brusiłowa. W morderczej walce węgierscy huzarzy z 9. liniowego pułku grafa Nádasdy z Sopronia, 10. liniowego pułku Fryderyka Wilhelma III króla Prus z Székesfehérváru, 13. liniowego regimentu huzarów Jazygów i Kumanów oraz z 3. pułku huzarów honvedu z Szegedu powstrzymali tu rosyjską ofensywę. Zwycięstwo okupili wysoką ceną. Straty w zabitych i rannych sięgały czterdziestu procent stanów osobowych. Spośród 21 oficerów 13 poległo. Pozostali odnieśli rany. W niedzielnym odtworzeniu bitwy na wzgórzu Jabłoniec wzięło udział ok. 70 rekonstruktorów z grup: GRH Gorlice 1915, GRH 9 Rota, GRH K.u.K. Galizishes Infanterieregiment Nr 13, GRH Strzelcy 31 Pułku Piechoty, GRH Artyleria, GRH II Brygady Legionów Polskich, GRH "Poznańczycy". Przedstawili oni m.in. scenę ataku węgierskich huzarów na okopy rosyjskich żołnierzy i śmierci pułkownika Othmara Muhra. - Między huzarami i Rosjanami doszło do walki wręcz. Gdy połamały się kolby karabinów i łopatki, żołnierze zagryzali się nawzajem. Po bitwie korespondenci wojenni pisali o stosach trupów i roztrzaskanych głowach rosyjskich żołnierzy" - opowiadał Karol Wojtas z Polskiego Towarzystwa Historycznego Limanowa, który wcielił się w postać bohaterskiego dowódcy huzarów. Scenę śmierci ćwiczył dwa razy, wystąpił w mundurze szytym na miarę - niebieskiej kurtce i czerwonych spodniach, z powodu których huzarzy zostali nazwani przez wroga "czerwonymi diabłami". W rekonstrukcji nie zabrakło huku moździerzy, karabinów maszynowych, walki na bagnety i bogatych efektów pirotechnicznych. "Ranni" i "zabici" trafili do punktu medycznego, gdzie zajmowały się nimi sanitariuszki. Płonąca chata symbolizowała straty, jakie podczas bitwy pod Limanową poniosła miejscowa ludność.
1 / 31
Bitwa na wzgórzu Jabłoniec pod Limanową - rekonstrukcja
Źródło: INTERIA.PL