HISTORIA NA FOTOGRAFII | Środa, 17 września 2014 (20:20)
17-26 września 1944 r. pod kryptonimem "Market Garden" przeprowadzono największą operację powietrzno-desantową II wojny światowej z udziałem m.in. Samodzielnej Brygady Spadochronowej pod dowództwem gen. Stanisława Sosabowskiego. Została ona utworzona w 1941 r. z inicjatywy rządu RP Londynie dla udziału w wyzwalaniu Polski. Kiedy w sierpniu 1944 przyszła wiadomość o wybuchu powstania w Warszawie, spadochroniarze byli gotowi do lotu nad stolicę. Zamiast do odsieczy Powstaniu Warszawskiemu brygady użyto jednak w operacji Market Garden, którą Sosabowski od początku uważał za nieprzemyślaną. Celem tej operacji było oskrzydlenie niemieckiej linii Siegfried przez zdobycie kluczowych mostów na Renie w pobliżu holenderskiego Arnhem, a potem marsz w głąb Niemiec. Amerykańskim, brytyjskim i polskim spadochroniarzom powierzono zadanie opanowania przepraw nad plątaniną holenderskich rzek i kanałów. W utworzony w ten sposób korytarz miały się wedrzeć brytyjskie jednostki pancerne, które przekroczywszy Ren, ominęłyby niemieckie umocnienia, zajęły Zagłębie Ruhry i rozpoczęły natarcie w kierunku Berlina. Sosabowski zgłosił poważne wątpliwości co do szans realizacji operacji. Jego głos został zlekceważony. Polacy musieli wykonać wydany im rozkaz. Brytyjska 1 Dywizja Powietrzno-Desantowa, zrzucona w rejonie Arnhem, znalazła się w pułapce. Część oddziałów otoczona została przez Niemców w samym mieście, a pozostałe siły nie mogły im przyjść z odsieczą. Pierwsze polskie oddziały wylądowały 18 września. Wobec załamania pogody, kolejne desanty dotarły dopiero 21 i 23 września. W walkach wzięło udział ponad 1000 polskich żołnierzy - wśród nich gen. Sosabowski. Polakom powierzono karkołomne zadanie sforsowania Renu i przyjścia z odsieczą brytyjskiej dywizji, walczącej na północ od rzeki. Ponieważ nie dostarczono łodzi, które umożliwiłyby przeprawę, jedynie 250 żołnierzy zdołało pokonać Ren w gumowych pontonach. Pozostali, okrążeni przez przeciwnika, bronili się w miasteczku Driel. Nie nadchodziła obiecana pomoc brytyjskich wojsk pancernych. Spadochroniarze, stale atakowani przez Niemców, byli w krytycznej sytuacji. 25 września zdecydowano o ewakuacji na południowy brzeg Renu. Odwrót z ogromnym poświęceniem osłaniali Polacy. Boje pod Arnhem zakończyły się klęską. Brytyjska 1 Dywizja została unicestwiona. Straty polskiej brygady wyniosły 378 poległych, rannych i zaginionych. Najwyżsi dowódcy alianccy, nie chcąc wziąć na siebie odpowiedzialności za porażkę, zrzucili winę na gen. Stanisława Sosabowskiego. Zarzucali mu niechęć do współpracy na polu walki i niedopuszczalną krytykę dowództwa. Na żądanie Brytyjczyków gen. Sosabowski został pozbawiony dowodzenia stworzoną przez siebie jednostką. W 1948 roku został zdemobilizowany. Miał już wtedy na utrzymaniu żonę i ociemniałego w Powstaniu Warszawskim syna, których udało mu się ściągnąć z Polski. Generał pozostał w W. Brytanii, gdzie pracował jako robotnik magazynowy w fabryce silników elektrycznych, później telewizorów. Mimo że służył pod brytyjskimi rozkazami, nie przyznano mu należnej wojskowej emerytury. Zmarł w niedostatku 25 września 1967 roku w Londynie. W 1969 roku wierni swemu dowódcy spadochroniarze przywieźli jego prochy do Polski, gdzie spoczęły, zgodnie z jego wolą, na warszawskim Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. Przez wiele lat tylko weterani czcili w Anglii pamięć zdyskredytowanego przez brytyjskich dowódców gen. Sosabowskiego. Staraniem swoich brytyjskich i holenderskich towarzyszy broni, dowódca polskich spadochroniarzy doczekał się dopiero w 2006 r. pośmiertnej rehabilitacji, najwyższych holenderskich odznaczeń i niewielkiego pomnika w Driel pod Arnhem, gdzie Polacy wyprowadzili z okrążenia resztki brytyjskiej 1. Dywizji Powietrzno-Desantowej.
1 / 30
Wręczenie sztandaru 1 Samodzielnej Brygadzie Spadochronowej. Gen. Stanisław Sosabowski wręcza sztandar pocztowi sztandarowemu; 15.06.1944
Źródło: Z archiwum Narodowego Archiwum Cyfrowego