​Cechy władców elekcyjnych i ich wpływ na upadek I Rzeczpospolitej. Próba bilansu

W kraju o tak rozbudowanej tradycji współdecydowania o jego losach przez reprezentację stanową, jakim była Rzeczpospolita, trud rządzenia był ogromny. Od odwagi, determinacji, konsekwencji, zręczności polskich władców w prowadzeniu gier parlamentarnych w znacznym stopniu zależał los Rzeczypospolitej.

W kraju o tak rozbudowanej tradycji współdecydowania o jego losach przez reprezentację stanową, jakim była Rzeczpospolita, trud rządzenia był ogromny. Od odwagi, determinacji, konsekwencji, zręczności polskich władców w prowadzeniu gier parlamentarnych w znacznym stopniu zależał los Rzeczypospolitej.

Warto zatem pokusić się o zbilansowanie osiągnięć i porażek poszczególnych zespołów rządzących Polską.

Pierwszemu władcy elekcyjnemu Henrykowi Walezemu nie dane było wykazać się poważniejszym dorobkiem - z własnej przede wszystkim winy panował zaledwie niespełna cztery miesiące (1574). W czasie krótkiego pobytu w Krakowie Walezy skupiał swą uwagę głównie na utrzymywaniu w swym ręku jak największego zakresu władzy, zagrożonej koniecznością zaprzysiężenia przed sejmem uzgodnionych wcześniej ustępstw na rzecz władzy ustawodawczej w postaci artykułów henrykowskich. Udowodnił tym samym posiadanie instynktu władczego, wyniesionego z dworu francuskiego, którym żelazną ręką zarządzała jego matka, Katarzyna Medycejska.

Reklama

Jego następca, Stefan Batory, podczas dziesięcioletnich rządów (1576 - 1586) zanotował sukcesy głównie w walkach przeciwko Moskwie, odsuwając tym samym na kilka dziesięcioleci niebezpieczeństwo grożące z jej strony Inflantom. Nie spełniły się natomiast marzenia króla o krucjacie antytureckiej. Uwielbiany przez szlachtę w czasie wojen moskiewskich, po ich zakończeniu był, wraz z najbliższym powiernikiem, kanclerzem i hetmanem wielkim koronnym, Janem Zamoyskim, oskarżany o rządy twardej ręki, bezwzględne łamanie prób sprzeciwu wobec polityki dworu i naruszanie swobód szlacheckich.

Długie panowanie Zygmunta III Wazy przyniosło Rzeczypospolitej zaangażowanie się w niesłychanie wyczerpujące wojny: ze Szwecją o utraconą koronę Wazów, z Moskwą o koronę carską i nabytki terytorialne oraz z Turcją - nie tylko o zachowanie wpływów w księstwach naddunajskich, ale też o obronę granic Rzeczypospolitej. Wojny z Moskwą przyniosły rozrost terytorialny państwa na wschodzie, ale ostateczny bilans, zwłaszcza najbardziej kosztownych wojen ze Szwecją, był dla kraju opłakany.

Starcie z Turcją uświadomiło szlachcie ogromny potencjał militarny tego państwa, które zagroziło bezpośrednio południowo-wschodnim terytoriom Rzeczypospolitej już nie tylko poprzez współdziałających z nimi Tatarów. Znaczna część opinii szlacheckiej miała jednak za złe królowi instrumentalne traktowanie przez niego państwa, którym rządził przy realizowaniu jego planów dynastycznych. Oskarżano go o podejmowanie ważnych decyzji bez uzgadniania ich z sejmem, otaczanie się doradcami cudzoziemskimi, nadmierne sprzyjanie katolicyzmowi.

Brak porozumienia ze szlachtą król przypłacił buntem szlachty (rokosz sandomierski) - starczyło mu jednak poparcia dla stłumienia ruchu, który zagrażał jego koronie. Na pewno był trudnym i wymagającym partnerem dla społeczeństwa szlacheckiego, zwłaszcza że nie wyzbył się nigdy ogromnych ambicji w kierowaniu polityką Rzeczypospolitej.

Jego synowi Władysławowi IV przyszło kończyć rozpoczęte przez ojca konflikty. Sukcesem zakończył wojnę z Moskwą, osobiście przyczyniając się jako wódz odsieczy smoleńskiej do ostatecznego zwycięstwa i pokoju (1634). Rozejm ze Szwecją (1635) potraktował jednak jako klęskę swych planów dynastycznych. Nie powiodła się królowi próba opanowania żywiołu kozackiego poprzez wykorzystanie go w wyprawie przeciwko Turcji, na którą kategorycznie nie zgodził się sejm polski.

Na kilka tygodni przed śmiercią dowiedział się o powstaniu kozackim. Pozostał wierny sojuszowi z Austrią, ale pod koniec życia otworzył nową kartę w stosunkach z Francją, wytyczając kierunek polityki podtrzymany przez Jana Kazimierza i Jana III Sobieskiego. Wiele trudu kosztowały go ciągłe utarczki z sejmem, kończące się na ogół porażkami dworu, którymi się jednak nie zrażał, pracując ustawicznie nad nowymi projektami. Szczególną wagę przykładał do unowocześnienia armii (głównie artylerii), adaptując osiągnięcia Zachodu w zakresie wojskowości.

Z kolei jego przyrodni brat, Jan Kazimierz, rozpoczął panowanie w niezwykle tragicznym momencie, bo po największych klęskach wojsk Rzeczypospolitej, zadanych im przez wodza powstania kozackiego Bohdana Chmielnickiego. Miary nieszczęść dopełniły dalsze wydarzenia na Ukrainie, wojna z Rosją, a przede wszystkim niezwykły, ze względu na ogrom zniszczeń i konsekwencji politycznych (usamodzielnienie się Prus Książęcych), najazd szwedzki zwany "potopem".

Królowi, nie pozbawionemu talentów wojskowych i politycznych,  zabrakło jednak umiejętności uzyskania wystarczającego poparcia szlachty dla planów uzdrowienia ustroju Rzeczypospolitej. Wprost przeciwnie, próba ograniczenia wolnej elekcji poprzez zaproponowanie wyboru nowego króla jeszcze za życia poprzednika, przepadła w dużym stopniu z winy dworu. Za panowania Jana Kazimierza rozpoczęło się zrywanie sejmów, zgubne dla skuteczności kierowania państwem. Na wiele wydarzeń król nie miał wpływu, ale też często swym uporem, niechęcią do porozumienia się ze szlachtą, pogłębiał wzajemną nieufność.

Panowanie Jana Kazimierza, ostentacyjnie przywiązanego do sojuszu z państwem Ludwika XIV, szlachta odreagowała odrzuceniem na polu elekcyjnym wszystkich kandydatów cudzoziemskich, wyróżniając jednego spośród siebie, Michała Korybuta Wiśniowieckiego, syna przywódcy ugrupowania opowiadającego się niegdyś za rozwiązaniem na drodze zbrojnej problemu kozackiego.

Za niespodziewany wybór wysoką cenę zapłaciło państwo i sam monarcha, który w podczas swych krótkich rządów zaznał więcej upokorzeń ze strony potężnych przeciwników, skupionych w ugrupowaniu profrancuskim, niż rzeczywistego poparcia przez szlachtę w chwilach zagrożenia Rzeczypospolitej. Zacieśnienie związków z Habsburgami, brak konkretnego poparcia ze strony Moskwy, błędy w polityce wobec Kozaków, wreszcie uległość wobec szlachty szukającej wroga wewnętrznego w opozycji profrancuskiej doprowadziły do rozbrojenia kraju podczas największego w dziejach najazdu tureckiego na ziemie Rzeczypospolitej. To negocjatorzy Michała Korybuta po klęskach wojennych podpisali w Buczaczu (1672) okupiony poważnymi stratami terytorialnymi traktat, którego warunki dyktowała zwycięska Turcja.

Odzyskaniu Podola i Ukrainy poświęcił najwięcej zabiegów Jan III Sobieski - znakomity taktyk, organizator wojska, zwycięzca wielu kampanii wojennych i bitew, rozgrywanych na ogół z wielokrotnie przeważającym przeciwnikiem, dowódca wojsk sprzymierzonych pod Wiedniem. Lepszemu wyzyskaniu tego zwycięstwa przeszkodziła lojalność wobec uzgodnień politycznych, dokonywanych w ramach Ligi Świętej, czego częściową konsekwencją były nieudane próby odzyskania Kamieńca Podolskiego i wyprawy do Mołdawii, które służyły przede wszystkim interesom Austrii, umożliwiając jej sukcesy w walce z Turcją, ale polskiemu partnerowi ciągle nie dające widoków na odzyskanie Podola.

W interesie Ligi leżało zawarcie przez Polskę pokoju z Rosją (1686), który potwierdzał w całości jej nabytki na rubieżach Rzeczypospolitej. Król, wierny od lat sojuszowi z Francją, liczył na mocniejsze poparcie przez nią polskiej polityki bałtyckiej, zmierzającej do odzyskania przy pomocy Szwecji Prus Książęcych, włączonych do państwa elektora brandenburskiego. Niepowodzenie tych planów, do którego przyczyniła się także opozycja wewnętrzna, spowodowało przeniesienie się Jana III do obozu cesarskiego. Pod koniec życia monarcha, głównie za sprawą królowej Marii Kazimierzy, przywrócił dobre stosunki z Francją.

Jan III był lepszym żołnierzem niż politykiem. Niemal przez całe panowanie musiał zmagać się z opozycją najpierw proaustriacką, następnie profrancuską, pod koniec rządów zaś z Sapiehami, potężnym rodem litewskim. W opinii szlachty szkodziło mu nadmierne eksponowanie syna Jakuba jako przyszłego dziedzica korony polskiej. Zabrakło Janowi III w rozgrywkach z sejmami - których większość za jego panowania nie kończyła obrad - siły, sprytu i determinacji prezentowanej na polach bitewnych.

Za sprawą Augusta II Wettyna (Sasa)  Rzeczpospolita narodów polskiego i litewskiego złączyła się unią personalną z Saksonią, krajem, którego potęgę polityczną i gospodarczą pragnął król wzmocnić nawet wbrew interesom Rzeczypospolitej. Został obdarzony przydomkiem Mocnego nie tylko ze względu na niezwykłą tężyznę fizyczną (podobno giął w ręce monety), ale i na siłę charakteru i upór w działaniu, cechy pozwalające przetrwać klęski dotykające go zarówno jako elektora saskiego, jak i monarchę polskiego.

Czasy, w których panował, wymagały geniuszu politycznego, a nie tylko wygórowanych ambicji. Można zrozumieć brak jego reakcji na koronację niegdysiejszego lennika władców polskich, elektora brandenburskiego, na króla Prus (1701), gdyż sam był księciem Rzeszy, a także oddanie inicjatywy Austrii w negocjacjach z Turcją(1699), dzięki którym Polska odzyskała utracone w Buczaczu ziemie. Konto Augusta II obciąża jednak zdecydowanie wplątanie Rzeczypospolitej w wojnę ze Szwecją, rozpoczętą w imię jego imperialnych ambicji jako władcy Saksonii, a przynoszącej bezprzykładne zniszczenia przede wszystkim państwu polsko-litewskiemu.

Na tron polski powrócił dzięki klęsce Szwecji (Połtawa, 1709) w starciu z Rosją, która odtąd aż po kres Rzeczypospolitej stała się czynnikiem dominującym w polityce polskiej, głównym gwarantem anachronicznego ustroju naszego państwa, wciągającym jeszcze za życia Augusta II do współpracy pozostałych sąsiadów, Austrię i Prusy. Gniewna reakcja szlachty (konfederacja tarnogrodzka, 1715) zmusiła Wettyna do usunięcia wojsk saskich z Rzeczypospolitej.

Nie powiodły mu się również próby wzmocnienia władzy królewskiej ze względu na brak porozumienia z sejmami polskimi. Rzeczpospolita niewiele zyskała na sukcesach gospodarczych Saksonii, chociaż w bardzo ograniczonym zakresie powiodły się próby reformowania administracji państwowej i skarbowej.

Stanisław Leszczyński, dwukrotnie wybrany królem, tylekroć pozbawiany tytułu na rzecz swych wrogów Sasów, zapracował sobie na mało pochlebne opinie, zarzucające mu uzyskanie godności królewskiej po raz pierwszy (1704) pod presją wojska szwedzkiego. Kiedy zaś zdobył koronę po raz drugi (1733), nie utrzymał jej po części ze względu na karygodne zaniedbania w przygotowaniach do rozgrywki z ubezpieczonym obecnością wojsk rosyjskich Augustem III. Poparcie Francji, rządzonej przez ekipę Ludwika XV, żonatego z córką Leszczyńskiego, okazało się daleko niewystarczające w czasie konfliktu z Wettynem, a wreszcie bezzasadne po wygranej przez nią wojny z Austrią (tzw. wojna sukcesyjna polska). Być może w innych okolicznościach okazałby się znakomitym gospodarzem kraju (tak jest wspominany w Lotaryngii, w której przez trzydzieści lat panował).

August III przedłużył panowanie Sasów w Polsce o dalsze 30 lat. Przez większość tego czasu był rzadkim gościem w Rzeczypospolitej, dopiero zajęcie Saksonii przez Prusy zmusiło go do dłuższego pobytu w Warszawie. Do Drezna powrócił dopiero w ostatnich miesiącach życia.

Polską rządziło właściwie ugrupowanie dworskie z ministrem Henrykiem Brühlem na czele oraz dwa stronnictwa polityczne - "Familia" Czartoryskich oraz Potoccy - licytujące się w zasługach we wprowadzaniu reform państwowych, a w istocie prowadzące między sobą bezpardonową walkę o wpływy w państwie, znajdującym się w wyjątkowo kiepskiej kondycji ustrojowej za sprawą paraliżu sejmów. Warto zauważyć, iż August III jako elektor saski przegrał wszystkie wojny, doprowadzając swój ojczysty kraj do ruiny gospodarczej.

Z pewnymi nadziejami przyjęto wybór na króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Początkowy dynamizm młodego monarchy we wprowadzaniu najpotrzebniejszych reform osłabł na skutek zdecydowanego sprzeciwu Rosji, która po raz kolejny porozumiewając się z Prusami i Austrią, będzie przez cały okres stanisławowski stać na straży dawnych przywilejów szlacheckich, starając się utrzymywać kraj w bezruchu, a w końcu poprzez kolejne rozbiory doprowadzając do likwidacji państwowości polskiej.

W tej sytuacji król starał się dopuścić do popsucia stosunków z dworem petersburskim, na którym musiał się wesprzeć. Tylko raz odstąpił poważniej od tej zasady, przystępując do ugrupowania, które w czasie Sejmu Wielkiego przygotowało istotne reformy wojskowo-skarbowe, opracowało i uchwaliło tekst Konstytucji 3 Maja (1791). Nie bez wpływu na ten fakt było chwilowe ochłodzenie stosunków Prus i Rosji, od początku jego panowania ściśle współdziałających w sprawach polskich.

Skarcony rozpoczęciem przez Rosję wojny z Rzecząpospolitą, powrócił (zresztą za namową m.in. Kołłątaja) pod skrzydła Katarzyny II, na jej dworze znajdując ostatecznie schronienie po ostatnim rozbiorze. Ostatni król Rzeczypospolitej okazał się jednym z najlepszych mecenasów literatury i sztuki, to w głównej mierze dzięki niemu zajaśniało polskie oświecenie pełnym blaskiem. Wiele budował, organizował życie kulturalne, ściągał wybitnych artystów, jego dwór stał otworem dla ludzi pióra, dla rzeźbiarzy i malarzy, był wzorem dla magnatów, budujących na prowincji swe rezydencje według najlepszych wzorów. Jego polityk poniósł jednak klęskę. Pytanie, czy ktoś inny mógłby panować z lepszym skutkiem.



Źródło: "Wielka Historia Polski" Wydawnictwo Pinnex, Kraków 2000

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Henryk Walezy | August III Sas
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy