Francuskie zabiegi o koronę po Janie III Sobieskim, wybór Augusta II

Spośród grona pretendentów do korony polskiej po śmierci Jana III Sobieskiego w 1696 roku najpoważniej przedstawiała się kandydatura Franciszka Ludwika księcia Conti, bratanka Wielkiego Kondeusza, kuzyna Ludwika XIV.

Spośród grona pretendentów do korony polskiej po śmierci Jana III Sobieskiego w 1696 roku najpoważniej przedstawiała się kandydatura Franciszka Ludwika księcia Conti, bratanka Wielkiego Kondeusza, kuzyna Ludwika XIV.

Pomimo straszliwych  pustek w skarbie król Francji zdołał wyasygnować na jego elekcję 500 tys. liwrów. Ofensywa dyplomatyczna na rzecz kandydata francuskiego nie uszła uwadze dworu wiedeńskiego. W przeciwieństwie do poczynań stronników Contiego obóz saski czekał na dogodny moment do pertraktacji. Liczono się z chwiejnym charakterem przywódców magnackich, a zwłaszcza szlachty, która w czasie zjazdu elekcyjnego (15 maja - 28 czerwca 1697) mogła przesądzić szalę zwycięstwa na korzyść bardziej energicznego kandydata. Rachuby te okazały się właściwe.

Reklama

Fryderyk August wymieniony po raz pierwszy w gronie pretendentów dopiero w kwietniu 1697 roku, w czasie elekcji wyrósł już na pierwszoplanowego kandydata. We właściwym czasie rzucił zebraną w Saksonii gotówką.

Nie były to sumy zdolne zamącić w głowach przywódcom stronnictwa francuskiego, lecz wystarczyły, aby znaczna część ich klienteli przeszła do obozu saskiego, w którym gromadzili się pozostali przeciwnicy księcia Contiego, popierający dotąd różnych kandydatów.

24 czerwca zawiązali oni pod egidą nuncjusza apostolskiego, zarazem stronnika cesarskiego, porozumienie na rzecz Fryderyka Augusta, niebawem przyłączyli się też do nich zwolennicy Jakuba Sobieskiego; 26 czerwca, niepomny na zmieniającą się niekorzystnie dla księcia francuskiego sytuację na polu elekcyjnym, prymas Radziejowski odłożył głosowanie do następnego dnia, dzięki czemu wysłannicy elektora saskiego zdołali dotrzeć z pieniędzmi do niezdecydowanych wyborców; 27 czerwca prymas przeprowadził ceremonię obwołania królem Rzeczypospolitej księcia Contiego, ale nazajutrz jego przeciwnicy obrali monarchą Sasa, którego nominował biskup kujawski (druga po prymasie osoba w ówczesnym episkopacie polskim) Stanisław Dąmbski.

Na nic zdała się interwencja prymasa, który wysłał do Fryderyka Augusta list z prośbą o rezygnację. Faktem stała się podwójna elekcja, która w przeszłości rodziła zwykle napięcia doprowadzające nawet do wojny domowej.

Nad Polską zawisła zatem groźba zaburzeń wewnętrznych. Dyplomacja saksońska zanotowała znaczny sukces, neutralizując wrogie poczynania stronnictwa francuskiego i odwlekając próbę sił poprzez wybiegi prawne (odwołania od wyników elekcji trwały do 24 lipca). Niezbędne kroki do objęcia tronu podjął sam Wettyn, podpisując jeszcze w lipcu pakta konwenta, w których obiecał odzyskać Kamieniec Podolski i wyprawić się przeciwko Turcji, aby podporządkować Polsce Mołdawię i Wołoszczyznę, nadto wypłacić wojsku zaległy żołd z własnej szkatuły.

W sanktuarium maryjnym w Piekarach Śląskich zaprzysiągł uroczyście swe przejście na katolicyzm, wcześniej zapewnił jednak swych poddanych w Saksonii, iż nie będzie zwalczał    protestantyzmu, w związku z czym pozwolili mu zabrać do Rzeczypospolitej 6-tysięczny oddział wojska saskiego.

Zmierzając do Krakowa po koronę polską uzyskał znaczną przewagę czasową nad konkurentem, księciem Conti, szykującym się do wyprawy morzem. Po uroczystym wjeździe do prastarej stolicy Sas uczestniczył w egzekwiach odprawionych za duszę Jana III Sobieskiego, którego ciało spoczywało wówczas w kaplicy zamkowej w Warszawie, opanowanej przez zwolenników księcia francuskiego. 15 września obrzędu koronacji Augusta II dokonał na Wawelu biskup Stanisław Dąmbski, po czym odbył się sejm koronacyjny (17 września - 1 października) przy obecności zaledwie kilkunastu posłów.

Jak zgrabnie zauważył jeden z historyków ubiegłego stulecia: " Odprawiła się, jak mówiono, dziwna komedia: nominacja bez dyplomu, pogrzeb bez ciała, koronacja bez prymasa, sejm bez posłów. Będzie akt piąty: protestacja przeciwników bez skutku".

Książę Conti, obierając na wyprawę drogę morską, pozbawił się szansy dotarcia do Krakowa przed Augustem II. Jeśli zamierzał z nim walczyć o koronę polską, to przedsięwziął środki daleko niewystarczające do zwycięstwa. Chybione, ze względu na postawę mieszkańców Gdańska, którzy jako jedni z pierwszych uznali Sasa swym monarchą, okazało się samo obranie drogi morskiej do Polski i to zaledwie z 6 okrętami eskorty.

Sukces wyprawie mogło zapewnić jedynie silne poparcie oddanego sprawie stronnictwa, ale zawiązany we wrześniu 1697 roku w Łowiczu pod kierownictwem prymasa Radziejowskiego rokosz nie spełnił pokładanych nadziei ze względu na jego słabość militarną. Zresztą, kiedy Conti lądował na wybrzeżu, większość jego dawnych zwolenników w Koronie zabiegała już o awanse u Augusta  II, a potężni Sapiehowie zajęci byli tłumieniem opozycji anty-sapieżyńskiej na Litwie.

Wbrew zapewnieniom prymasa spotkał zatem księcia srogi zawód, na pomoc Francuzom pospieszyła zaledwie garstka Polaków, których wraz z desantem francuskim 11 listopada rozproszyły oddziały saskie, po czym Conti powrócił do ojczyzny. W styczniu 1698 roku August II odebrał w Warszawie hołdy zgromadzonych tam oligarchów i szlachty, a z Rzymu nadeszła  wiadomość o uznaniu jego tytułu królewskiego przez papieża Innocentego XII. Opierali się jeszcze uczestnicy rokoszu łowickiego, zrywając sejm wiosenny 1698 roku, ale ostatecznie pogodzili się z królem w następnym roku na sejmie zwanym pacyfikacyjnym. 


Źródło: "Wielka Historia Polski" Wydawnictwo Pinnex, Kraków 2000




INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Jan III Sobieski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy