Gospodarka i społeczeństwo polskie w XVII w.
Podstawą gospodarki Rzeczypospolitej u schyłku XVI i w pierwszej połowie XVII wieku było nadal rolnictwo, uzupełniane o rzemiosło i usługi w miastach.
W stosunku do poprzedniego okresu nie zaszły większe zmiany jakościowe w systemie tej produkcji, opartej na wielkotowarowym gospodarstwie szlacheckim - folwarku, który funkcjonował dzięki wykorzystywaniu nieodpłatnej pracy poddanych, a nastawiony był nadal przede wszystkim na produkcję zboża, w mniejszym zaś stopniu na hodowlę zwierząt rzeźnych, sprzedawanych w znacznej części na rynkach zagranicznych.
Nastawienie producentów na monokulturę zbożową uzależniało ich mocno od rynków krajów Europy Zachodniej. I właśnie od przełomu stuleci XVI/XVII następuje załamanie się tam koniunktury na produkty rolne, zwłaszcza polskie zboże (oraz woły rzeźne), co początkowo objawia się wyhamowaniem wyraźnego wcześniej wzrostu cen na produkty wiejskie.
Aby przeciwdziałać spadkowi swych dochodów, szlachta wybrała drogę najłatwiejszą, mianowicie zakładanie nowych i powiększanie areału istniejących folwarków. Zagospodarowywaniu nieużytków, gruntów gorszej jakości czy wreszcie oddalonych od centrów handlowych (na ziemiach południowo-wschodnich Rzeczypospolitej), co podrażało koszty transportu towarów, towarzyszyło ograniczanie kosztów produkcji poprzez zmniejszanie wewnętrznej konsumpcji zbóż, czemu służyły redukcje stałego personelu folwarcznego, zastępowanego pańszczyzną. I to nie tyle poprzez zwiększanie wymiaru pańszczyzny kmiecej, wykorzystującej sprzężaj, co poprzez świadczenie w szerokim zakresie i formach przez ludność małorolną i bezrolną pańszczyzny pieszej.
Częste wypadki rezygnacji z systemu trójpolówki, ze względu na chęć do maksymalnego zwiększania areału zbóż ozimych, głównie żyta i pszenicy, przynoszących największe zyski, a przy tym redukcja inwentarza żywego (zmniejszenie ilości obornika), powodowało zjawisko wyjałowiania gruntów i spadek plonów.
Rozszerzenie areału i liczby folwarków przy zwiększeniu obciążeń pańszczyźnianych, a zatem wykorzystywanie ekstensywnych metod gospodarowania z praktycznym pominięciem w produkcji rolnej postępu technicznego, dawało właścicielom dużych posiadłości poczucie względnej jeszcze stabilizacji, co wyrażało się utrzymującym się w omawianym okresie wysokim poziomem eksportu polskiego zboża poprzez Gdańsk, utrzymującym się aż do 1648 roku. Lata rekordowe pod względem eksportu szacowanego wywozem przez Gdańsk to roku 1618 (116 tys. łasztów), a w cieśninach duńskich - roku 1644 (62 tys. łasztów). Wzrost produkcji, przy niechęci szlachty do inwestowania w środki techniczne, okupiono niewspółmiernie zwiększonymi nakładami pracy świadczonymi przez ludność wiejską.
Schyłek XVI i pierwsza połowa XVII wieku to okres rosnącego rozwarstwienia stanu szlacheckiego w wyniku wzrostu latyfundiów magnackich na ziemiach południowo-wschodnich Rzeczypospolitej, którym łatwiej było utrzymać zyskowność pomimo pogarszającej się koniunktury gospodarczej. To wtedy powstały posiadłości Jana Zamoyskiego (obejmujące 11 miast i ponad 200 wsi) czy też księcia Konstantego Ostrogskiego (100 miast i 1300 wsi), a także potężne kompleksy majątkowe Koniecpolskich i Wiśniowieckich na Ukrainie, Radziwiłłów na Litwie oraz Opalińskich, Leszczyńskich, Ossolińskich w Koronie.
W bilansie handlu zagranicznego Polska pozostawała nadal zapleczem surowcowym Europy, eksportując poza zbożem, także bydło rzeźne, skóry, futra, towary pochodzenia leśnego, a sprowadzając z zagranicy produkty luksusowe oraz inne wyroby o wyższym stopniu przetworzenia, jak tekstylia, artykuły metalowe, galanteryjne, szkło, a także wino i towary kolonialne.
Dzięki wysiłkom podejmowanym w celu utrzymania dochodów szlachty mimo pogarszającej się sytuacji cenowej na produkty rolne, nieźle jeszcze powodziło się także mieszkańcom miast, zwłaszcza stanowiących centra życia handlowego, takich jak przede wszystkim monopolizujący handel bałtycki Gdańsk, a także Kraków, Poznań, Warszawa, Lwów i Wilno. Gorzej wiodło się mieszkańcom miast średnich i małych, nastawionych na produkcję i sprzedaż usług na rynku lokalnym, którego obroty kurczyły się wobec nasilających się tendencji do zaspokajania zapotrzebowania na produkcję rzemieślniczą poprzez zakładanie szlacheckich miast prywatnych, tworzenie na terenie dotychczasowych ośrodków miejskich jurydyk, w których właściciele osadzali rzemieślników konkurujących z cechowymi, a także rozwój rzemiosła wiejskiego.
Jednocześnie kurczyła się warstwa klienteli średniozamożnej na wsiach. W celu ochrony przed konkurencją cechy rzemieślnicze decydowały się na ograniczanie swych możliwości produkcyjnych i usługowych dla utrzymania cen wyrobów rzemieślniczych. Stosunkowo dobrze funkcjonował jeszcze handel, z tym że następowało w omawianym okresie zjawisko jego koncentracji w rękach stosunkowo niewielkiej grupy bogacących się szybko kupców, kosztem pozostałej ludności miejskiej utrzymującej się z handlu. Nieźle przedstawiał się wówczas także stan górnictwa w żupach solnych krakowskich (Wieliczka i Bochnia) oraz ruskich (ekonomia samborska), a także przetwórstwo rud ołowiu (okolice Olkusza) i żelaza (powiat krakowski, Zagłębie Staropolskie).
Słownik zapomnianych godności, rzemiosł i zawodów z czasów staropolskich
Pomyślnym w gruncie rzeczy jeszcze rozwojem gospodarczym Rzeczypospolitej trwającym przez XVI stulecie wstrząsnął kryzys monetarny, poprzedzony tzw. rewolucją cen i psuciem monety w krajach zachodnich uwikłanych w kosztowne wojny, czego opóźniony efekt ujawnił się w naszym kraju począwszy od lat dwudziestych XVII wieku.
Do Rzeczypospolitej napływała wówczas moneta gorszej jakości, natomiast moneta polska o większej zawartości kruszcu była przedmiotem wywozu za granicę albo tezauryzacji. Spowodowało to konieczność obniżenia zawartości kruszcu (srebra) w monecie polskiej (w latach 1616 - 1623 aż ponad 40 %), co skomplikowało mocno handel i stosunki kredytowe. Warto wreszcie zauważyć, iż czynnikiem sprzyjającym rozwojowi państwa było utrzymywanie się w omawianym okresie w Rzeczypospolitej wysokiego przyrostu naturalnego ludności, jednego z najwyższych spośród państw europejskich.
Kres korzystnym tendencjom gospodarczym i ludnościowym przyniosły wydarzenia o niezwykłym natężeniu rozgrywające się w połowie XVII wieku. Na kilkanaście lat zostały przerwane albo poważnie nadwerężone tradycyjne powiązania gospodarcze pomiędzy ziemiami Rzeczypospolitej, zniweczone możliwości jej eksportu, na skutek wojen toczonych najpierw na ziemiach południowo-wschodnich Rzeczypospolitej (powstanie kozackie), następnie litewskich (wojna polsko-moskiewska) i w Koronie ("potop" szwedzki), kiedy to w latach 1655 - 1656 cały obszar państwa poddany został łupieżczej eksploatacji jego zasobów materialnych.
Ożywieniu gospodarczemu, obserwowanemu wkrótce po tych wojnach na niektórych ziemiach Rzeczypospolitej, nie sprzyjała polityka państwa, nastawiona na wzrost fiskalizmu, koniecznego z powodu kolejnych kosztownych wojen z Moskwą, a zwłaszcza z Turcją (od roku 1672). Wojny te pozbawiły dochodów znaczną część wielkich właścicieli ziemskich na Ukrainie (upadek fortuny książąt Wiśniowieckich) i Podolu.
Rangi tych kataklizmów nie można umniejszać. Nie wdając się w szczegółowe rozważania na podnoszony przez niektórych historyków temat ich pozytywnego wpływu na uruchomienie energii społecznej do odbudowy kraju ze zniszczeń wojennych, można posłużyć się mądrością prostego ludu, najciężej znoszącego dolegliwości kataklizmów, wyrażoną w jednej ze strof suplikacji: Od powietrza, głodu, ognia i wojny - Wybaw nas Panie.
Niedożywienie ludności czyniło ją bardziej podatną na choroby, z których najstraszniejsze żniwo zbierały wielkie epidemie z lat pięćdziesiątych XVII i początków XVIII stulecia. Wojnom towarzyszyły niezmiennie pożogi, rabunki mienia i skarbów kultury narodowej. Oblicza się, iż w pierwszej połowie XVIII wieku liczba ludności Rzeczypospolitej zmniejszyła się o ponad 1/3 w stosunku do stanu z pierwszej połowy XVII wieku.
Wychodzenie z kryzysu gospodarczego utrudniał niski poziom cen zarówno na podstawowe produkty rolne, zwłaszcza na żyto, pszenicę, zwierzęta rzeźne, nabiał i skóry, jak i na produkty rzemieślnicze czy też przemysłowe, jak wyroby z żelaza i cegła. Oznaczało to zanikanie popytu na nie wśród chłopów i mieszczan. Działo się tak dlatego, że przede wszystkim starano się odbudowywać folwarki, wykorzystując do tego celu nieodpłatną robociznę chłopów. Tym z kolei trudniej było odbudować własne gospodarstwa, przy braku dostępu do kredytu. Co najwyżej mogli liczyć niektórzy na tak zwaną załogę, czyli przekazanie na określonych warunkach zapomogi z dworu w formie bydła, ziarna na zasiewy i pieniędzy na narzędzia rolnicze.
Dochodzi do tego czynnik rozdrobnienia gospodarstw kmiecych, pomimo względnej obfitości ziemi; zubożenie wsi wyrażało się przede wszystkim powiększeniem ogromnym ludności małorolnej i bezrolnej, czyli komorniczej, wysługującej się w bogatszych gospodarstwach. Odnotowano ogromny spadek liczby młynów, zwłaszcza tych największych, a także poziomu uprawy ról na skutek niedostatecznej liczby narzędzi i bydła, co skutkowało z kolei gorszym nawożeniem pól. Na skutek spadku zapotrzebowania miast na produkty rolne (częściowo na skutek ich agraryzacji), a także znacznego zmniejszenia możliwości eksportowych, malały dochody właścicieli folwarków. Proces ten starali się oni powstrzymać, przerabiając zboża na trunki, głównie piwo, a z upływem czasu coraz popularniejszą gorzałkę.
W celu zapewnienia sobie zbytu wykorzystano dworską instytucję monopolu propinacyjnego, polegającego na przymusie zakupu przez chłopów trunków produkowanych w browarze pańskim, na ogół za pośrednictwem karczmy dworskiej. Ten rujnujący chłopów proceder był wielce zyskowny dla dworu. Obliczono, iż dochody z propinacji w drugiej połowie XVII wieku były równe, a z czasem przewyższały dochody uzyskiwane przez właścicieli folwarków ze sprzedaży produkcji roślinnej i hodowlanej. Na coraz szerszą skalę wykorzystywano też przymus przemiału zboża w młynach dworskich.
Chłopów zmuszano także do dodatkowych świadczeń w postaci zwiększania wymiaru pańszczyzny, głównie pieszej, a także dodatkowych posług, stanowiących obowiązek wynikający ze stosunków poddańczych, jak nieodpłatne świadczenie usług transportowych czy też stróży (strzeżenie majątku dworskiego) lub wykonywania przędzy wełnianej, płótna, wyplatania koszy, wyrobów drzewnych itd. Na pogarszającą się sytuację ludności wiejskiej wpływał również ogromny wzrost wysokości i różnorodności podatków płaconych do skarbu publicznego; szczególnie uciążliwe stawało się podymne, a dla chłopów we wsiach królewskich - obowiązek utrzymywania żołnierzy przez okres zimy, określany hiberną. Ważną pozycję stanowiły także świadczenia na rzecz plebanii, z dziesięciną na czele.
Warto zauważyć, iż kryzys i stagnacja gospodarcza wymusiły wzrost zależności chłopów od dworu także w wymiarze społecznym, w którym podstawową rolę odgrywała zasada przywiązania chłopa do ziemi, a także sprawowanie nad nim pełnej władzy z sądowniczą na czele, pozwalającą panu traktować chłopa niemal jak swą własność.
Nie oznaczało to jednak zupełnego ubezwłasnowolnienia chłopów, zwłaszcza kiedy występowali jako społeczność danej wsi (gromada), mieli możliwość kierowania jako społeczność wiejska pisemnych próśb (suplik) do właścicieli majątku; większą samodzielnością cieszyli się chłopi w dobrach królewskich, ich sprawy konfliktowe z dzierżawcami nierzadko kończyły się w sądzie referendarskim nawet korzystnymi dla chłopów wyrokami. Nieliczne i obejmujące niewielkie terytoria otwarte bunty chłopskie tłumiono siłą. Częstą formą buntu pojedynczych chłopów było natomiast tzw. zbiegostwo, czyli ucieczki chłopów do innych wsi, miast, za granicę, na kresy południowo-wschodniej Rzeczypospolitej.
W drugiej połowie XVII (i pierwszej XVIII wieku) pogłębiło się zdecydowanie rozwarstwienie majątkowe wśród stanu szlacheckiego. Charakteryzowała go przede wszystkim koncentracja ogromnych majątków w ręku nielicznych rodzin magnackich, Radziwiłłów, Sapiehów, Czartoryskich, Paców, Potockich, Lubomirskich, Tarłów, Mniszchów, Branickich, Wiśniowieckich i Ogińskich, głównie na Żmudzi, Litwie, Białorusi, Wołyniu i Podolu.
Działo się to kosztem średniej i drobnej własności. Wielkim magnatom łatwiej było przetrwać zjawiska kryzysowe w gospodarce, natomiast zniszczenie majątków na przykład w wyniku wojen oznaczało ruinę dla szlachty jednolub kilkuwioskowej. Warto zauważyć, iż ogromnie wzrosła w omawianym okresie rzesza szlachty spauperyzowanej, niejednokrotnie posiadającej zaledwie cząstkę wsi, albo zupełnej gołoty, której egzystencja często była uzależniona od bogatszych sąsiadów.
Z upadku gospodarczego najtrudniej było odrodzić się jednak miastom, ze względu nie tyle na zniszczenia wojenne, które rzeczywiście bardziej dotkliwe były dla mieszczaństwa, co na niesłychane zawężenie się możliwości zbytu towaru i usług miejskich na rynkach regionalnych i lokalnych, co dotykało największą liczebnie społeczność miast średnich i małych, bowiem większe ośrodki, takie jak Gdańsk, Kraków czy Poznań, dawały szersze możliwości wyjścia z zapaści spowodowanej działaniami wojennymi.
Przeprowadzane lustracje miast królewskich i inwentarze dotyczące miast prywatnych dobitnie zaświadczają o ogromnym spadku liczby ludności zajmującej się zawodami miejskimi, poziomu handlu między miastem a wsią, wskazują też na agraryzację społeczeństwa miejskiego. Kryzys dotknął wydatnie wydobycie i produkcję ołowiu w okręgu olkuskim i chęcińskim, natomiast prowadziły nadal działalność kopalnie i huty w Zagłębiu Staropolskim (ożywioną przez biskupów krakowskich od ok. 1730 roku), a całkiem nieźle prosperowały żupy solne.
Chaos gospodarczy pogłębiła błędna polityka finansowa państwa. Jeszcze w okresie wojen szwedzkich uchwycono się pomysłu zapełnienia pustego skarbu państwowego poprzez zastosowanie przymusowego kursu dla wybijanych od 1659 roku masowo miedzianych szelągów (boratynek), a od 1665 złotówek o obniżonej zawartości srebra (tynfów), co spowodowało dewaluację monety polskiej i zjawisko potężnej inflacji.
Źródło: "Wielka Historia Polski" Wydawnictwo Pinnex, Kraków 2000