​Przyczyny upadku I Rzeczypospolitej

Dyskusja o przyczynach upadku Rzeczypospolitej rozpoczęła się jeszcze w XVIII w., natychmiast po rozbiorach.

Dyskusja o przyczynach upadku Rzeczypospolitej rozpoczęła się jeszcze w XVIII w., natychmiast po rozbiorach.

Część ocen uwypukla przyczyny wewnętrzne (słabość władzy państwowej, bezwład sejmów, anarchia), część wskazuje na konteksty międzynarodowe (wojny rujnujące Polskę mimo jej neutralności, zła koniunktura gospodarcza, zaborczość sąsiadów). Czasem jednak, czytając te opinie, nie sposób powstrzymać się od refleksji, że autorom jakby mniej chodziło o prawdę historyczną, bardziej o wypowiedź w aktualnych dla nich kwestiach politycznych.

Zapewne zresztą rację mają zwolennicy jednej i drugiej opcji: słabość wewnętrzną wykorzystali zaborczy sąsiedzi.

Reklama

Wydaje się jednak, że kluczem do rozbiorów jest rok 1572 i bezpotomna śmierć ostatniego Jagiellona, Zygmunta Augusta, przy nie rozstrzygniętej kwestii sukcesji. Odtąd o losach tronu Rzeczypospolitej Obojga Narodów decydował naród szlachecki, kierowany przez swe elity. Zabrakło dziedzica tronu i formuły przezwyciężenia kryzysu władzy, musiały zatem w bezkrólewiu lat 1572 - 1573 zapaść decyzje polityczne dotyczące kształtu ustrojowego państwa polskiego.

Zawarte wtedy z pierwszym elektem układy w postaci artykułów henrykowskich weszły w skład praw kardynalnych szlachty i jako takie stanowiły później jej ostoję w rozgrywkach z królem, nawet często wbrew wymogom aktualnej polityki i polskiej racji stanu. Dawały też rządom państw europejskich możliwość wtrącania się do spraw polskich, co, zwłaszcza w XVIII stuleciu, zakłóciło podmiotowość Rzeczypospolitej tak dalece, iż pozbawiło ją statusu państwowego.

O sile czy też słabości Polski elekcyjnej decydowała w poważnym stopniu dojrzałość polityczna warstwy rządzącej, a szczególnie członków senatu oraz samego władcy, których działalność zakłócały jednak częste konflikty interesów, co utrudniało skuteczne kierowanie krajem. Do pakietu ustaw gwarantujących wolności szlacheckie weszło oryginalne w skali europejskiej, ale nie najlepsze z punktu widzenia interesów państwa, powoływanie na tron monarchów na zasadzie wolnej elekcji oraz takie ułożenie z nimi stosunków konstytucyjnych, które zaprzepaszczały korzyści wypływające gdzie indziej z silnej władzy wykonawczej.

Na złe funkcjonowanie mechanizmu sprawowania rządów z upływem lat coraz wyraźniej wywierały wpływ kolejne czynniki uznawane za atrybuty ustroju polskiego, takie jak liberum veto oraz sposób funkcjonowania sejmu. Wiele szkód wyrządził upadek kultury i obyczajów oraz megalomania narodowa, podsycana zresztą, zwłaszcza w XVIII w., przez państwa sąsiednie.

Wyrwanie się z kręgu niemożności polepszenia stylu funkcjonowania instytucji państwowych było trudne, gdyż mogło ono nastąpić jedynie poprzez gruntowne reformy ustrojowe, a tych obawiała się szlachta przywiązana organicznie do przywilejów stanowych, zapewniających jej przewagę nad pozostałymi warstwami ludności.

W dużym uproszczeniu można stwierdzić, iż naród szlachecki miał takich władców, jakich sobie wybrał i w jakie uprawnienia do kierowania państwem ich wyposażył. Obie strony demoralizowała, a nierzadko upokarzała, walka wyborcza.

Spośród kandydatów do korony mniej rozczarowań na polu elekcyjnym przeżyli znani bliżej Polakom ze swego dorobku życiowego Stefan Batory, Władysław Waza, Jan Sobieski i Stanisław August Poniatowski, a wojenna sława ojca, kniazia Jaremy, zapewniła nieoczekiwanie koronę Michałowi Korybutowi Wiśniowieckiemu.

Pozostali władcy musieli stawić czoła większym przeciwnościom. Henrykowi Walezemu sukces umożliwiło dopiero przyjęcie ultimatum wyborczego w postaci gwarancji zabezpieczających jego przyszłych poddanych przed próbami wprowadzania samodzielnych rządów. W atmosferze konfrontacji zbrojnej ze stronnikami kontrkandydatów do tronu osiągnęli koronę Zygmunt Waza, obaj Wettynowie i Stanisław Leszczyński, zaś stosunek do kwestii wojny czy też pokoju ze zbuntowanym Chmielnickim i jego Kozakami zaważył na wyborze królem Jana Kazimierza Wazy.

Wszystkim władcom polskim omawianej epoki szlachta dyktowała już na wstępie panowania twarde warunki porozumienia - zaprzysiężenie praw kardynalnych. Stawiały one monarchów w sytuacji, którą dosadnie określili dyplomaci hiszpańscy już w odniesieniu Henryka Walezego, przyrównujący zakres jego władzy, z pewną przesadą, do pozycji doży weneckiego i piszący o nałożeniu kajdan na ręce króla albo też współczujący mu, jako księciu urodzonemu w wolności, ze względu na liczne ograniczenia w podejmowaniu suwerennych decyzji.

Należy potwierdzić, iż władcy elekcyjni w dużym stopniu stawali się zakładnikami szlachty - głównej siły politycznej dysponującej sejmem i prawem sprzeciwu wobec niesubordynacji swych monarchów.

W dobie elekcyjnej nie została jednak wykorzeniona całkowicie idea monarchii dziedzicznej. W początkach tej epoki wyborcy szlacheccy szukali pretekstów do uzasadnienia praw swych kandydatów do korony polskiej ich pokrewieństwem lub powinowactwem z odeszłą w przeszłość dynastią Jagiellońską. W pierwszych trzech elekcjach za takie spoiwo uchodziła Anna Jagiellonka, siostra Zygmunta Augusta - przedstawiana jako przyszła żona Henrykowi Walezemu, faktyczna żona Stefana Batorego, a po jego śmierci protektorka swego siostrzeńca Zygmunta Wazy.

Ważnym argumentem na rzecz panowania Wazów w Polsce było ich pochodzenie w prostej linii "po kądzieli" od Zygmunta I Starego. Nośne hasło stanowiło opowiadanie się za koniecznością powrotu do idei wybierania na tron kandydatów narodowych, rodzimych, polskich, wywodzących się ze stanu szlacheckiego, określanych "Piastami". Przyniosło ono sukces Michałowi Korybutowi Wiśniowieckiemu i Janowi Sobieskiemu, uwzględniano je również podczas elekcji Stanisława Leszczyńskiego i - w mniejszym stopniu - Stanisława Augusta Poniatowskiego.

Kandydatury narodowe pojawiały się także w elekcjach lat: 1576 (wojewoda bełski Andrzej Tęczyński i wojewoda sandomierski Jan Kostka), 1587 (kanclerz i hetman wielki koronny Jan Zamoyski), 1669 (hetman polny koronny Dymitr Wiśniowiecki), 1697 (hetman wielki koronny Stanisław Jabłonowski) i 1764 (wojewoda ruski, książę August Aleksander Czartoryski oraz pomniejsi kandydaci).

Zrozumiałą skłonnością władców epoki elekcyjnej było ich dążenie do zapewnienia korony polskiej swym synom, czyli do stworzenia chociażby namiastki dziedziczności tronu. Takie dynastie w obrębie dwóch pokoleń udało się stworzyć Wazom (Zygmunt III oraz jego synowie Władysław i Jan Kazimierz) i Wettynom (August II i jego syn Fryderyk August - August III). Podobny cel przyświecał Janowi III Sobieskiemu, ale dla jego synów zabrakło wystarczającego poparcia elektoratu polskiego.


Pozostałym władcom przeszkodziły inne okoliczności. Henryk Walezy opuścił Rzeczpospolitą z woli własnej i swej matki Katarzyny Medycejskiej, Stefanowi Batoremu nie mogła dać potomstwa leciwa Anna Jagiellonka, nie doczekali się też dzieci Jan Kazimierz oraz Michał Korybut Wiśniowiecki, zaś wypadki dziejowe podcięły ciągłość władzy Wettynów i Stanisława Augusta. Wypada stwierdzić zatem, iż co prawda system prawno-ustrojowy Rzeczypospolitej w teorii pozbawiał władców możliwości odnowienia monarchii dziedzicznej, ale w praktyce ograniczał je przede wszystkim brak przyzwolenia ze strony szlachty.

Warto przypomnieć jeszcze, że w niedalekiej przeszłości zasiadanie dynastii Jagiellonów na tronie polskim, formalnie elekcyjnym, opierało się na woli politycznej utrzymania unii z Litwą, w której potomkowie Jagiełły piastowali tron wielkoksiążęcy dziedzicznie. 



Źródło: "Wielka Historia Polski" Wydawnictwo Pinnex, Kraków 2000


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy