​"Wielka smuta" i polityka Wazów wobec Moskwy

Współpraca szlachty z polskimi Wazami układała się najlepiej podczas realizacji polityki wobec Moskwy. Sprzyjał temu okres tzw. "wielkiej smuty" w państwie moskiewskim.

Współpraca szlachty z polskimi Wazami układała się najlepiej podczas realizacji polityki wobec Moskwy. Sprzyjał temu okres tzw. "wielkiej smuty" w państwie moskiewskim.

Po ciężkiej porażce dworu królewskiego na froncie szwedzkim, skutkującej detronizacją Zygmunta III w ojczystym kraju, poszukał on rekompensaty na wschodzie Europy. Do jego imperialnych planów zachęcał rozgardiasz polityczny (okres tzw. wielkiej smuty) w państwie moskiewskim, na którego czele po wymarciu Rurykowiczów stanął, pozbawiony przewagi urodzenia, jako że pochodził z równych mu bojarów, car Borys Godunow.

Jemu właśnie wielce wpływowy w państwie Zygmunta III dygnitarz, kanclerz litewski Lew Sapieha, przywiózł w roku 1600 niezwykły projekt unii Rzeczypospolitej z Moskwą. Przy ówczesnym stanie wewnętrznym państwa moskiewskiego niewiele znaczyło odciągnięcie go od sojuszu ze Szwecją, toteż z tym większą uwagą należy przyjrzeć się proponowanemu przymierzu, przypominającemu w zarysach związek Korony i Litwy: Polska i Moskwa miały prowadzić wspólną politykę zagraniczną w sprawach dotyczących wojny i pokoju, także wspólną politykę handlową, wspólne miały być moneta i skarb z siedzibą w Kijowie oraz flota bałtycka i czarnomorska, obywatele obu państw mieli otrzymać wolność osiedlania się na terytorium sygnatariuszy dokumentu, proponowano równouprawnienie szlachty katolickiej i prawosławnej.

Reklama

Ślepy los miał ustanowić wspólnego monarchę - byłby nim bardziej długowieczny z partnerów, a po nim jego dziedzice (tzw. traktat na przeżycie). Moskwa odrzuciła w całości ofertę polską, zobowiązując się tylko do przedłużenia rozejmu do roku 1622.

Wkrótce doszło do wydarzeń jedynych w swoim rodzaju w dziejach stosunków polsko-moskiewskich. Wykorzystując osłabienie wschodniego sąsiada, magnaci kresowi podjęli inicjatywę osadzenia na tronie carskim swego faworyta, wielce tajemniczą postać, cudownie jakoby ocalałego carewicza Dymitra, syna Iwana IV Groźnego. Był to w rzeczywistości mnich prawosławny Grzegorz Otrepiew, który pojawił się najpierw w dobrach księcia Konstantego Ostrogskiego, następnie w majątku Adama Wiśniowieckiego. Zdobył on również poparcie wojewody sandomierskiego, Jerzego Mniszcha, którego córkę Marynę obiecał poślubić po zdobyciu tronu carskiego.

W roku 1604 było o nim już głośno w Krakowie, uzyskał posłuchanie u Zygmunta III, który oficjalnie nie poparł jednak przedsięwzięcia ze względu na sprzeciw większości polityków z kanclerzem i hetmanem Janem Zamoyskim na czele. Domniemany Dymitr zdołał natomiast przekonać do siebie kilku magnatów obietnicami nadań wysokich urzędów i sowitych majątków i na czele prywatnych wojsk (3,5 tys. żołnierzy) uderzył na Moskwę, zyskując w czasie marszu poparcie ludności i opozycji bojarskiej.

Ostateczny sukces zapewniła mu niespodziewana śmierć Borysa Godunowa i powstanie w Moskwie, które zrzuciło z tronu jego następcę, sadowiąc na nim Dymitra (Dymitr Samozwaniec I). Zawiódł jednak nadzieje Zygmunta III na zawarcie sojuszu wymierzonego przeciwko Szwecji, o co król zabiegał przez posłów. Dymitr pozostał lojalny tylko w stosunku do swych dawnych protektorów: w maju 1606 roku poślubił Marynę Mniszchównę, która przywdziała koronę carowej.

Los nie sprzyjał mu jednak, gdyż wkrótce potem wybuchło powstanie w Moskwie, w czasie którego został zamordowany, a wraz z nim ok. 500 Polaków. Przywódca powstania, bojar Wasyl Szujski po ogłoszeniu się carem nawiązał przyjazne stosunki z królem szwedzkim Karolem IX. Już wtedy (1607) na dworze królewskim dojrzał plan zerwania rozejmu i uderzenia na Smoleńsk, odłożono go jednak do 1609 roku ze względu na konieczność pacyfikacji kraju po rokoszu sandomierskim i pozyskania opinii publicznej do nowej wojny.

Zawiedzeni w rachubach na zdobycze w państwie moskiewskim magnaci polscy oraz niektórzy bojarzy wykreowali kolejnego pretendenta do tronu carskiego, nowego Dymitra Samozwańca, który pojawił się w Starodubie w trakcie powstania ludowego pod wodzą Iwana Bołotnikowa. Poparli go m.in. Jan Piotr Sapieha, kuzyn kanclerza litewskiego Lwa Sapiehy oraz kniaź Roman Różyński i Aleksander Lisowski, późniejszy dowódca osławionych z grabieży i okrucieństw oddziałów awanturników. Większość uczestników kolejnej "dymitriady" nie miała wątpliwości co do faktu mistyfikacji, niemniej stwarzano pozory prawdy. Najbardziej zadziwiła wszystkich Maryna Mniszchówna, która przyjęła Dymitra jako ocalałego od rzezi moskiewskiej męża. Jego  wojsko w roku 1608 rozbiło obóz we wsi Tuszyno pod Moskwą, stwarzając bezpośrednie zagrożenie dla stolicy carskiej, jednak po wybuchu wojny polsko-moskiewskiej (1609) rozpoczęły się masowe dezercje z obozu tuszyńskiego, a domniemany car po przeniesieniu się do Kaługi zginął w grudniu 1610 roku.



Źródło: "Wielka Historia Polski" Wydawnictwo Pinnex, Kraków 2000



INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Zygmunt III Waza
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy