25 listopada abdykował ostatni król Polski. Data była nieprzypadkowa
25 listopada 1975 roku abdykował ostatni król Polski. Był to gest ze wszech miar symboliczny. Ostatecznie przypieczętował rozbiory, dawał Rosji pretekst do roszczenia sobie prawa rządzenia na ziemiach polskich, a także był prezentem dla Katarzyny Wielkiej w dzień jej imienin. W obliczu tych faktów nie będzie egzaltowanym stwierdzenie, że były to najgorsze katarzynki w historii Polski, od tego wydarzenia mija 230 lat.
"...niniejszym aktem najuroczyściej ogłaszamy, że wolnie i z własnej woli wyrzekamy się bez ekscepcji wszelkich praw Naszych do Korony Polskiej, do Wielkiego Księstwa Litewskiego i innych należących do nich krajów, jako też znajdujących się w nich posesji i przynależytości".
Takie słowa można przeczytać w akcie abdykacji Króla Polski i Wielkiego Księcia Litewskiego Stanisława Augusta Poniatowskiego z dnia 25 listopada 1795 roku. Wybór dnia, w którym dokument podpisano, nie był przypadkowy, to musiał być właśnie ten dzień, powodów ku temu było kilka. Po pierwsze abdykacja polskiego króla była niejako prezentem imieninowym dla Katarzyny, po drugie mijało wówczas równe 31 lat od kiedy Stanisław Poniatowski zasiadł na polskim tronie. Jego koronacja odbyła się bowiem 25 listopada 1764 roku.
"... przekonani teraz, że pieczołowitość Nasza na nic się ojczyźnie Naszej nie przyda, kiedy nieszczęśliwa zdarzona w niej insurekcja pogrążyła ją w teraźniejszy stan zniszczenia, i rozważywszy, że środki względem przyszłego losu Polski koniecznie potrzebne z powodu naglących okoliczności, a od Najjaśniejszej Imperatorowej Wszech Rosji i innych sąsiednich mocarstw przedsięwzięte, jedynymi są do przywrócenia pokoju i spokojności współobywatelom Naszym, których dobro zawsze było najmilszym przedmiotem starań Naszych"
Nie tylko data abdykacji, ale także sam jej fakt niósł za sobą symboliczne znaczenie, do którego doprowadził ciąg następujących po sobie zdarzeń. 23 stycznia 1793 roku Prusy i Rosja dokonały II rozbioru Polski. 16 listopada 1794 roku upada "nieszczęśliwie zdarzona insurekcja" pod wodzą Tadeusza Kościuszki, która wybuchła jako sprzeciw wobec rozbiorom. 5 stycznia 1795 roku na polecenie Katarzyny II Stanisław August Poniatowski w towarzystwie rosyjskich dragonów opuszcza Warszawę i wyrusza do Grodna. 24 października 1975 roku podpisano III rozbiór Polski. Jednak choć nie było kraju, nadal istniały jego symbole, które jednoczyły naród, jednym z nich był król. Wyrzeknięcie się przez władcę prawa do tronu było ostatecznym przypieczętowaniem upadku Polski.
"... akt ten uroczysty abdykacji korony i rządu Polski w ręce Najjaśniejszej Imperatorowej Wszech Rosji składamy dobrowolnie i z tą rzetelnością, która postępowaniem Naszym w całym życiu kierowała. Zstępując z tronu, dopełniamy ostatniego obowiązku królewskiej godności, zaklinając Najjaśniejszą Imperatorową, ażeby macierzyńską swą dobroczynność na tych rozciągnęła, których królem byliśmy, i to wielkości Jej duszy działanie wielkim swym sprzymierzeńcom udzieliła".
Tekst aktu abdykacji powstał w Grodnie i nie ma większych wątpliwości, że król rzeczywiście chciał się zrzec korony. Władca był pewien, że opór wobec Katarzyny przyniesienie jedynie Polakom cierpienie, sam Stanisław Poniatowski także nie potrafił dojrzeć, co jeszcze jako król mógłby zrobić. W tekście abdykacji można przeczytać, że była ona dobrowolna, jednak to nie zmienia faktu, że jego treść przygotował Mikołaj Repnin, który czterokrotnie musiał go poprawiać.
"Akt niniejszy dla większego waloru podpisaliśmy i pieczęć nań Naszą wycisnąć rozkazaliśmy".
Stanisław August Poniatowski abdykując nie tylko zniszczył symbol, ale też złamał prawo. Jak król Polski nie mógł zrzec się polskiej korony, gdy zakazano tego na sejmie jeszcze w XVII wieku. Istniało wówczas przekonanie, że skoro lud (w rozumieniu szlachta) wybiera króla, to tylko lud może go z tego obowiązku zwolnić.
"Nie szukając w ciągu królowania naszego innych korzyści lub zamiarów, jak stać się użytecznym ojczyźnie Naszej, byliśmy także tego zdania, iż opuścić należy tron w okolicznościach, w których rozumieliśmy, że oddalenie Nasze przyłoży się do powiększenia szczęścia współziomków Naszych lub też przynajmniej umniejsza ich nieszczęścia".
Abdykacja ostatniego króla Polski budziła i budzi wiele emocji. Przez wielu sobie współczesnych król nazywany był zdrajcą i po dziś dzień jego postać budzi negatywne skojarzenia. Zgodnie z raportem Repnina Stanisław Poniatowski rozpaczał po podpisaniu aktu do tego stopnia, że przez kilka dni nie wychodził z łóżka. Władca był przekonany, że opór wobec carycy jest daremny, a może pociągnąć za sobą potworne konsekwencje dla narodu. Nawet jeśli w chwili zrzeczenia się polskiej korony król był przekonany, dba o dobro Polaków, nie zmienia to faktu, że historia oceniła jego postawę negatywnie.
