Żona Stalina. Zakochana czy zgwałcona?
Jak miliony innych obywateli Związku Radzieckiego przypłaciła życiem swoje zauroczenie Stalinem. Co widziała ta delikatna kobieta w mężczyźnie, który stał się dwudziestowieczną ikoną zła?
Poznali się, gdy Nadieżda Alliłujewa była zaledwie nastolatką. Starszy od niej o ponad dwadzieścia lat Józef Stalin był częstym gościem w domu jej rodziców. Współpracował z jej ojcem, również rewolucjonistą. Bywało, że nawet pomieszkiwał w domu Alliłujewych. To właśnie tam młodziutka Nadia wpadła mu w oko. Uwieść córkę towarzysza broni? Czemu nie. Józef Stalin nie cofał się przed znacznie gorszymi czynami.
Był już wcześniej żonaty. Z pierwszą żoną Jekateriną Swanidze połączyła go prawdziwie romantyczna miłość. "Roztopiła mi serce" mówił Stalin o swojej pierwszej żonie, pisał dla niej wiersze i śpiewał romantyczne pieśni, a nawet przystał na ślub w cerkwi. Ceremonię odprawił wprawdzie jakiś podejrzany pop, nocą, a pan młody nie założył nawet porządnego garnituru, ale gorsze dni miały dopiero nadejść.
Józef więcej czasu poświęcał rewolucji niż rodzinie. Knuł polityczne intrygi, nocami napadał na banki, życie rodzinne odkładał na później. Ale "później" nie nastąpiło... po ledwie roku małżeństwa, Jekaterina umarła na tyfus, zostawiając męża i synka. Stalin rozpaczał, zalewał się łzami, w czasie pogrzebu rzucił się na trumnę. "Umarła, a razem z nią wszystkie ciepłe uczucia, jakie miałem dla ludzkości" - powiedział.
Kiedy on miał już za sobą przygodę z seminarium duchownym, pierwsze małżeństwo i zsyłkę, ona nie zdążyła jeszcze wkroczyć w życie. Uczęszczała do gimnazjum i chociaż była najmłodsza z trójki rodzeństwa, opiekowała się rodziną, nieco zaniedbywaną przez matkę, która notorycznie uciekała z kolejnymi kochankami.
Nadia - świeża, czysta, z głową naładowaną bolszewickimi ideami - wpada w oko niemal czterdziestoletniemu Stalinowi.
Czy Nadia zakochała się w człowieku, którego Diane Ducret, autorka książki "Kobiety dyktatorów" nazywa "mafiosem w przebraniu anioła"? Wiele wskazuje na to, ze mógł ją zafascynować. Był wcieleniem czystego komunizmu, idealnym rycerzem. To mogło skłonić ją do małżeństwa, ale jej siostra Anna twierdziła później, że Stalin po prostu zgwałcił dziewczynę, a małżeństwo zaproponował, aby ostudzić wściekłość jej ojca - a swojego kolegi. Tym razem obyło się bez cerkwi.
Jeśli nawet Nadia przeżywała młodzieńczą fascynację tym człowiekiem, szybko okazało się, że wspólne życie na Kremlu nie było sielanką. Ona pracowała w sekretariacie Lenina, miała dostęp do najbardziej tajnych informacji i Stalin nie omieszkał tego wykorzystać przejmując władzę. To Nadia ostrzegła go przed czyhającym zagrożeniem: umierający Lenin wcale nie miał ochoty namaścić Stalina na swego zastępcę. Ich prywatne życie toczyło się w samym centrum politycznych rozgrywek i walki o władzę. To nie są warunki, w których uczucie może rozkwitać. To nie jest otoczenie, w którym młoda kobieta taka, jak Nadia mogła być szczęśliwa.
Chociaż warunki w jakich żyła były o niebo lepsze niż te z jakimi musiała się borykać przeciętna sowiecka kobieta, Nadia czuła się coraz gorzej. Wpadła w depresję, fatalnie czuła się wśród ludzi, którzy zajmowali się głownie walką polityczną i w większości dobiegali już pięćdziesiątki. Nadia pragnęła normalnego życia, podjęła nawet studia, na które uczęszczała incognito. Nikt z pozostałych studentów nie miał pojęcia, kim naprawdę jest ich koleżanka...
Dziewczyna wysiadała ze służbowego samochodu 300 metrów od uniwersytetu i resztę drogi przechodziła piechotą. Nie tylko udawała, że przyjechała autobusem. Ona naprawdę wolałaby przyjeżdżać autobusem i prowadzić normalne życie. Coraz częściej dostrzegała, jak bardzo oddalili się od komunistycznych ideałów. Zaszczyty i przywileje godziły w jej przekonania. Ale ze złotej klatki nie można się uwolnić. Mąż, dwoje dzieci, wczasy w Soczi - Nadieżda mogła albo pogodzić się ze swoim życiem, albo umrzeć.
Wkrótce okazało się też, że po romantycznym Stalinie recytującym wiersze i śpiewającym romantyczne pieśni nie zostało ani śladu. Despotyczny, podejrzliwy, brutalny - mąż Nadieżdy nie tylko miał w swoich rękach władzę, miał też cechy, które powodowały, że posługiwał się nią bez umiaru. Upokarzał ją publicznie i notorycznie zdradzał z kobietami z ich wspólnego otoczenia. Awantury wybuchały na każdym kroku. Różnice zdań budziła też kwestia wychowania dzieci: Swietłany i Wasyla, a także syna Józefa z pierwszego małżeństwa - Jakowa, i adoptowanego Artioma.
Nadieżda wyprowadziła się na jakiś czas do rodzinnego domu w Leningradzie, ale Stalin nie był człowiekiem, który pozwoliłby jej odejść. Udręczona małżeństwem kobieta starała się jednak w miarę możliwości wyrwać ze swojej złotej klatki. Wyjechała na kuracje do Karlsbadu, odwiedziła brata w Berlinie i siostrę na Ukrainie. Mąż siostry był członkiem tajnej policji i opowiedział Nadieżdzie o tym, co naprawdę dzieje się w państwie sowieckim, o potwornym głodzie na Ukrainie, o panującym w kraju terrorze.... Nadieżda stanęła twarzą w twarz z rzeczywistością i dowiedziała się, kim naprawdę jest jej mąż.
Tej nocy na Kremlu odbywał się bal dla uczczenia 15. rocznicy rewolucji. Tańczyło się tam i śpiewało na kaukaską nutę, alkohol lał się strumieniami. Ale nie wszyscy bawili się dobrze. Nadia musiała znosić pijackie zaczepki męża. "Czemu nie pijesz?" - krzyczał do niej agresywnie. Rzucał w nią skórkami pomarańczy i niedopałkami. Nadieżda nie wytrzymała. Chcąc zachować godność, wyszła. Następnego dnia znaleziono ją martwą w jej pokoju. Niektórzy twierdzą, że popełniła samobójstwo. Pewne jest jedynie to, że zmarła w wyniku odniesionej rany postrzałowej. Miała 31 lat.
Iza Grelowska
Na podstawie Książki Diane Ducret "Kobiety dyktatorów".