"Szyby w oknach najlepiej czyszczą się kredą, rozrobioną wodą"
Dawne gospodynie nie miały robotów sprzątających, płynów zapobiegających powstawaniu smug, środków czyszczących ani magicznych gąbek. Miały natomiast brudne butelki, zakurzone figurki i szyby, które musiały błyszczeć. Jak radziły sobie kobiety w końcu XIX i na początku XX wieku z porządkami? Bez środków chemicznych, wykorzystując naturalne domowe sposoby dbały, by dom wyglądał schludnie. Niektóre z ich sposobów dziś budzą oburzenie, inne na przestrzeni stulecia niewiele się zmieniły.
Porządki w czasach, gdy nie było robotów sprzątających, mopów, pralek i detergentów były bardziej ekologiczne, czasochłonne i wymagały sporo siły — energiczne szorowanie podłogi czy pocieranie praniem o tarkę wymaga krzepy — niewprawne ramię szybko się zmęczy. Gospodynie i służące wiele wysiłku wkładały w utrzymanie czystości, nie dziwi więc, że szukały sposobów, by ułatwić sobie pracę, a korzystały przy tym z tego, co miały pod ręką. Niektóre przekonania naszych prababek dziś jeżą włosy na głowie, inne budzą podziw dla inwencji ówczesnych gospodyń.
Jak sprzątały kobiety (bo to one przez wieki dbały o czystość) w końcu XIX i na początku XX wieku? Przewodniczką po domowych sposobach na utrzymanie idealnego porządku będzie nam Elżbieta Bednarska, autorka podręcznika "Dobra służąca, czyli ‘Co powinnam wiedzieć o służbie i na służbie’" wydanego w 1908 roku.
Jak dowiadujemy się ze wstępu, przed I wojną światową służące często zmieniały pracę, dlatego zamożne damy nie miały ochoty przyuczać niedoświadczonych panienek, które szybko opuszczały posiadłość w poszukiwaniu lepiej płatnej posady. Z tej przyczyny autorka stworzyła podręcznik dla służących, w którym poświęciła rozdział sprytnym sposobom utrzymania porządku. Sprawdźmy zatem, jak wiele zmieniło się przez ponad stulecie w domowych sposobach na sprzątanie.
Mycie okien to dla wielu prawdziwa udręka, o czym może świadczyć fakt, że dostępne są już na rynku roboty, które wykonują tę nieprzyjemną czynność za człowieka. W XIX i XX wieku szyby w oknach czyszczono wodnym roztworem kredy. W takim płynie maczano wełniane płatki i myto nimi taflę. Gdy szyby wyschły wycierano je do czysta flanelą lub kawałkiem skóry. Elżbieta Bednarska przestrzega też niedoświadczone służące, by nie myły okien w słoneczne dni, bo na szybach pozostaną plamy.
Tylko tafle szyb czyszczono kredą, bo do mycia luster zalecano flanelę zamoczoną w spirytusie. Ta metoda po dziś dzień niewiele się zmieniła. Jeśli spojrzymy na skład chemiczny współczesnych preparatów do mycia luster i szyb, przekonamy się, że w wielu przypadkach są one tworzone na bazie alkoholu.
Złote ramy, uchwyty i inne tego typu ozdobne elementy także musiały błyszczeć. Pokojówki, aby utrzymać je w idealnym stanie, przecierały je regularnie świeżym chlebem bądź połówką cebuli.
Jeśli nie masz w domu długiej szczotki przeznaczonej do mycia butelek, a nie sięgasz ręką do dna, możesz wypróbować dziewiętnastowieczną metodę mycia tego typu naczyń:
Zatem planując mycie butelek, warto zachować odpadki z przygotowywanego obiadu, czy to skorupki po jajkach, czy obierki z ziemniaków.
Figurki przywiezione jako pamiątki z wakacji lub wręczone z tej czy innej okazji w ramach prezentu nie bez powodu bywają nazywane "kurzołapami". Na ich oczyszczenie (szczególnie tych wykonanych z gipsu) sprytny sposób znalazły służące z początku XX wieku [pisownia oryginalna]: "trzeba całe posmarować mączką gotowaną lub gęstym klajstrem z mąki zrobionym za pomocą pędzelka. Następnie wystawić figurę na słońce w przewiewie. Gdy mączka uschnie, popęka i odpadnie, zabiera brud ze sobą. W niektórych miejscach trzeba lekko do odpadnięcia pomódz".
O ile dotychczas przedstawione zasady utrzymania porządku nie budzą kontrowersji, a najwyżej wątpliwości co do ich skuteczności, o tyle rady dotyczące mycia warzyw w świetle współczesnej wiedzy, są wręcz szkodliwe. W podręczniku dla służących czytamy:
Gdyby współczesny lekarz usłyszał, że nie należy myć warzyw, bo wypłukujemy w ten sposób składniki odżywcze, mógłby dostać palpitacji serca.
Dziś w podstawowym zestawie środków czyszczących próżno szukać silnie żrącego kwasu solnego, tymczasem na początku XX wieku, był to środek zalecany do usuwania osadów z wody. Należało dodać niewielką ilość kwasu do wody i zagotować taką miksturę w garnku. Następnie naczynie trzeba było wyparzyć i wypłukać.
Nie wszystkie osady wymagały użycia silnie żrącej substancji, na mniejsze Elżbieta Bednarska radziła obierki z ziemniaków. Wystarczyło zagotować je w naczyniu, a osad znikał. Do dziś niektóre gospodynie domowe stosują tę metodę.
Podobnie jak kiedyś, tak i dziś gospodynie i służące szukały domowych sposobów czyszczenia i utrzymania porządku. Czy wszystkie odeszły do lamusa, a może niektóre przetrwały do dziś w naszych domach przekazywane z matki na córkę?